Rozdział 7

142 9 44
                                    

TIME SKIP: NASTĘPNY DZIEŃ

Wstałam około 4, później nie mogłam zasnąć, więc poszłam do salonu i oglądałam telewizję. Po około pół godziny, słyszę kroki i znajomy głos.

J: E, królewna, czemu nie śpisz?

G: Nie mogłam zasnąć.

J: Widzisz? Teraz wiesz o co mi chodziło.

G: No tak, ale ja cię nie budziłam.

J: Obudziłaś mnie, ten telewizor jest głośny w ch- to znaczy bardzo głośny.

G: Ależ ty grzeczny, boisz się powiedzieć chuj?

J: Nie przeklinam tyle co ty.

Wtedy dostałam powiadomienie. Messenger. Kto do kurwy pisze smsy o czwartej?! Zobaczyłam powiadomienie, tak, żeby nie odczytać wiadomości. To była Vanessa.

Vanessa

Cześć, przepraszam za to, wracaj

Do ciebie? Spierdalaj

Przepraszam bardzo?

To, co widzisz. Nie będę kurwa wracać po to, żebyś mnie wywaliła znowu

Ta osoba jest niedostępna.

J: Kto to?

G: Ta szmata znowu do mnie pisała.

J: I co?

G: Chciała, żebym wróciła. Napisałam jej co myślę, zablokowała mnie. Lepiej dla mnie.

J: Nawet nie myśl o wracaniu, jeszcze ci się coś stanie.

G: A weź, mam ją gdzieś. Nie wracam.

J: I tak trzeba postępować.

G: Kocham cię, rudzielcu.

J: Ja ciebie też, moja czarownico.

G: Ale czarownice są fajne...

J: Rudzielce też.

G: No ten tutaj *wskazuje na Janka* na pewno.

J: A tak na serio, dzisiaj pomożesz mi farbować włosy?

G: No spoko.

J: Ty, a może bym się przefarbował na blond?

G: Janek.

J: No co?

G: Zostań przy brązie.

J: No ale czemu...

G: Farbowanie na blond by było kajna krezja.

J: No ej, ale nie śmiej się z Blanki.

G: Przepraszam. W sumie teraz mogę powiedzieć jedno co do eurowizji.

J: No?

G: Rudy się nie dostał.

J: Gabrysia...

G: Tak?

J: Nie śmiej się ze mnie.

G: No ok, Ed Sheeran.

J: GABRIELO.

G: JANIE.

J: Dobra, chodźmy spać.

G: No dobra.

Poszliśmy spać. Było jeszcze trochę ciemno, więc łatwo mi było zasnąć. Wstałam około dziewiątej, a ze mną Janek.

You deserve a love that stays | JannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz