20. Wróć ze mną do Inys.

33 2 0
                                    

Lauren's POV:

Nie sądziłam

Nie sądziłam że przytrafi mi się taka przygoda.

Nie sądziłam że spotkam kogoś takiego jak ona.

Camila

Mimo że wyruszyłyśmy na szlak o poranku zostawiając pozostałe kobiety na podnórzu wzgórza, robi się coraz ciemniej. Zgodnie z słowami elfcii -- bogowie kocham to przezwisko! -- cała droga do lekarstwa powinna nam zająć, wliczając to w ten dzień tylko dwa dni by dotrzeć na górę. Wycieram wolną dłonią pot z czoła obserwując dzielnie wspinającą się brunetke, z typową dla siebie gracją. Ten widok odrobinę mnie rozprasza a z rozmarzenia wybudza mnie głośno skrzekający na mą osobę ptak na pobliskiej skale, podskakuje w miejscu cofając się od ptaszyska które przekrzywia łeb na prawo, ma czarną barwę zapewne kruk. Wracam spojrzeniem do miejsca gdzie stała brunetka -- przy kolejnych kamieniach do wspinania się -- lecz jej tam nie ma, zbliżam się krok po kroku odrobinę się wychylając na boki by zauważyć gdzie poszła.

-- Idziesz czy się guzdrasz? -- słyszę roześmiany głos nade mną.

Chyba nade mną.

Wzdrygawszy odwracam się w danym kierunku, Unosze lekko głowę i dostrzegam ją -- jej ciemne pasma włosów spadające, ku ziemi na której stoję. I ciemne oczy patrzące w głąb moich w odbiciu jej czarnych tęczówek dostrzegam zachód słońca. Patrzy na mnie z cieniem półuśmiechu na tych samych ustach, które zapamiętałam z naszego pierwszego spotkania jako takie na których rzadko, gości uśmiech. Nasze twarze dzieli parę metrów choć może centymetrów? Ten widok jest na tyle rozmarzysty że niechce odsuwać się ani na krok. Aż orientuje się że pozycja w której znajduje się brunetka dla większości, byłaby co najmniej niewygodna -- dłonie kurczowo ściskające kore drzewa, gałęzi której się trzyma i przekrzywiona głowa, wraz z kawałkiem sylwetki w moją stronę -- skanuje ją chwile wzrokiem aż wykrztuszam.

-- Jak to robisz?

Idzie w ślad za moim wzrokiem aż znowu moge podziwiać jej piękny odcień oczu.

-- Lubię się wspinać -- mówi jakby to nie było nic wielkiego -- To nie takie trudne, chodź A nie.

Otwieram usta by coś powiedzieć, ale ku mojemu zdumieniu -- choć to było do przewidzenia -- brunetka zostawia mnie samą na dole, potrząsam głową zrywając się do wspinaczki jej śladami.

-- Hej! Poczekaj na mnie! -- krzyczę przerzucając noge przez pień na którego gałęzi niedawno zwisała.

Kolejny szczyt na którym staje prezentuje się,póki co najlepiej z pozostałych. Mimo odpowiednich butów do spinaczki czuje powiew wiatru wśród trawy pod stopami, schylam się by opuszkami pogładzić wyższe kłęby trawy w moim pobliżu..

-- Zawsze głaskasz trawę?

Podskakuje odwracając się w kierunku głosu. Camila stoi tuż obok mnie z kpiącym uśmiechem satysfakcji, wiatr rozwiewa jej fryzurę ale to jedynie dodaje jej dzikiego uroku. Wygląda trochę, jak zwierzę w swoim naturalnym środowisku, moje kąciki drgają.

-- Czasami -- mruże powieki niewinnie wzruszając ramionami -- A Ty zawsze zwisasz z drzew podczas spinaczek?

Chciałam ją zawstydzić ale efekt jaki uzyskałam był odwrotny -- Camila zaczeła się śmiać, krótko i gardłowo. Czułam że mogłabym słuchać tego dźwięku aż do łoża śmierci, zastanawiam się czy stosownym byłoby nagrać to na magnetofon i puszczać codziennie do snu gdy wrócę do Inys.

Czy ona wróci ze mną do Inys?

Nie chce odpowiedzi. Nie chce odpowiedzi właśnie teraz, nie teraz gdy nareszcie mam okazję spędzać z nią czas sam na sam. Nie gdy moge w pełni przyglądać się jej dumnej posturze z której czasem spada maska zimnej obojętności, jeszcze nie teraz. Chce cieszyć się ta chwilą zanim uleci jak te inne. Przypominają mi się słowa mamy które powiedziała mi za dzieciaka.

Za twoim murem [Camren PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz