David zamknął teczkę i przetarł oczy palcami, odganiając zmęczenie. Z kuchni dochodził zapach pieczeni. Minęło prawie dwa tygodnie odkąd Jones z nim zamieszkał i dzień, w którym powinien zniknąć nadal nie nadchodził. Po pogrzebie zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Nie rozmawiali, a chłopak go unikał, bojąc się, że zostanie wyrzucony z mieszkania. Prawo nie zabraniało mieszkać nastolatkowi z funkcjonariuszem Służb, ale i tak ludzka wścibskość dopowie to co nie istniało. David wzbudzał duże zainteresowanie odkąd tylko pojawił się w Divided. Teraz doszedł problem szczeniaka, który czuł się jak u siebie. Tylko przydomek Upiora Storm chronił go przed pomówieniami i plotkami.
Wstał. Przeciągnął się. Zajrzał do kuchni: Lenny siedział przy stole ze wzrokiem wbitym w piekarnik, kurczowo zaciskając palce na puszce pepsi.
David oparł się o ścianę, krzyżując ramiona na piersi. Powinien się przyzwyczaić do blizn na twarzy i ramionach, ale gdy Jones siedział w bezruchu w świetle ledowych lampek, w mikroskopijnej kuchni z trzema szafkami, kuchenką i lodówką oraz podłużnym stołem dla trzech osób, wyglądał jak żywcem wycięty z horroru.
Westchnął. Lenny przypominał mu pewną osobę.
- Kiedy zamierzasz się wynieść? - zapytał David, siadając na krześle.
- Tak bardzo przeszkadza ci moja obecność? - zakpił Lenny. - Powinieneś być zadowolony za pomoc domową.
- Nie jestem.
Lenny wstał. David zesztywniał, gdy chłopak podszedł bliżej i prawie wylądował mu na kolanach. Zanim David zdążył się powstrzymać, złapał Jones'a za nadgarstek, wykręcił rękę do tyłu i przygwoździł twarzą do zielonych płytek. Ledwo nad sobą panował, oddychając szybko. Dopiero gdy dostrzegł łzy w kącikach ciemnych oczu, opanował się i puścił chłopaka. Usiadł ciężko na krześle, a mięśnie drżały. Wziął głęboki wdech. Po chwili znów na szczupłej twarzy widniał wyraz obojętności.
- Powinienem cię ostrzec - powiedział chłodnym tonem. - Nie zbliżaj się do mnie. Zachowaj odstęp co najmniej pół metra, jeżeli nie chcesz znaleźć się w szpitalu.
- Poślizgnąłem się idioto - warknął Lenny, rozcierając nadgarstek. - Nie jestem zainteresowany psem.
David uniósł głowę. Gdyby Lenny zamieszkał z kimś innym za takie słowa od razu trafiłby do Asbestos. David zrozumiał drugie dno tego zdania. Nie wiedział czy chłopak, aż tak mu ufał, czy był po prostu głupi i naiwny.
- Radzę wrócić do chłopaka - powiedział David, obserwując uważnie Jones'a. Chłopak zesztywniał i odwrócił się w stronę zlewu.
- Odpierdol się od Hirano - powiedział drżącym głosem.
- Mieszkasz u mnie, więc należy się wyjaśnienie. Twierdzisz, że nie masz przyjaciół.
- Dlaczego mam ci zaufać?
- W tym momencie nie jestem na służbie i przypominam, że to TY, a nie ja siedzisz na głowie psa, którym tak gardzisz - odpowiedział David spokojnym tonem.
- Jasne - prychnął Lenny. - Ja powiem ci prawdę, a ty zakujesz mnie w kajdanki i odprowadzisz do szefa. Masz mnie za idiotę?
- Potrafię oddzielić życie prywatne od zawodowego - odpowiedział David. - Nie krępuj się i tak większości się domyśliłem, więc co ci szkodzi?
- A później wykorzystasz....
- Jones.
Ostry ton Davida spowodował, że Lenny urwał w połowie zdania, a jego gniew zniknął od razu. Spojrzał na szatyna, który siedział dumnie wyprostowany, niczym władca.
CZYTASZ
Światło Mroku
RandomLenny Jones, zakompleksiony dziewiętnastolatek. Od czasu wypadku unika kontaktów z rówieśnikami i dawnymi przyjaciółmi oprócz jednego, który z nieznanych powodów przestał z nim rozmawiać. Hirano Usui z cichego i mało popularnego chłopaka, zmienia si...