- Kiedy mnie popchnęłaś... - zaczyna smętnym tembrem głosu.
- Hm? - mruczę, spoglądając na Nass'a niczym na szklaną uroczą pozytywkę.
- Byłem gdzieś indziej, a w tym miejscu byłaś inna. - przeciąga słowa jak nuty, ale nie specjalnie. Zastanawia się nad czymś. Porządnie zastanawia, lecz jego wzrok wciąż lata wszędzie i nie potrafię stwierdzić, na czym rzeczywiście skupia większą uwagę. Sekundę potem dodaje: - Szalona. - problem w tym, że częściowo już szalona jestem.
Przypominam sobie wcześniejszą sytuacje, gdzie zdążyłam już prawie poczuć smak śmierci na ustach. Przesuwam palec wzdłuż żył na rękach.
- Czułam twój dotyk - zauważam.
- Co?
Mój przyjaciel energicznie podnosi głowę i rozdziawia usta w zaskoczeniu. Od razu rozszyfrowuję z jego twarzy, że ani razu mnie podczas podróży nie dotknął, a przynajmniej nie tykał w tamtym dziwnym momencie. Może sprano mu mózg, gdy sobie najpewniej śnił?
- Kiedy cię popchnęłam coś trafiło mnie w brzuch... brzuch? - gwałtownymi ruchami podciągam koszulkę do góry, aczkolwiek zamiast jakiejkolwiek szramy spostrzegam jedynie ciągnący się wzdłuż szyi czarny szlak mający wiele rozgałęzień.
Moje serce staje. Próbuje wmówić sobie, że to sen, ale niemożliwe jest, by był snem. Strzepuję z ramienia włosy, by przyjrzeć się kierunkowi, w którym idzie ślad. Nie czuję się inaczej. Nie poczułam nic dziwnego, lecz w tym momencie po moim ciele przechodzi dreszcz. Nass jest tak samo zaskoczony, jak i ja, bo wciąż jego twarz tkwi w tym samym zaskoczeniu, a ciążąca cisza przygniata mnie niemiłosiernie, aż do punktu, w którym po prostu muszę coś powiedzieć inaczej bym zwariowała.
- Oceń mój stan. - szepczę do Nass'a. - Nie obchodzi mnie, czy się znasz, czy nie. Powiedz, jak to wygląda.
Chociaż nie chcę, by na mnie patrzył muszę się przełamać i myśleć logicznie, bo jeśli złapała mnie jakaś dobitna choroba nie mogę pozwolić sobie na jej dalszy rozwój ze względu nie dość, że zleceniowego, bo misji wciąż przybywa, to jeszcze prośby Narssisus'a o pomaganiu mu w śledztwie. Mój przyjaciel niepewnie przysuwa się, po czym mówi:
- Zdejmij koszulkę.
Spełniam posłusznie jego prośbę. Po chwili siedzę przy nim w samym biustonoszu. Chłodny powiew wiatru sprawia, że mam gęsią skórkę, a powietrze wciąż wilgotne, wdychane jest przeze mnie powoli, by, choć trochę nad sobą zapanować. Nass przesuwa palcem wzdłuż czarnego - moim zdaniem w kształcie ścieżki - szlaku. Bada wszystko powoli jak specjalista, lecz końcowo marszczy brwi i wzrusza bezradnie ramionami.
- Naczytałem się tyle książek o anatomii, truciznach, systemach medycyny, ale to na twojej skórze jest jak coś normalnego. Żadnych poparzeń, nie ma tu żadnej oznaki trucizny ani czegokolwiek innego, co mogłoby wywołać burzę w twoim istnieniu. Jesteś pewna, że to u ciebie nie jest normalne? - pyta zakłopotany sprawą, sprawiając wrażenie niezbyt przejętego. Drapie się po szyi i znudzony ziewa.
- Oczywiś... Tak. Na pewno. W sensie jestem pewna. Ja... nigdy... - wykrztuszam z siebie, ale ucicham, kiedy zdaję sobie sprawę jak bardzo niepotrzebnie przejęłam się sprawą. Biorę głęboki wdech. - Myślisz, że powinnam się martwić?
- Nie powinnaś. Nastał świt. Zbierajmy się. Rośliny śpią. Przemkniemy cicho i nikt się nie skapnie.
- Masz rację. - przyznaję i potakuję głową w uznaniu.
***
Gwałtowna nawałnica zaskakuje nas w drodze powrotnej, lecz całe szczęście jesteśmy już blisko. Deszcz zaczyna szaleć coraz bardziej, a drzewa imitują fale, kołysząc się kojąco od południa do północy. Liście chronią mnie oraz Nass'a przed kroplami, lecz nie na tyle, by woda nas nie dotknęła. W tym całym zamieszaniu w głowie wciąż krąży mi myśl o śladzie na mojej skórze. Gdy przekraczam próg domu przyjaciela ponownie dobiega mnie niepokój. Siadając na kanapie mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, jednakże spławiam to, ponieważ powoli zaczynam wpadać w poważną paranoję. Zresztą już dawno temu wpadłam, gdy poprosiłam Skyler o podwózkę.
CZYTASZ
Marginesowym Skrzydłem Przeszłości
FantasyŻycie jednego mieszkańca okolic Harveetu obróciło się przez jedną prośbę. Czy Moren zdoła zapobiec katastrofie, która być może ją spotka? I czy decyzja wejścia wtedy na ten niebezpieczny skuter przyjaciółki była właściwa? Być może pytania nigdy nie...