Rozdział 6

170 12 14
                                    

TW: W tym rozdziale jest wspomniane o próbie samobójczej

„ma un giorno una volta lei ci riuscirà"

Nessa miała już dzisiaj wracać do domu. Jednocześnie się cieszyłam i bałam po tym, co się stało ostatnio. Sama już nie wiedziałam, do czego była zdolna. Czułam się, jakbym mieszkała z obcym człowiekiem.

Gdy wróciła, byłam u Janka. Pojawiłam się w domu około godzinę po niej. Zauważyłam moje rzeczy i pełną walizkę.

G: Co jest?

V: Twoje rzeczy.

G: Przepraszam bardzo, wywalasz mnie?

V: Tak.

G: Przecież ja też płacę za dom, jest też mój.

V: No to nie będziesz.

I wtedy mnie wypchnęła za drzwi, przez co się wywróciłam do tyłu. Potem rzuciła na mnie walizką. Miałam przeczucie, że znowu się to stanie. Ze łzami w oczach pobiegłam do Janka.

J: O cześć myślałe- co się stało? Czemu płaczesz? Dlaczego masz walizki?

G: Wywaliła mnie znowu.

J: Chodź tu do mnie. Będzie dobrze, możesz zamieszkać ze mną. Mówiłem, u mnie jesteś bezpieczna.

G: Wiem, ale i tak się boję. Znam się z nią od podstawówki. Szkoda mi takiej przyjaźni.

J: A mi szkoda ciebie. Nawet jeśli cię przeprosi, nie wracaj. Zamieszkasz u mnie. Szkoda tylko twoich nerwów.

G: Serio mogę zostać u ciebie?

J: Zawsze.

Czułam się nieswojo. Czułam pustkę. To była tylko i wyłącznie moja wina. To wszystko. To moja wina. Czuję się lepiej przy Janku, ale czuję, że się wpycham.

Pov: Jann

Siedziałem i oglądałem telewizję, gdy usłyszałem mocne pukanie do drzwi. Szybko poszedłem otworzyć. To była Gabriela. Ucieszyłem się na jej widok, lecz mój uśmiech zniknął, kiedy zauważyłem, że jest zapłakana i trzyma torbę i walizkę. Ta jej szurnięta koleżanka wywaliła ją znowu z domu. Strasznie mi jej szkoda. Nie chcę, żeby cierpiała. Powiedziałem, że może u mnie zamieszkać, lecz widzę, że czuje się winna za to, co się stało. Nawet jeśli przyjaźnią się od podstawówki, nie warto to dalej ciągnąć.

Krótko po tym, musiałem wyjść z domu. Musiałem zrobić zakupy. Nie mogłem przestać myśleć o Gabrieli. Ona nie zasługuje na takie traktowanie. Tymbardziej, że Vanessa ją wywaliła przez najmniejszy problem.

Gdy wróciłem, zobaczyłem ją na podłodze, a obok niej opakowania po tabletkach. Próbowała się zabić. Od razu serce mi zaczęło mocniej bić. Wystraszyłem się, łzy mi się lały z oczu. Natychmiast zadzwoniłem po pogotowie i robiłem to, co mi kazali robić. Po dosyć krótkim czekaniu, przyjechali po nią, jednak nie mogłem z nią jechać. Byłem roztrzęsiony, nie mogłem się uspokoić. Po chwili zauważyłem, że na stole leży list. Wziąłem go moimi trzęsącymi się rękoma i zacząłem czytać.

„Drogi Janku,
pewnie widzisz co się stało. Tak, nie żyję. Przepraszam, że wpychałam się w twoje życie. Wiem, że pewnie nie chciałeś wysłuchiwać moich problemów. Powiedz Nessie, że ją przepraszam za wszystko. Nie chciałam wam zrobić kłopotu. Zadzwońcie do moich rodziców, powiedzcie im, że ich kocham. Będę was wszystkich oglądać z góry. Sądzę, że tak będzie lepiej.

Gabriela Lidia Jabłonowska"

W tej chwili już nie czułem nic. Ani smutku, ani zdenerwowania, nic. Po prostu pustka. Gdyby nie ta kurwa, to nic by się jej nie stało. Stwierdziłem jednak, że lepiej zadzwonić do Vanessy. Wziąłem telefon, wybrałem jej numer, i zadzwoniłem.

You deserve a love that stays | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz