🥀~Rozdział 1~🥀

2K 63 19
                                    

🥀~Istota~🥀

Perspektywa Xantha

  Rodzina zawsze była dla mnie najważniejsza, jako mały chłopiec uwielbiałem grać w piłkę z moimi braćmi, czy jeść błoto. Niekiedy przenosiłem się do tamtych wspomnień. Gdyby nie to, nie miałbym żadnych hamulców, żeby zniszczyć ten cały świat. Żałowałem tylko, że już ich ze mną nie ma. Może, gdybym był bardziej wtedy odważniejszy i postawiłbym na swoim oni nadal by tutaj byli.

Kolejny raz siedziałem w swoim biurze i sprawdzałem daty długów, które za niedługo miały się skończyć terminy. Moi ludzie już było ustawieni w różnych zakątkach miasta i tylko czekali na moje rozkazy. Każdy żołnierz znał swoją pozycję. Jednego czego nie na widziałem było nieposłuszeństwo.

— Myślisz, że spłaci dług? — zapytał jeden z ochroniarzy, który był obok mnie, gdy zaczynałem ten cały syf. Jako jedyny się ode mnie nie odwrócił.

Jego ojciec był ochroniarzem od którego się wszystkiego nauczyłem. Byliśmy oboje gówniarzami, gdy nas uczona, jak być najlepszym w swoim zawodzie. Nigdy nie zapomnę tego, gdy musiałem zabić pierwszego człowieka.

Niby zabiłem wtedy w słusznej sprawie, bo facet kradł i bił niewinnych. Chciałem być silny, ale sam przed sobą musiałem przyznać, że nie przespałem wielu nocy. Pamiętam jego wyraz oczy i twarz, która była poobijana.

Teraz natomiast byłem obojętny. Najlepszym znieczuleniem był alkohol. Niestety chociaż było to okrutne, ale prawdziwe.

— Sądzę, że nie. Oni wszyscy się zaciągają, żeby wybić się, jednak oni nie mają żadnego planu co robić dalej. Robią błędy w skutek czego robią to samo i zostają bez pieniędzy — wyznałem, a Jaremi tylko się uśmiechnął.

Był jedyną osobą, której mogłem zaufać. Nie zdradził mnie, kiedy miał okazję, a po drugie walczyliśmy w ramię w ramię.

— Wyruszamy dzisiaj w teren? Nie wiem, jak ty, ale ja najlepiej bym się upił i odespał wczorajszą akcję — westchnął, a ja się uśmiechnąłem.

Wczoraj musieliśmy przepędzić Włochów z naszego terytorium, ale nam się udało. Nawet jeśli rozlało się krwi, ale nikogo nie straciliśmy i to się dla mnie liczyło.

Wstałem od biurka, po czym wyszedłem. Akurat postanowiłem dzisiaj sprawdzić jeden z klubów, który należał do mnie. Zatrudnili znów nowych pracowników. Nie byłem pewny czemu, ale nie wnikałem jeszcze w to.

Kiedy pojawiałem się wśród ludzi wzbudzałem co chwila szepty. Lubiłem, gdy ludzie najbardziej patrzy na moją bliznę, która była na połowie mojej twarzy. Każdy próbował się w kupić moje łaski, tylko dlatego, żeby mieć dla siebie jakieś korzyści. Szczególnie kobiety, uważały, że gdy tylko wejdą że mną w bliższe relacje będą mieć udogodnienia. Niestety musiały się bardzo rozczarować.

Wszystko się zmieniło, gdy wychodząc przez tylne drzwi wpadłem na kogoś. Już miałem go zwyzywać, kiedy Spojrzałem na dziewczynę, która miała strach w oczach.

Czy to miała być kolejna kandydatka na związek, który sobie ubzdurała...?

*****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐏𝐨𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ć 𝐛𝐞𝐬𝐭𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz