5. Jest na to lekarstwo

37 3 0
                                    

Camila's POV:

Obudził mnie okropny ból głowy, po chwili zorientowałam się że leże na łożu z baldachimem. W dodatku ktoś przebrał mnie w czysty jedwabny strój mimo to wciąż czuje że moją skórę pokrywa skorupa soli. Nagle docierają do mnie wspomnienia A ręka odruchowo mknie do buta gdzie powinien być klejnot -- nie ma.
Odrazu ogarnia mnie niepokój i w rygorze rozgrzebuje pościel, nieomal parząc się termoforem, poczym znajduje klejnot w szkatułce na szafce nocnej tuż przy łóżku. Który z niej zabieram by opaść na łóżko przyciskając szkatułkę z kamieniem do piersi. Leżę tak chwile wykończona aż do pokoju wchodzi kobieta ubrana w biało-srebrny krój o spódnicy sięgającej podłoża. Ah no tak Jezioranie nigdy nie mieli gustu.

-- Szlachetna pani -- Dyga ze złożonymi rękami -- Twoja pokorna służka cieszy się, widząc że zbudziłaś się ze snu.

Jestem lekko zdezorientowana.

-- Gdzie ja jestem?

-- W Mieście Tysiąca Kwiatów, w domu Jego Imperalnej wysokości który włada sprawiedliwie. I który raduje się niezmiernie móc darzyć Cię gościną -- mówi z uśmiechem -- Przyniosę coś Panience do jedzenia, Miałaś długą podróż.

-- Poczekaj, proszę -- siadam na łóżku -- Gdzie jest Ryu?

Muszę się upewnić że jest bezpieczna, z resztą po ostatniej mojej wizycie w tym mieście. Ojć mogło być niezbyt obiecująco.

-- Jasnogwiezdna Ryu z Głębokich nurtów odpoczywa. Jeżeli zaś chodzi o twych przyjaciół, także są gośćmi w pałacu.

-- Nie wolno wam ukarać Kobiety z Zachodu za złamanie morskiego zakazu. Jest w posiadaniu informacji najwyżej wagi.

-- Żadnemu z twych przyjaciół nie stanie się krzywda -- odpiera kobieta -- Wszyscy jesteście tu bezpieczni.

I z tymi słowami wychodzi z pokoju.

Mimowolnie ogarniam wzrokiem pokój, bogato zdobiony sufit i meble z nieznanego mi przedmiotu znacznie różni się od mych rodzinnych stron w zakonie wygląda to inaczej. W domu wygląda to inaczej. Miasto Tysiąca Kwiatów stolica imperium Trzynastu Jezior od starożytności, ciekawe miejsce.

Wydaje z siebie stękniecie bólu gdy moje udo pulsować bólem przez co odgarniam kordłe i zauważam że jest zabandażowane. Nachodzi mnie pewne wspomnienie; gdy podczas jednej misji w Inys pewien uczony z Seiiki nazwał mnie potomkinią arczycigodnego Alejandro -- był królem -- co jest jakąś bzdurą, moja matka i reszta biologicznej rodziny wychowywali się w zakonie od pokoleń co prawda nie wliczając ojca którego nie poznałam, gdzie musieli urabiać sobie ręce po łokcie by strzec większość istnień przed wyrmami ale też innych sprawach.

Moje rozmyślenia zostają przerwane gdy wraca służka z tacą. Stawia przedemną herbatę, owsiankę i kawałek bekonu.

-- Kąpiel już czeka.

-- Dziękuję.

Sięgam dłonią do widelca i zaczynam skupać posiłek. Imperator nie gościłby mnie długo gdyby dowiedział się, że trzyma pod dachem, morderczynie i w pewnym sensie wygnańca.

-- Dzień dobry

Unosze wzrok. W drzwiach stoi Kanonierka w jeziorańskim ubraniu -- czyli tak wygląda powrót do domu po tylu dniach -- poczym siada na krześle przy łóżku.

-- Służka powiedziała, że się obudziłaś -- rzecze po seiikinesku.

Powiedziała to spokojnie, choć rozdzieliłam ją z jej załogą. Czy oni wszyscy powariowali?

-- Jak widzisz -- odpowiadam.

-- Chciałam ci podziękować -- mówi i pochyla głowę -- za uratowanie mi życia.

Za twoim murem [Camren PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz