A/N Pamiętajcie o gwiazdkach <3
Rozdział 14
Patrzyłam z ukrycia, niezdolna do ruchu. Nawet z tej odległości mogłam zobaczyć jego posiniaczoną twarz, oświetloną samochodowymi reflektorami. Kiedy ludzie wyobrażają sobie walkę widzą to jak pojedynek MMA albo kadr filmu z Jasonem Stathamem, prawda wygląda trochę inaczej. Takie sceny sprawiają, ze krzywisz się zdegustowana i chcesz, żeby to żenujące i brutalne wydarzenie wreszcie się skończyło. To nawet nie była walka. Chłopak był zwyczajnie bity. Trzymał się za swój chudy brzuch i stękał. Myślę, że płakał.
- Chyba wystarczy - odezwał się jeden z mężczyzn.
Alfa wyprostował się powoli i odwrócił w jego stronę. Przeszły mnie ciarki.
- Ja zdecyduję, kiedy będzie miał dość - powiedział, głosem którego nie rozpoznawałam.
Był zimny i głęboki, pełen pogardy. Moje serce biło tak mocno, miałam wrażenie, że zaraz wyrwie się z mojej piersi i upadnie, wciąż trzepocząc na piach. Wygładziłam włosy spoconymi dłońmi.
Inny facet nachylił się do Crene i coś mu przekazał.
- Wiem - odezwał się alfa na tyle głośno, że go usłyszałam, a potem wrócił do pobitego.
Zdecydowanym ruchem złapał za jego włosy i szarpnął głowę do góry. Jęk chłopca wypełnił powietrze. Miał sine wargi, z których na brodę kapała mu ślina. Zapłakana twarz była lekko opuchnięta, a rozcięty policzek krwawił.
- Co się mówi? - zapytał już jakby znudzony.
Chłopak znów coś stęknął. Wyginał się na zgiętych nogach.
- Gówno mi po twoich przeprosinach dzieciaku, ale jest ktoś kto chętnie ich wysłucha.
Puścił go i śledził wzrokiem, gdy młody się podnosił i kulał w stronę jednego z samochodów.
- Możesz już podejść Lou, wszyscy cię widzimy.
Kurwa!
Kiwnął ręką w moja stronę.
- No chodź, nie wstydź się.
Kilka godzin wcześniej
To nie potoczyło się tak jak powinno. Było mi trochę wstyd i trochę przykro. Im bardziej chciałam być szczera i empatyczna tym bardziej nie mogłam. Wciąż przypominałam sobie, że nie jestem pępkiem świata, a mimo to działałam egoistycznie jak mało kto. Nie miałam ochoty na zwierzenie się Crenowi z mojego życiorysu. Nie dlatego, że się wstydziłam. Wstyd nie ma z tym nic wspólnego. Po prostu wiedziałam doskonale, że on źle mnie zrozumie. Nie chciałam, żeby myślał, że było gorzej niż naprawdę było. Dobrze, może nie było jakoś specjalnie normalnie, ale niczyja przeszłość nie jest usłana różami. Wszyscy mamy problemy. Ja zostałam ugryziona przez wilkołaka, niektórzy tracą dzieci.
Nie mam żadnego "planu b". Żyję odhaczając kolejne punkty z listy, w zasadzie do niczego nie dążąc. Skończyć szkołę, zrobić prawko, zabić oprawcę. W sumie nie planowałam jeszcze co zrobię dalej. Nie złożyłam podania na studia, nie poszłam do pracy.
Crene był bezpieczna przystanią, ale przecież w życiu nie chodzi tylko o bezpieczeństwo. Nikt nigdy nie zadał sobie trudu, aby wyjaśnić mi do czego powinnam dążyć i co stanowi największą wartość. Miłość? Kochałam rodziców, a oni mimo wszystko poszli do piachu. Kochałam babcie i nie mogłam na nią patrzeć, unikałam jak ognia spotkań z nią, zamiast się nią zająć - uciekałam. Elis też kochałam w jakiś dziwny sposób, ale to był raczej obowiązek, znalazła się w moim życiu i zmusiła mnie żebym ją pokochała. Rodzina? Tak... rodzice zapili się na śmierć, babcia była tylko staruszką, rozumiejącą na swój własny sposób. Potem przygarnął mnie dziadek Elis, ale to nie była moja rodzina, byłam tam tylko gościem. Pieniądze? To dość błahe, są tylko środkiem do celu, sprawiają, że czuję się bezpieczna, nie chcę ich gromadzić i niewiele mi potrzeba. Nawet nie brałam pod uwagę poświęcenia się dla innych czy czegoś w tym stylu, nie byłam tym typem. Chciałam dobrze dla ludzi, nie mówię, że nie, ale niech radzą sobie sami. Ja dawałam sobie naprawdę długo i jakoś specjalnie źle na tym nie wyszłam. Skoro ja mogłam, to dlaczego inni nie?
CZYTASZ
Błąd
LobisomemCzekała i zbroiła się, teraz pozostaje jej tylko odnaleźć go i zacisnąć szczęki na jego gardle. Co jednak, jeśli na swojej drodze spotka przeznaczenie? Wilka większego i groźniejszego, niż ona kiedykolwiek będzie? Dziewczyna, która straciła wszystko...