ROZDZIAŁ X

9 2 0
                                    

Dominic zostawił Davida i pojechał na spotkanie z Mirandą. Zaparkował Audi na chodniku przed knajpką w dzielnicy Air. Przez chwilę siedział, bijąc się z myślami, bębniąc palcami w kierownicę. Analizował, to co wydarzyło się w mieszkaniu Davida.

Był przerażony, że Upiór Storm: bohater miasta, który rozbił burdel, zanim wstąpił do Służb, a miał wtedy zaledwie dwadzieścia lat, został skatowany.

Dominic znał Dena Tripp'a i to jego podejrzewał o stan chłopaka. Już w liceum Dominic zauważył dziwne zachowanie Tripp'a, który zadawał się z ludźmi, którymi Dominic gardził. On sam pragnął zmiany dla Divided. Poprzedni komendant nie wywiązywał się z obowiązków, bardziej zajęty kochanką, ignorował zgłoszenia mieszkańców, przez co przestępczość wzrosła, a ludzi wymierzali sprawiedliwość za pomocą własnych pięści a na to czekał Tripp, który dołączył do Skorpionów, którymi dowodził człowiek o prostej nazwie: szef. Nikt nie wiedział, jak wyglądał albo kim dokładnie był. Jeżeli ktoś zgodził dobrowolnie dołączyć do Skorpionów nie mógł odejść, a jeżeli zaryzykował, to czekał dół na cmentarzu. Skorpiony wykorzystywały strach i otumanienie obywateli, zwłaszcza nastolatków, których przerastało życie w chaosie Debris.

Dominic, który ledwo zdołał skończyć szkołę wraz z przyjacielem ojca, próbowali dotrzeć do źródła. Polegli, a Xavier....

Otrząsnął się z ponurych wspomnień. Minęło ponad dziesięć lat, a on nadal tkwił w cieniu przeszłości i własnych błędów.

Wysiadł i wszedł do niewielkiego lokalu. Niewielka sala z sześcioma stolikami na głównej sali tonęła w dymie z papierosów. Większość czteroosobowych stolików zajmowali mężczyźni, którzy kiwali głowami Taidze na powitanie. Szanowali Greenwooda i podziwiali, za to co robił dla Divided.

- Spóźniłeś się - oznajmiła Miranda, gdy usiadł przy barze.

Mężczyzna machnął ręką i zamówił kawę Miranda poprosiła o drinka. Zajęli stolik w kącie niedaleko łazienek.

- Wybacz - powiedział Dominic. - Gówniarz się spóźnił, więc....

- Zostawiłeś swój "skarb"? - zapytała z rozbawieniem, odgarniając ciemne włosy.

- Skarb? - powtórzył.

- Innych możesz oszukiwać - odparła, zniżając głos by nikt nie usłyszał, ale w knajpie było tak głośno, że nikt nie zwracał uwagi na komendanta i lekarkę, śpiewając stary hit, którego Dominic nie cierpiał: " Wannabe" Spice Girls. Mierzwił go szczebiot dziewczyn, a szybka i skoczna muzyka doprowadzała do furii.

- Znamy się od lat. Odkąd zwerbowałeś Davida świata poza nim nie widzisz. Zawsze chcesz mieć go przy sobie, dlatego zrobiłeś z niego aspiranta.

- Miał zadatki....

- Nick - poklepała przyjaciela po ramieniu. - Ze mną możesz być szczery Nawet teraz siedząc obok mnie twoje myśli krążą wokół poobijanej twarzy Tressa - dodała. - Dlaczego mu nie powiesz? – zapytała, powoli sącząc drinka.

- Mam wpaść do mieszkania, wziąć go w ramiona i wyszeptać do ucha "kocham cię" - zadrwił Dominic.

- Dlaczego nie?

- Prędzej wypiję litr czeskiego absyntu, niż to zrobię. - mruknął. - Jest facetem....

- To zrób to po swojemu. Powiedzenie wprost bez ozdobników również wystarczy - oznajmiła. - Mnie ciągle zasypywałeś wyznaniami miłości - wytknęła. - I nie były problemem.

- To skomplikowane - wyznał Dominic, przecierając dłonią oczy. - Jestem komendantem stoję na straży prawa narzuconego z góry i muszę respektować decyzje przełożonych.

Światło MrokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz