To tak - nigdy poszukiwana za przestępstwa nie byłam i nie bez powodu nazwałam ten rozdział Listem Gończym. Zaznaczę, że przestępcą w połowie jestem. Brałam udział w oszustwach podatkowych, w transportach nielegalnych substancji oraz pomagałam w napadzie, jednakże nigdy rąk krwią ludzką, ani żadną inną nie splamiłam. Jednym z moich najwybitniejszych nielegalnych wyczynów było zajmowanie się transportem środków odurzających do słusznych celów nie do końca legalnych naukowców na uniwersytecie Adialhama Seyora. Choć brzmi to bardzo szemranie to jest to prawa sprawa.
Na owym uniwersytecie odbywały się praktyki z trucizn, nawet zakazanych i trzeba było jakoś nauczyć studentów fachu. Doszły mnie słuchy, że udała się akcja i nikt nie poszedł siedzieć do zakładu albo co gorsza Wieży Prochu. Strasznie ucieszyłam się na te wieści, aż przez kilka sekund uradowana podskakiwałam do sufitu. To było pięć miesięcy temu. Oprócz przewożeniu środków odurzających omijałam wielokrotnie prawo. Czy to na potyczkach barowych czy na kupnie czegoś bez podatku obowiązującego każdego sprzedawcę zarabiającego ponad trzysta monet miesięcznie.
Jedno wiem na pewno - ja nie jestem wszak za bardzo poważna albo wyrozumiała. Trochę bawię się życiem, a trochę ono bawi się mną. Moje istnienie jest jak piłka pingpongowa, która wiele razy prawie wypadła z trasy. Otrzeć się a wypaść to co innego, prawda?
Wiele lat temu byłam dziewczynką z warkoczami bojącą się nawet zagadać do sklepikarza z obawą o Bóg wie co. Zawsze przy sobie nosiłam misia, a gdy już zawieruszył się gdzieś w szafie ciśnienie znacznie podskakiwało mi w górę. Ciemność kryła potwory nie do opisania, lecz gdy żarówka zapalała się one szybko znikały. Moja mama kazała mi przestać szukać odpowiedzi na trudne pytania, ale ja wiedziałam swoje. Kto pyta nie błądzi. Kto szuka nie zabłądzi.
Pewnego razu tato zabrał mnie do pobliskiego baru. Kiedy przeszłam jedynie skrawek dusznego lokalu zakręciło mi się w głowie od krzyku pijanych ludzi. Nie rozumiałam, jak można doprowadzić się do takowego stanu. Obiecałam sobie po cichu szeptem, że siebie do takiego nie doprowadzę. Jak już wiecie obietnica została szybko złamana, ale właśnie dlatego uświadomiłam sobie jedno - że obietnice są święte. W ten sposób uratowałam się już z wielu opresyjnych sytuacji we minionych miesiącach.
Z eleganckiego sklepu z antykami wyszłam pełna radości. Nie dość, że wybrałam odpowiedni w pełni zasłużony dla Nicollett prezent, to jeszcze udało mi się ugrać niezłą cenę. Mianowicie trzynaście monet oraz jedna novigradzka korona z odległych czasów. (Coś od autora: Tak, właśnie nawiązałam do Wiedźminaa!) Za to stosunkowo mało do mojej torby trafił jeden wystrugany posąg Króla Fragi z IX wieku. Cudo jakich mało. W niektórych miejscach oblany złotą farbą, trzymającą się do dziś. Posąg trwalszy niż moja psychika, zaś moją psychika jest trwała i proszę moim słowom wierzyć. Ja nie kłamię.
Przemierzając szerokie ulice kroczę dość żwawo w kierunku biblioteki miejskiej. Pod moimi butami chroboczą patyki oraz kamyczki. Porywczy wiatr irytująco unosi moje włosy, zaś ja spojrzawszy na siebie w szybie jakiegoś butiku uśmiecham się lekko i zakrywam twarz włosami. W roztargnieniu omal nie zauważam moich prawie już zagojonych ran, gdy jednak uświadamiam sobie, iż już częściowo ich nie widać szczerzę się jeszcze szerzej. Czuję kilka nieprzyjemnie mierzących mnie spojrzeń na swojej skórze. Snuję domysły, że rzeczywiście wyglądam tak dziwnie, patrząc w szybę butiku, więc natychmiast ruszam w dalszą drogę, ciągnąc z małym wysiłkiem na ramieniu skórzaną torbę.
Wędrując tak przez tłum ludzi mijam kilka selkie (a to bardzo rzadki widok na lądzie) śmiejące się w niebo głosy. Niedługo potem wchodzę do tutejszej wypchanej po brzegi najróżniejszymi książkami biblioteki. Powietrze stoi tu nieruchomo, bez najlżejszego powiewu i jest w pomieszczeniu strasznie duszno. Dzienne światło wpada przez duże przestronne okna, lecz między regałami, jednak wygląda na to, że jasność już nie dociera. Za ladą na szarym biurowym krześle siedzi starsza pani z okularami na nosie, czytająca jakąś widocznie bardzo ciekawą książkę, bo nawet nie rzuca na mnie okiem.
CZYTASZ
Marginesowym Skrzydłem Przeszłości
FantasyŻycie jednego mieszkańca okolic Harveetu obróciło się przez jedną prośbę. Czy Moren zdoła zapobiec katastrofie, która być może ją spotka? I czy decyzja wejścia wtedy na ten niebezpieczny skuter przyjaciółki była właściwa? Być może pytania nigdy nie...