poszła i nie wróci

135 8 3
                                    

Tom leżąc na tym razem pustym już łóżku cały czas rozmyślał o dzisiejszym poranku.

Co jakiś czas patrzył na poduszkę, na której spała. Cały czas pachniała ją. Mocnymi i przesadzonymi perfumami.

Zwracał wzrok na miejsce, gdzie przygniótł ją do ściany, gdzie się pocałowali i gdzie pierwszy raz dotknął jej piersi.

Po raz kolejny się uśmiechnął dając swoje ręce za głowę i patrząc w sufit.

Czy to oznacza że są teraz parą? Mavee po wszystkim ubrała się i poszła. Bała się? Czego? Może rozwalenia wszystkiego z Willem?

- nie, ta opcja odpada. - powiedział do siebie w głowie. - przecież sama wybrała wczoraj mnie.

Sięgnął po telefon. Włączył ekran, po czym zobaczył nowe powiadomienie.

"2 wiadomości od: Mavi"

Zadowolony szybko w nią kliknął, aby móc ją przeczytać. Tak jak na początku był szczęśliwy, otwierając wiadomość, tak teraz uśmiech zszedł mu z twarzy.

Mavi: To był błąd, przepraszam. Nie powinnam była w ogóle tam być

Mavi: nie pożegnałam się też z tobą

Czy ona właśnie zrobiła to, co on wszystkim innym dziewczyną? Czy ona go wystawiła?

Tom jeszcze wpatrywał się w wiadomości, czytał je i analizował. Może to on źle zrozumiał? Albo ktoś ukradł jej telefon?

Dopiero po jakimś czasie złapał za klucze od samochodu.

Casanova: gdzie jesteś?

Mavi: na lotnisku. Will załatwił bilety wcześniej

Casanova: ocipiałaś? Będę za 20 minut

Mavi: nie przyjeżdżaj. Pojebiesz mi wszystko w głowie i znowu się rozmyślę.

Casanova: dobrze wiesz, że jeżeli teraz do ciebie nie przyjadę, to jutro będę w drodze do pieprzonej Anglii

I

jak obiecał, tak zrobił. Wsiadł do samochodu, nie patrząc na jego mamę, która wyszła na zewnątrz ( od autorki: musiałam się pilnować żeby nie napisać na pole, małopolskie pozdrawia ).

- Tom! Co się stało?! Wychodź z tego auta! Nie możesz prowadzić w takim stanie! - Co prawda, to prawda. Nawet Simone widziała wyraźną złość, a nawet wściekłość chłopaka.

Natomiast jej syn nie przejmował się wolaniami matki. Jak najszybciej opuścił garaż i pojechał na lotnisko.

Nigdy nie myślał że będzie w stanie zrobić coś podobnego dla jakiejkolwiek panienki, szczególnie że już ją zaliczył. Nie miał tego w planach. Ani na dzisiaj, ani na kiedykolwiek.

Prawie zabijając się po drodze niechlujnie zaparkował pod ogromnym budynkiem. Wyciągnął z kieszeni komórkę. Kolejna wiadomość.

Mavi: Nie chcę żebyś tutaj przyjeżdżał.

Oczywiście, odczytał za późno.

Casanova: gdzie jesteś? Właśnie przyjechałem.
*Nie dostarczono*

Casanova: zablokowałaś mnie?
*Nie dostarczono*

Opcje były dwie:

Albo go zablokowała, bo nie chciała utrzymywać z nim kontaktu.

Albo miała włączony tryb samolotowy, co oznacza że jest już w samolocie

- Kurwa! - krzyknął. - pierdolony Will!

Znów skierował się do domu. Tym razem ze szklanymi oczami i żalem.

Zadzwonił do swojego brata. Przecież tylko on mógł mu pomóc.

- Tom, streszczaj się, nie mam czasu.

- Mavee wyjechała.

____________________________________________

WAŻNE ❗

Heeej! Na ogół to ostatni rozdział, jednak nie koniec całego fanfika, ze względu na 2 część. Uznałam że nie będę mieszać całej akcji w jednej książce. Oczekujcie, bo obiecuje że będzie świetne.

Oficjalnie uznaję koniec 1 części

4 Strzały, Które Wszystko Zaczęły // Tom X OcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz