Rozdział 2

530 28 1
                                    

- Dobra uspokój się już...- powiedziała powstrzymując śmiech.

Stałyśmy jeszcze chwilę po czym wsiadłyśmy do jadącego już z oddali metra. Zajęłam jedno z wolnych miejsc przy oknie i zaczęłam myśleć o dzisiejszym meczu. Czułam, że z czasem moje powieki robią się co raz cięższe i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

- Gdzie mnie prowadzisz? – zapytałam przez śmiech, przy okazji potykając się

- Do krainy szczęścia kochanie. – zaśmiał się i czułam jak powoli odwiązywał mi chustę z oczu

Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Trafił mi się taki idealny chłopak! Znajdowałam się na polanie, która była z widokiem na piaszczystą plażę.

- I jak podoba ci się? – zapytał uśmiechając się w ten, swój specyficzny sposób

- Ryan... nie wiem co powiedzieć..Tu jest tak..

Nie dał mi skończyć. Zamiast tego podszedł i wpił się w moje usta. Jego pocałunki były delikatne i powolne.

- Kocham cię. Zapamiętaj to Karen.

- Ja ciebie też. – powiedziałam zaspanym głosem.

- Em... kochana wszystko rozumiem, ale nie publicznie okej? – powiedziała Natasha, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu.

Zapamiętaj! Nigdy nie zasypiaj w metrze. Bo wiesz czym to później grozi.

- Spałam tylko... Miałam chyba jakiś koszmar. – powiedziałam uśmiechając się na myśl, że „ten koszmar" mógłby stać się rzeczywistością.

Zmarszczyła czoło i stwierdziła, że powinnyśmy już wysiąść, ponieważ byłyśmy spóźnione.

Wzięłam niebieską torbę i ruszyłam za przyjaciółką. Idąc odczułam dziwny ból w brzuchu. Bardzo się denerwowałam, bo to był jeden z moich decydujących meczy. Nie wiedziałam, czy wraz z moją drużyną będziemy w reprezentacji.

Przyspieszyłam widząc lekkie zdenerwowanie na twarzy Tashy. Targały nią podobnie emocje jak mnie. Każdy z całej naszej piątki chciał wypaść jak najlepiej.

- Będzie dobrze – odezwałam się po dłuższej chwili

- Mam nadzieję – odpowiedziała

- O której powinien zacząć się mecz? – zapytałam patrząc kątem oka na dziewczynę

- Chyba dziewiąta. Powinnyśmy zdążyć – rzuciła obojętnie

- Rozmawiałam wczoraj z Ryan'em. – momentalnie uśmiechnęłam się na wspomnienie naszej wieczornej rozmowy

Ryan był naszym dobrym przyjacielem, którego znałyśmy od czasów podstawówki. Niekiedy na siebie patrzyliśmy, ale kończyło się na przelotnym powitaniu. Kiedyś byliśmy razem, ale uznaliśmy, że to nie ma sensu i rozeszliśmy się. Moim zdaniem zabrakło chyba chęci i uczucia. Te dwie tak bardzo istotne rzeczy momentalnie zaczęły gasnąć, a wraz z nimi i ja.

- I co u niego? – zapytała

- W porządku tylko... - westchnęłam i czułam jak pojedyncza łza spływa po moim policzku.

Dziewczyna przystanęła na chwilę i mocno mnie przytuliła.

- Będzie dobrze tak? Zapomnij o nim. Nie ma go, nie było i nie będzie. Karen zależy mi na twoim dobru. Nie chcę, żebyś znów cierpiała przez tego debila – powiedziała ze współczuciem

Żebym tylko umiała zapomnieć.

- Dziękuję Tasha – uśmiechnęłam się słabo po czym weszłyśmy do budynku.

No i mamy rozdział! ♥ Kolejny za tydzień! 

Kocham! 

Only with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz