8

271 13 3
                                    

˗ˏˋ ★ ˎˊ˗

Od czasu imprezy i wypadku bardzo zżyłam się z chłopakami, oprócz Gaviego. Po wyjściu z komisariatu i jego rozmowie z Lewym, ograniczył ze mną kontakt do minimum. Pomyślałam, więc, że mnie nie lubi, a wszystko co zrobił po imprezie, kiedy weszłam do jego pokoju, zrobił z litości. Nie myślałam o tym za dużo, bo nie chciałam, abym znowu zaprzepaściła moją karierę ze względu na jakichś ludzi.

Z Vinim pogadałam i stwierdził, że mnie rozumie i był samolubny. Po meczu widziałam się z każdą z moich przyjaciółek bez Kingi. Wróciła ona do Madrytu, bo przyjęli ją na modelkę. Brazylijczyk nie wrócił od razu do domu, tylko został u mnie na jakieś 3 dni. Spał ze mną w łóżku, bo mieszkając w małym mieszkaniu z ciocią nie jest najwygodniejsze, mimo wszystko, nie przeszkadzało nam to. Cieszyłam się, że odnowiliśmy kontakt, bo w ten miesiąc, Vini stał się jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Czasem jego słowa mnie raniły, ale miłość nie zawsze jest piękna i kolorowa.

Z butelką coca-coli w ręku, siedziałam na fotelu w moim mieszkaniu, zastanawiając się nad sensem dosłownie wszystkiego. W rozmyślaniu przeszkodziła mi moja ciocia, która poszła do łazienki.

- Kamila, dziecko drogie, nie za zimno ci tu? Jest chłodno na dworze, a ty tu siedzisz w krótkich spodenkach i swetrze przy otwartym oknie. - zmartwiona kobieta zaczęła się mnie wypytywać.

- Nie, jest idealnie. - odpowiedziałam, powracając myślami na ziemię.

- Wszystko okej? - spytała, po chwili ciszy. - Nie jestem specjalistką, ale siedzenie i takie bujanie w obłokach po godzinie 1 nad ranem raczej nie jest zdrowe. - Coś cię trapi?

- Mam pytanie. - powiedziałam, zupełnie poważna. - Ale raczej nie odpowiesz.

- Śmiało, pytaj. Postaram się być szczera. - przekonywała mnie ciotka.

- Znasz mojego ojca? - spytałam, odwracając głowę w jej stronę.

- Kamila, wiesz, że to ciężki temat. - westchnęła kobieta. - Nie znam.

W tym momencie, straciłam jakiekolwiek nadzieję i już miałam odpuścić i pójść do swojego pokoju. Jutro, a właściwie dziś, miałam wstać bardzo wcześnie, bo wybieramy się z dziewczynami na plażę, aby obejrzeć wschód słońca. Kiedy już wstawałam z mojego miejsca, ciotka dodała.

- Ale wiem, kto nim jest. - momentalnie, usiadłam spowrotem.

To mi powiedz - pomyślałam. Przecież mam prawo wiedzieć, kto jest moim rodzicem. Kobieta siedziała i popijała MOJĄ colę. Patrzyła się tak na mnie przez kilka minut, siorbiąc.

- Na co czekasz? - zapytałam się, a ona spojrzała się na mnie wzrokiem typu "ale co." - Bo masz zamiar mi powiedzieć, tak?

- Yyy... - ciotka udała zastanowienie i wstała z miejsca. Kiedy mijała próg drzwi prowadzących z salonu do korytarza, rzuciła zwykłe, obojętne - Nie.

Zawiedziona siedziałam tak jeszcze chwilę, po czym poszłam odstawić pustą butelkę po napoju.

Rano wstałam o 4:40, 10 minut przed przyjazdem Susan z dziewczynami. O 5:10 miałyśmy być już na plaży, więc szybko ubrałam się i zbiegłam pod klatkę. Nie czekałam długo, aby wsiąść do pełnego moich przyjaciółek auta. Od razu pokierowałyśmy się do wybranego miejsca.

Golden Girl || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz