Rozdział 8

94 7 17
                                    

Obudziłam się w środku lasu, było ciemno. Zauważyłam, że jestem cała we krwi, z wielką raną na brzuchu. Nie czułam bólu, lecz byłam przerażona. Było zimno, otaczał mnie śnieg i błoto. Nagle podszedł do mnie jakiś facet. Był ubrany w czarny płaszcz, czyżby śmierć już po mnie przyszła? Ściągnął kaptur, lecz wszystko się stawało rozmazane od łez. Zobaczyłam, że coś wyciągnął z kieszeni i po chwili poczułam chwilowe ukłucie w brzuch.

J: Gabrysia, wstawaj, Gabrysia!

G: JEZU

J: Wszystko dobrze? Płakałaś przez sen...

G: Śniło mi się coś strasznego.

J: Mogę wiedzieć co?

G: Obudziłam się w środku lasu, cała we krwi, miałam ranę w brzuchu. Jakiś mężczyzna w czarnym płaszczu do mnie podszedł, wyglądał jak śmierć, jak ściągnął kaptur to ndziałam twarzy bo wzrok mi się rozmazał przez łzy. Wyciągnął coś, najprawdopodobniej nóż, a potem tylko poczułam ukłucie w brzuch.

J: Cała się trzęsiesz. Nie bój się, to tylko sen. Już dobrze, nic ci nie jest. Nie pozwolę cię zranić, jesteś bezpieczna.

Poszłam dalej spać, jednak w mojej głowie dalej były jego słowa "Nie pozwolę cię zranić, jesteś bezpieczna". Tak się czuję przy nim bezpieczna. Nie sądziłam, że przy kimś będę się tak czuć. Zawsze wolałam być sama, aż zamieszkałam z Vanessą, ale widać jak to się potoczyło. Po chwili takiego myślenia zasnęłam.

Obudziłam się około godziny ósmej. Tym razem wstałam jako pierwsza. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kanapki (bo cokolwiek innego by poskutkowało pożarem, raz spaliłam czajnik) i usiadłam na kanapie w salonie. Gdy szukałam czegoś ciekawego w telewizji, obudził się Janek.

J: Dzień dobry księżniczko, jak ci się spało?

G: Już potem jakoś zasnęłam. Siadaj weź coś wybierz bo nie wiem co oglądać.

J: O, widzę, że zrobiłaś sobie kanapki.

G: Chociaż to umiem.

J: Grzeczna dziewczynka. (autor: POWIEDZIAŁ TO W FORMIE ŻARTU, WIDZĘ WAS)

G: 😏

J: BOŻE CZEMU TY JESTEŚ TAKA ZBOCZONA...

G: TAK JUŻ MAM NO

Chłopak zaczął szukać czegoś w telewizji. Po jakimś czasie włączył Nickelodeon, na którym leciał "Spongebob Kanciastoporty".

G: Janek...

J: No co? Zajebista bajka.

G: No nie mogę się nie zgodzić...

Janek poszedł zrobić sobie śniadanie. Dosyć szybko wrócił i kontynuowaliśmy oglądanie kreskówki. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Bardzo szybko wzięłam telefon do ręki, żeby zobaczyć, kto do mnie dzwoni. To była mama. Kurwa. Nie rozmawiała ze mną od długiego czasu. Nie wie nawet, że już nie mieszkam z Vanessą, a tym bardziej tego, że mam chłopaka, z którym znam się dosyć krótko, na dodatek z nim mieszkam, ale myślę, że mama polubiłaby Janka. Dla tata pewnie by był za "lalusiowaty" ale mama by polubiła. Odebrałam telefon od mamy.

(M - mama Gaby)

przez telefon

G: Halo?

M: Cześć córciu, co u ciebie i Vanessy?

G: Mamo, bo...

M: Bo co? Coś się stało?

G: Ja już nie mieszkam z Vanessą, wywaliła mnie z domu.

M: I co teraz? Nie gadaj, że jesteś bezdomna.

You deserve a love that stays | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz