Will = ideał

151 10 1
                                    

Głos budzika rozległ się po pokoju. Zaspana Mavee mruknęła pod nosem niezadowolona. Ręką sięgnęła w stronę tego cholerstwa, które ją obudziło i które miała ochotę wywalić za okno. Wyłączyła narzędzie i spojrzała na godzinę, pomimo i że dobrze ją znała. 4.00 kto wymyślił wstawanie o tej godzinie? Normalnie jeszcze by nawet nie spała, dopiero kładła by się spać.

Przetarła oczy, po czym wstała, zakładając na siebie czarny, satynowy szlafrok. Przeszła przez korytarz domu. Zaglądnęła do pokoju Ricka. Spał jeszcze. Miał jakąś godzinę spania.

Uśmiechnęła się pod nosem na widok pluszaków ustawionych przy małym stoliku na krzesłach, jakby chciał z nimi rozmawiać, albo urządzić jakieś spotkanie sejmu.

Pierwsze co ze sobą zrobiła to zapaliła w łazience, przy okazji lekko tu ogarniając. Następnie weszła pod prysznic.

Uwielbiała prysznice. Zawsze wydawały się jej odskocznią i miejscem w którym może pomyśleć, tak jak teraz. Jej myśli zaprzątało dwóch chłopaków.

Kiedy wyszła zarzuciła na siebie biały ręcznik i na twarz nałożyła szybki krem nawilżający.

Popatrzyła na maszynkę, która stała sobie spokojnie na umywalce. "Mam się ogolić? Przecież nie będę nic robiła z Willem. M-m nie tym razem" powiedziała do siebie w głowie. Wiedziała że pewnie i tak to zrobią, zawsze tak było. Mieli nie wylądować w łóżku, a jednak. Postanowiła się nie golić, niech chociaż to powstrzymuje ją przed blondynem.

Poszła do swojego pokoju, ubierając się w przyległy, czarny gorset i czarne jeansowe dzwony. Całe ubranie wydało jej się nudne, więc dołożyła bardzo ciężkie buty, skórzaną kurtkę i beret z tego samego materiału. Zabrała kilka pierścionków, po czym założyła je na palce. Przy okazji zobaczyła że lakier na jej paznokciach lekko się zadrapał. Po chwilowym namyśle uznała że nie ma na to czasu.

Tym razem skierowała się do kuchni. Wyjęła opiekacz i chleb tostowy. Włożyła kromki do otworów, a następnie zaparzyła sobie kawy.

Zdjęła szybko wałki z jej włosów. Nie była zbytnio zadowolona efektem. Jej włosy nie zawsze układały się tak jak chciała, a dziś na jej głowie gościły lekkie fale, mimo iż miała nadzieję na zakręcenie ich.

- Rick! Śniadanie! - zawołała donośnie po domu. Kiedy odpowiedziała jej jedynie głucha cisza, postanowiła złożyć bratu wizytę. - A to mały... - powiedziała uśmiechając się lekko. Chłopak jedynie naciągnął kołdrę do siebie, ignorując krzyki siostry. Zdecydowanym ruchem zabrała jego okrycie. - Wstawaj! Jedziemy odebrać Willa!

- Po co? Przecież zaraz i tak sobie pojedzie.

- Ale skoro teraz jest to trzeba go odebrać. Chodź, zrobiłam ci śniadanie. - Chłopiec wreszcie wstał wręcz biegnąc do kuchni. Mavee wzdychnęła głośno zakładając ręce na biodrach, po czym podążyła za nim.

***

- Rick, jeżeli ktokolwiek by cię zaczepiał nie odpowiadaj pod żadnym względem. Tu jest masa ludzi. - chłopiec przytaknął z entuzjazmem, patrząc jak za oknem kilku reporterów robi im zdjęcia. Był zachwycony.

Mavee z kolei uważała to za odebranie jej prywatności. Nie mogła normalnie żyć. Wyszła szybko, po czym ubrała ciemne okulary. Podeszła do siedzenia swojego brata i zabrała go za rękę. Zamknęła samochód na klucz i zaczęła przedzierać się przez zagradzajacych jej drogę dziennikarzą.

- Po kogo tutaj przyjechałaś?

- Czy zamierzasz wystąpić w filmie Camerona?

- Czy twoja znajomość z Tokio hotel to coś więcej?

4 Strzały, Które Wszystko Zaczęły // Tom X OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz