– Tamte zabierz. Umyte, gotowe do transportu, wyprowadzić – rzucała beznamiętnie, jakby mówiła o rzeczach, a nie ludziach. – Tę dziką uciekinierkę, wykąpiemy samą, później niech grupa zobaczy jaka jest kara za nieposłuszeństwo. To nie wakacje!
W rogu sali był prysznic osłonięty starą ceratą. Przy drzwiach pojawił się kolejny żołnierz, ale ten podawał jakieś tabletki. Wciskał je dziewczyną do ust. Co to w ogóle było?
– Nie bierzcie tego! Zwariowałyście?! – Cholera szły jak barany na rzeź, o co tu chodziło. Greta podeszła i zamaszyście zerwała osłonę.
Wróciła do mnie i kijem wskazała kąt.
– Zapraszam księżniczkę. Może trochę ostudzimy twój zapał, bo akurat skończyła się ciepła woda.
– W życiu – fuknęłam i znów dostałam patykiem. Tym razem w ramię. Skrzywiłam się, ale nie zamierzałam dać za wygraną. – Policja się wami zajmie, myślicie, że porwanie tylu osób, w biały dzień ujdzie wam płazem?!
W drzwiach pojawiło się jeszcze paru facetów. Kilku musiało być jeszcze na schodach bo słyszałam śmiechy. Widocznie wzbudzałam sensację. Miałam to w dupie, nie można porywać ludzi i być bezkarnym. Kątem oka dostrzegłam, że wyprowadzają wszystkich z sali, ale jedna dziewczyna już zaczynała wyłamywać się z szeregu. Szarpnęła ręką, nie słyszałam co powiedziała, ale dostała za to w twarz. Raz, drugi. W końcu w tej szamotaninie potknęła się i upadła. Rudy żołnierz wydawał się najbardziej brutalny. Kopał ją i obrzucał wyzwiskami, aż zaczęła spadać ze schodów. Słyszałam już tylko głuche uderzenia o stopnie.
– Zabijecie ją! Dość! – Rozglądałam się w poszukiwaniu czegoś... sama nie wiedziałam co mogłoby tu pomóc. Nigdzie nie było zostawionej broni, nie miałam na tyle siły, by wyszarpać ją któremuś z żołnierzy.
Greta oczywiście od razu zwęszyła problem.
– Dajcie ją chłopakom, nauczy się pokory. Ta też tak skończy. – Wskazała na mnie. Wstałam na drżących nogach i spojrzałam butnie w oczy znacznie niższej od siebie kobiecie. Jej czarne, ścięte przy uchu włosy idealnie podkreślały linię żuchwy. A może zwyczajnie miała sukowaty wyraz twarzy. Zakręciło mi się w głowie, tłumiłam kaszel, ale udawałam twardą. Nie miałam wyjścia. Musiałam grać na zwłokę, może Martin zaczął mnie już szukać.
– Floriano ustaw tę dziwkę – rzuciła przez ramię do śniadego faceta, który od razu podszedł i chwycił bluzkę, którą miałam na sobie, mocno szarpnął. Większość szwów ustąpiła. Okryłam rękami piersi, do tej pory pod oliwkową, bezkształtną szmatą nie było widać, jak bujne mam kształty. Wiedziałam, że gdy odsłonie biust będzie większy problem. Zwykli goście komentowali, rzucali głupie żarty i propozycje... tutaj może skończyć się to tragicznie. Z progu dało się słyszeć gwizdy. Podkoszulek też puścił w paru miejscach. Odwróciłam się tyłem i to był błąd.
Kolejne uderzenie spadło na plecy.
– Ty suko! – Zacisnęłam z bólu zęby.
– Ściągaj spodnie – wrzeszczała sadystyczna kobieta. Ostatnie dziewczyny zostały wyprowadzone i wiedziałam, że na dole też się coś zaczyna. Słychać było płacz, krzyki nie tylko kobiet, ale i wojskowych.
Normalnie bym walczyła,napluła im wszystkim w twarz. Za cenę własnej krwi próbowałabym odebrać kij.Niestety nie dziś. Choroba ogarniała moje ciało coraz bardziej, dreszcze ipoczucie braku sił w mięśniach kazały mi wystawić jej tylko środkowy palec.Rzucili się na mnie we dwoje, obdzierając z resztek materiału. Zdarli nawetbuty. Bawełniane czarne majtki to było jedyne co zostało.
Długie, gęste włosy przerzuciłam na przód, by dodatkowo osłaniały dekolt. Dostałam gęsiej skórki. Ba! Moja skóra chciała wręcz eksplodować, zimno przebiegało po rozpalonym ciele, to jedno z najgorszych uczuć w życiu. Chłód posadzki też doskwierał. Na polu było kilka stopni. W pomieszczeniu nie zostało zapalone nic co dawałoby ciepło. Pchnięto mnie, stałam już prawie pod dyszą prowizorycznego prysznica. Czekałam z nadzieją na strumień ciepłej wody.
Pierwsze krople spadły na prawą stronę. Od razu chciałam się odsunąć, ale kij zagrodził mi drogę.
– Zdziwiona? – drwiła Greta odsłaniając rząd białych zębów. Niemożliwe, by kobieta była w stanie tak traktować drugą. Przecież jesteśmy czyimiś córkami, matkami. Boże. Skąd wzięli się ci ludzie, dlaczego nikt ich nie powstrzymał?
Lodowate krople spadały po jednym boku. Zagryzłam wargi, ale i tak jęknęłam. Raz, drugi. Doszło do tego szczekanie zębami. Włosy chwytały wilgoć jak szalone, długie pasma oblepiały nagie ciało. Lodowate języki smagały trawiony gorączką organizm. To były katusze. Telepało mną, ledwo stałam. Chciałam się oprzeć ręką, ale musiałam bronić się przed kijem, walczyć z wodą. Tego było za dużo.
– Jesteście gorsi niż zwierzęta! – krzyknęłam, a Greta próbowała kijem wepchać mnie dalej.
– Opamiętasz się trochę. Nie zrozumiałaś, że macie się nie sprzeciwiać? Księżniczka spała, gdy Floriano dyktował zasady?
Podświadomie wiedziałam, że kąpiel w takich warunkach, przy aktualnym stanie zdrowia jest praktycznie podpisaniem wyroku śmierci. Resztkami sił walczyłam.
– Podaj nóż, musimy nauczyć sukę posłuszeństwa. – Greta rzuciła do jakiegoś żołnierza. Gdy ten ruszył do niej z bronią, do pomieszczenia wkroczył wysoki facet w płaszczu. To ten z mroku, poznałam po postawie. Nie dało się go pomylić. Może był wojskowym, bo wszyscy stanęli na baczność.
CZYTASZ
Jej pierwszu cud
RomanceByłam chora i w potrzasku. Zawarłam umowę, a kartą przetargową było moje ciało. Trafiłam do mafijnej, włoskiej rodziny.Kalabryjska ndrangheta była wszędzie, ich macki sięgały nawet na Słowację. Nie miałam pojeciącia, jak wielką cenę przyjdzie mi zap...