🥀~Rozdział 12~🥀

1.2K 39 6
                                    

🥀~Ona~🥀

Perspektywa Xantha

   Zacząłem się niecierpliwić coraz bardziej, gdy moja żona nie przychodziła. Rozumiałem, że kobiety potrzebowały więcej czasu, ale już tam siedziała piętnaście minut. Zapukałem drzwi i usłyszałem kroki.

— Ile wam jeszcze ram zejdzie? — zapytałem kobiety, która pomagała Isabelli.

— Już jest gotowa — wyznała i się uśmiechnęła. Otworzyła szerzej drzwi, a ja mogłem wejść do środka.

— Przepraszam, że to tyle trwało — wyszeptała i spuściła głowę. Rękę trzymała na ramieniu jakby czuła się jeszcze mniejsza.

Wyglądała inaczej, w końcu ta suknia podkreślała jej kształty. Podszedłem do niej i uniosłem jej podbródek.

— Nie uginaj się pod wzrokiem innych. Jesteś moja. Nikt nie ma prawa na ciebie krzywo spojrzeć. Miski popracować nad twoją pewnością siebie.

Kobieta uśmiechnęła się w moją stronę, a ja musiałem się powstrzymać, żeby nie zrobić tego samego. Wziąłem ją za rękę, po czym wyprowadziłem z pokoju. Musieliśmy w końcu przywitać gości. Nawet jeśli mi to nie pasowało. Położyłem dłoń na jej biodrze, po czym lekko się uśmiechałem i odbierałem prezenty.

Później przyszedł czas na taniec. Nie znosiłem tańczyć, jednak tradycja to tradycja. Musiałem to wytrzymać. Kobieta delikatnie opłata mój kark i razem zaczęliśmy się bujać do muzyki. Na chwilę obróciłem ją, a ona zaczęła się cieszyć jak dziecko.

Po tańcu usiedliśmy do stołu, a ja nie byłem pewny czy ten ślub był dobry. Sądziłem, że będzie taka jak wszystkie i to był błąd. Zachowywała się w niektórych momentach jak dziecko. Krzywo patrzyłem, kiedy tańczyła z innymi gośćmi.

— Czemu masz taką minę? — zapytał Jaremi, a ja westchnąłem i wypiłem kolejny kieliszek.

— Spojrzałem na nią, a potem na tamte. Niby są podobne, ale Isabella jak jest szczęśliwa zaczyna się zachowywać niepoważnie. — Widziałeś, jak skończył się obiad, zaczęła bawić się z dziećmi? Co o mnie pomyślą.

— Powinieneś się cieszyć, przynajmniej nie leci na Twoje pieniądze i nie chce cie zabrać do łóżka — powiedział, a ja się skrzywiłem. — Urocza jest.

— Uważaj, mówisz o mojej żonie — warknąłem.

Po tym, gdy większość była pijana, postanowiłem zabrać Isabelle. Ona bardzo mało wypiła, prawie nic. Złapałem ją za biodra i przerzuciłem przez ramię. Usłyszałem jej pisk, ale się tym nie przejmowałem. Postawiłem ją przed naszym pokojem, a kobieta, gdy to zrozumiała pobladła.
Weszliśmy do środka, a ja dostrzegłem, że coś się złego z nią dzieje.

— Coś się dzieje? — zapytałem podchodzący do niej. Jej oddech był nieregularny i dostrzegłem, że jej ręce zaczynają drzeć.

Dobrze, że byłem blisko, bo nie minęło pięć minut, a dziewczyna straciła przytomność.

A mogłem wsiąść sobie dojrzałą kobietę...

********************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️🥺

"𝐏𝐨𝐤𝐨𝐜𝐡𝐚ć 𝐛𝐞𝐬𝐭𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz