17. Obiecałam czyż nie?

35 3 15
                                    

Camila's POV:

Przeżyłam

To była moja pierwsza myśl gdy nareszcie wyszłyśmy z tego baru całkowicie zdrowe, i w jednym kawałku. Chociaż najchętniej strzeliłabym w łeb tej niepoprawnej idiotce za robienie takich przedstawień, oraz dinah za swoje głupkowate komentarze na temat mej osoby oraz lauren. Tak więc jak mówiłam, odniosłam wrażenie że wręcz wybiegłam z owego przybytku przez brak chęci wysłuchiwania komentarzy dinah.

Po około dwóch godzinach drogi podczas mijania pobliskiej wioski zielonooka powiedziała żebyśmy na nią zaczekały, gdyż "Ma sprawę do załatwienia" lecz nie zejdzie jej na to długo, i zaraz wróci. Próbowałam przemówić jej do rozumu, ale uparte z niej babsko.

-- Zaraz wrócę -- machnęła lekceważąco dłonią -- O nic się martwcie!

-- Eh.. byle szybko. -- odparłam podciągawszy rekaw.

Uniosłam brew zwracając się do dinah gdyż myślałam że może ona wie oco może chodzić. Ale wygląda na równie zdezorientowaną co ja.

Z punktów naszej wędrówki zostały tylko dwa miejsca; Las Stellea oraz wioska która stoi na drodze do góry, gdzie znajduje się lekarstwo na Trikhwe. Czyli już zaniedługo wreszcie się od nich uwolnie.

Uwolnie się od ukradkowych spojrzeń Normani.

Od głupich przypuszczeń Dinah

Uwolnie się od Lucy.

Nie mogę powstrzymać uśmiechu na te myśl. Z każdym krokiem na ogrzewanej przez słońce trawie, po której obecnie przechodzimy mam wrażenie jakbym prawie była wolna.

Uwolnie się od lauren.

Kąciki moich warg ponownie opadają. To takie dziwne, przecież tego chciałam od początku tej wyprawy prawda? Wrócić do domu, zobaczyć sofii. Więc czemu mnie to nie cieszy? Przecież nawet nic nas nie łączy.. prawda? Chciałam tego od początku, więc czemu..

Za dużo nad tym myślę.

Z rozmyślenia wytrąca mnie dłoń brunetki machająca mi przed oczami. Zauważa że uzyskała moją uwagę więc zaprzestaje ruchów

-- O co chodzi?

-- Zamyśliłaś się -- wzrusza ramionami -- Ile jeszcze?

-- Do Lasu?.

-- Miałam na myśli, przystanki naszej podróży.

Wędruje tymi swoimi zielonymi tęczówkami po mojej twarzy. Na co przełykam ślinę.

-- Dwa. Zostały tylko dwa.

Milczenie. Całkowita cisza którą chciałabym przerwać ale nie umiem, kontakty międzyludzkie nigdy nie były moją mocną stroną. Szczególnie gdy całe życie trzymasz się na uboczu skupiając na rzeczach, których nie widzi nikt inny bo skupia się na bardziej realnych rzeczach.

-- Ładnie tu -- odzywa się w końcu.

Odruchowo zaczynam wodzić za jej wzrokiem skupiając się na otaczających nas konarach drzew pnących się ku górze, ptakom przelatującym na niebie, oraz rzece płynącej blisko naszych stóp.

-- Trudno się nie zgodzić.

Czuje jej intensywny wzrok na sobie, ale jedynie patrzę w przód zachowując normalny oddech. Pomimo dziwnego skrętu niepewności w podbrzuszu.

-- Hm..

-- Co?.

-- Tylko dotarło do mnie że..

-- Że co? -- zerkam na nią kątem oka ale nie dostrzegam jej sylwetki.

Za twoim murem [Camren PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz