21. Królowa prosi z tobą...

42 3 6
                                    

Lauren's POV:

Mam wrażenie że minęły lata a to dopiero pięć dni drogi odkąd pożegnaliśmy się z Camilą. Z obarczywej nudy, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, dźwięki zostały przygłuszone przez fale obijające się o ściany statku.

-- Lauren

Rozbrzmiał głos starający się mnie wybudzić. Mruknełam coś sennie z nadzieją że która kolwiek z dziewczyn sobie odpuści, a ja dalej będę mogła śnić o mojej elfce o orzechowych oczach.

Zaraz.. Mojej?

-- LAUREN DO CHOLERY!

Wzdrygnełam się lekko i z ciężkim westchnieciem potarłam wpół otwarte oko.

-- O co chodzi? -- pytam zerkając na Normani przy moim boku.

Nie odpowiada. Jedynie dosiada się obok mnie, również opierawszy o barierke i zarzuca włosy na lewe ramie. Aż ponownie na mnie patrzy

-- Minęło dopiero pięć dni. A Ty już za nią tęsknisz?

Czuje jak na moje poliki wpływa salwa gorąca.

-- Skąd ten pomysł? -- mamrocze opierając ramie o barierke.

Normani parska śmiechem i zaczyna kręcić głową aż ponownie skupia uwagę na mnie.

-- Hm no niewiem.. -- cmoka z rozbawieniem rozkładając ramiona -- Może dlatego, że siedzisz tutaj odkąd się pożegnałyście? Albo że od dwóch dni chodzisz z głową w chmurach? A może dlatego że...

Wydaje z siebie przeciągły jęk zmęczenia co skutecznie zamyka jej zuchwałe usta.

-- Okej, tęsknię za nią. Ale dziwisz mi się?

Milczy. Zerkam na nią kątem i dostrzegam zmarszczone brwi oraz skupiony wzrok na podłodze.

-- To znaczy? -- przerywa ciszę -- Co jest w niej takiego, że już Ci jej brakuje?

Wszystko.

-- Ona jest.. -- zwilżam usta -- Jest troskliwa, bywa miła, ma piękny śmiech. I uśmiech, i jeszcze ten błysk w oku gdy do głowy wpadnie jej jakiś pomysł Dzięki któremu wyjdziemy z problemu i jeszcze...

-- O bogowie! -- przerywa mi ciężko wzdychając. -- Ty naprawde się w niej zakochałaś!

Czuje jak oblewa mnie rumieniec aż po czubki uszy. Chrząkam cicho odwracając wzrok.

-- Nie, nie ja tylko...

-- Nie mogę uwierzyć -- kręci głową mnie opuszcza zawstydzenie -- Zabujałaś się w tak oschłej, zimnej, opryskliwej...

-- Ona. Taka. Nie. Jest -- warcze akcentując każde słowo -- Mówisz tylko o tym co widzisz ty!

Marszczy brwi patrząc na mnie zdziwiona, i zmieszana. Jakby nie spodziewała się że będę bronić Camili, naprawde od początku pojawienia się Normani w wyprawie tolerowałam jej podejrzliwe spojrzenia które kierowała za każdym razem gdy Camz stawała blisko mnie.

-- Mam już powyżej uszu twojego zachowania! Od początku byłaś do niej wrogo nastawiona tylko przez rase. Rase, do kurwy nędzy! Nigdy nie postanowiłaś poświęcić choćby krzty czasu by ją poznać -- gestykuluje ręką by bardziej wyładować mój gniew -- Gdybyś poświęciła na to, choćby odrobinę czasu, wiedziałabyś że jest jak Lekanto*

Biorę głęboki oddech by się uspokoić i patrzę spode łbą na czarnowłosą której wzrok teraz jest niepewny i wstydliwy. Wydaje się z trudem utrzymywać kontakt wzrokowy.

-- Chrupowata na zewnątrz, a piękna w środku.

Kończę i odsuwając się od barierki zmierzam na dół pokładu do swojej kajuty na zasłużony relaks. Idąc korytarzem zauważam dinah grywającą z Lucy w karty, przystaje by się im przyjrzeć. I napawa mnie refleksja: Czy dinah nie martwi się oto że Camila została tam sama? W końcu może mieć problemy, jako samotna elfka, próbująca wrócić do domu z nieznanej wyspy. W dodatku na terenie imperium gdzie jest poszukiwana, bogowie wiedzą za co.

Za twoim murem [Camren PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz