Rozdział 6

40 2 0
                                    

- Wstawaj śpiochu! Szkoda dnia! – krzyknęła moja siostra Kathy skacząc po mnie.

Spojrzałam na zegarek, po czym szybko zwaliłam ją z łóżka.

- Katt jest siódma! – powiedziałam z irytacją.

- Ale... to jest wcześnie. Według badań naukowych przeciętny człowiek powinien spać siedem godzin. – odparła wesoło blondynka.

- Żebyś Ty była taka mądra z matematyki. – skwitowałam.

Wywróciła oczami i poczłapała do swojego pokoju. Czasem zastanawiam się jakby to było być jedynaczką. Jednak wiem, że gdyby nie Katt większości rzeczy nie udałoby mi się ubłagać u rodziców. To dzięki niej np. mogę co tydzień chodzić na zajęcia jogi z Tashą. Odkąd moja mama wywaliła się na karimacie przestała na nią chodzić, przy okazji zabraniając mi. Twierdząc, że złamię nogę. Tak wiem dużo się u mnie dzieje.
Wzięłam do ręki telefon i już widziałam, że mój dzień stanie się koszmarem. Osiem nieodebranych połączeń od Ryan'a i dwa od Tashy. Nie dziwiło mnie, że Ryan tyle razy dzwonił. Postanowiłam, więc oddzwonić do przyjaciółki.

- Hej nie możesz spać i dlatego zadzwoniłaś? – zaśmiałam się.

- Cześć... - usłyszałam zmartwiony głos brunetki.

- Coś się stało Tasha? – zapytałam niepokojąco.

- Włącz tylko stacje drugą. Wszystkiego się dowiesz. Nie jestem w stanie Ci tego powiedzieć... - powiedziała prawie płacząc i rozłączyła się.

Zeszłam jak najszybciej do salonu włączając telewizor. Usiadłam na sofie i z wyczekiwaniem czekałam na wiadomości.

Witam wszystkich w ten upalny dzień. Zaczniemy od przykrej informacji. Otóż dnia 14 lutego na autostradzie do Szkocji zdarzył się wypadek. Trzy osoby są ranne jedna nie żyje. Wśród poszkodowanych znajduje się Aleksandra Smith. Nie musze chyba przypominać kim była. Wszyscy ranni zostali przewiezieni do szpitala św. Anny."

Dalsze wiadomości mnie nie interesowały. Te kilka słów sprawiło, że nie chciałam już nic wiedzieć. Najbardziej obawiałam się o Kathy. Jest ona jeszcze dzieckiem i nie rozumie wielu rzeczy. Wcale nie dziwiło mnie, że mówili o tym w wiadomościach. Moja mama jest adwokatką, która na wielu sprawach rozwodowych godziła ludzi, którzy popełnili by błąd rozchodząc się. Zastanawiał mnie fakt, czy tata wie o całym zajściu. Wzięłam telefon do ręki i szybko wybrałam numer taty.

- Tutaj poczta głosowa proszę zadzwonić później.

Rzuciłam telefon o kanapę i zaczęłam płakać. Dlaczego los jest tak okrutny, że zabiera mi osoby, na których mi bardzo zależy? W tamtym momencie nie opanowywałam się z emocjami. Co miałam pod ręką rzucałam o ścianę. Nic mnie wtedy nie obchodziło. W pewnej chwili do pokoju wchodzi dziesięciolatka i z przerażeniem patrzy na moje poczynania.

- Karen co się stało?! Czemu płaczesz? - zapytała szybko do mnie podbiegając.

- Nic Katt...mam zły dzień. – powiedziałam obojętnie. Wstałam i wyminęłam siostrę. Na co ta od razu zareagowała. Przyczepiła się do mojej nogi, niczym pies, który nie chce opuścić swojego właściciela.

- Kathy proszę zostaw mnie.. – powiedziałam pociągając nosem. Spojrzałam na nią zapłakanym wzrokiem na co ta tylko wstała i mnie przytuliła. Wtedy coś we mnie pękło. Potrzebowałam tego. Zwykła rzecz, a jak wiele może zdziałać.

***
- Bardzo Ci współczuję Karen, ale będzie dobrze. Nie wiem co Ci mam jeszcze powiedzieć. Możemy razem do niej pojechać... Obiecałaś mi coś. – spojrzała na mnie porozumiewawczo, po czym dodała. – Miałaś przestać palić... Masz anemie, wiesz że nie powinnaś...

- Tasha doceniam twoje współczucie i szczerość, ale daj mi spokój okej? Mój ojciec ma mnie i Kathy gdzieś. Nie odzywa się już cały dzień. On po prostu czekał wiesz? – wzięłam papierosa do ust i czułam jak łzy na nowo zaczęły mi lecieć.

- Nie, nie dam Ci spokoju, bo muszę Ci pomóc, a Ty jak na razie jesteś w strasznym stanie... - Karen na co czekał? – zapytała z przerażeniem.

- Na to aż odejdzie... - odpowiedziałam ściszonym głosem i ponownie wzięłam papierosa do ust.

- Co Ty opowiadasz? Przecież wasz ojciec nie mógł by o czymś takim pomyśleć nawet... - odparła z niedowierzaniem, przy okazji zabierając mi z rąk to świństwo.

- Ej oddaj mi... wiesz, że palę tylko jak się denerwuję. – odparłam. – Natasha, a jednak wszystko to co Ci mówię jest prawdziwe. – wstałam i nie czekając na odpowiedź przyjaciółki zaczęłam wracać do domu. 
 Z tego wszystkiego najbardziej było mi szkoda Kathy, która jako dziesięciolatka doświadczyła ogromnego bólu ze strony losu. Mam nadzieję, że nie dowiedziała się tego z wiadomości tylko chociażby od ojca, którego i tak nie ma w domu. Wyjęłam telefon, aby zadzwonić do Kathy, ale po chwili dzwoni Ryan. Postanawiam, więc odebrać, bo nie da mi spokoju.

- Cześć – powiedział smutnym głosem.

- Czego chcesz?! Naprawdę nie możesz zająć się swoim życiem i raz na zawsze o mnie zapomnieć? – powiedziałam zirytowana.

- Odwróć, a się przekonasz.

Postanowiłam, więc się odwrócić, bo i tak doskonale wiedziałam, że mnie wkręca.
Odwróciłam się, po czym nie wierzyłam w to co widzę.

Do następnego!


Only with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz