Rozdział VI - Amazo to niezwykłe gadające drzewo

15 2 1
                                    

Pierwsze co razem z Skyler robimy, to zapożyczenie eleganckiego zegarka pozłacanego w celu sprowadzenia osób z podrzuconej przez Charlesa liście. Próbujemy, a raczej Skyler próbuje zrobić łatwe czynności z przenoszeniem jabłka, lecz potem przechodzimy do konkretów.

W wysokim dużym pokoju z białymi ścianami oraz ogromnym oknem na las przyglądam się poszczególnym nazwiskom na kartce. Drugie imię świta mi gdzieś w głowie, lecz nie jestem w stanie powiedzieć konkretnie kimże jest ten osobnik.

Natomiast dziewczyna z blaskiem w oczach wpatruje się w wskazówkę skierowaną na siódmą wieczorem. Zaczynam się również zastanawiać nad pewnymi ewentualnościami. Spokojna cisza przepełnia pokój, aż Skyler pyta się o bardzo ważną rzecz, o której na szczęście już wcześniej pomyślał brat Blackrool.

-A jak sprawdzimy czy te osoby kłamią czy nie? - pyta mnie, a moje kąciki ust podnoszą się do serdecznego uśmiechu.

-Otóż tym. - wskazuję palcem na urządzonko w rogu pokoju. - Gdy zapika, to mamy pewność, że nasz przestępca kłamie.

Skyler mamrocze coś z uznaniem wróciwszy do naszej pracy, a raczej misji zleconej przez nieogara, nie umiejącego nawet wymyślić dobrej wymówki.

-Jeszcze raz... Jak to działało? Co wcisnąć? - wypytuje Skyler przed ostatecznym starciem, o ile tak można, to nazwać.

-Myślisz o danej osobie i wciskasz guzik. Wiesz który. Ten trzeci po lewej. - przypominam.

-Dobra... - Skyler przygryza wargę tak, jakby miało jej to pomóc opanować stres. Kto wie. Może i pomaga. Raz, dwa, trzy... Zadanie definitywnie rozpoczęte.

-Dobry wieczór, trzy pytania i wyłącznie prawda. - mówię do bladej dziewczyny w ciemnych lokach, która chwilowo chwieje się na posadzce, ale łapie równowagę, mierząc mnie różowymi oczami. Jest wysoka oraz bardzo chuda, wręcz koścista, lecz nie zwracam na to jakiejś szczególnej uwagi.

-Hę? - odzywa się przyciskając swój brązowy ogon do nogi. Zdradza on jej emocje, chociaż ich nie okazuje po mimice twarzy. Jej ramiona przykrywa szara opończa spięta srebrnym wijącym się wężem. U boku przypasała kordelas, który natychmiastowo chowa pod materiałem. Wzbudza to u mnie podejrzenia, lecz odpuszczam sobie tak bardzo mi znaną dociekliwość. Brązowe włosy starannie upięte w dwa koki, mówią o części jej charakteru. Dziewczyna jest perfekcjonistką. Wygląda jak szpieg, chociaż nie wierzę, że mogłaby nim być.

-Mamy dla Pani trzy pytania związane z Ministerstwem Od Spraw Czasowych. - Skyler zabiera głos, brzmiący definitywnie zdecydowanie. - Pierwsze, pani Elevor Krauss?

-Zgadza się. - odpowiada poważnym tonem, ale słychać w nim nutę niepewności. Jestem pewna, że nie spodziewała się tej sytuacji.

-Brała pani udział w 1734 roku w uniemożliwianie pracy pracownikom przez stopniowe spowalnianie czasu?

-Tak. - wciąż zmieszana dziewczyna odpowiada na drugie pytanie równie nie pewnie, co na pierwsze. Nie jestem już pewna, co do jej profesji, bo zauważam przypinkę na opończy, zawierającą znak syreny. Pochodzi z terenów należących do Królestwa Morskiego. Możliwość jest taka, iż spełnia funkcję szpiega nadziemnego.

Nasz świat jest dziwny. Są miasta, ale tereny wciąż należą do królów. Prowadzone są liczne wojny między małymi dworami jak i dużymi, chociaż nikt nigdy nie wygrywa honoru, bo nikt nie zdobył się jeszcze na udźwignięcie ciężaru zadania tym samym zasługując na pełny szacunek. Nonsens. "Cholera, w jakich ja czasach żyję?" - myślę, a w mojej wyobraźni wyobrażam sobie sytuację, w której mówię te słowa półgłosem. Brzmi to w myślach okropnie. Ja jestem okropna.

Marginesowym Skrzydłem PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz