Piętnaście

2.3K 169 14
                                    

Nie mam dla Was miliona dolców, ale mam Royce'a Hamiltona III, który jest wart znacznie więcej 🌞

__________________

ROYCE

Abstrakcja. 

To, że Blake uznała Harper za moją kobietę, to naprawdę jest abstrakcja. Owszem, Goodwin jest moją dobrą znajomą od tamtego momentu, w którym się poznaliśmy, ale to by było na tyle. Szanuję ją. Będę o nią dbał, bo Nev mnie o to prosił, a ja staram się być szlachetnym człowiekiem i dobrym przyjacielem i nawet mi to chyba wychodzi. 

Jest już po siódmej, czerwone słońce powoli chowa się za horyzont, a ja zabieram Blake na randkę na łódkę. W sumie nie miałem na to do końca pomysłu, ale trochę nakierowała mnie Harper. Powiedziała, że łódka to genialny pomysł i mam zrezygnować z jachtu, który jako pierwszy przyszedł mi na myśl, a po prostu zabrać Blake do jednego z małych portów i wypożyczyć niewielką, kameralną łódkę na wieczór we dwoje. Oczy aż jej błyszczały, gdy opowiadała mi, jak romantyczne może być takie spotkanie na morzu. 

No więc jesteśmy tutaj i właśnie podaję Blake dłoń, pomagając jej wsiąść na elegancką łódź motorową. Dostajemy od obsługi zielone kapoki, które nijak się mają do naszych ubrań. Ja założyłem tego dnia ciemną koszulę i spodnie trochę luźniejsze niż zwykle, a ona ma na sobie czerwoną sukienkę z dekoltem w serce i krótkim rękawkiem z falbankami, które trzepoczą na wietrze. 

– Cholera, ale zachód słońca – chichocze, zajmując miejsce na ławeczce przy burcie. – Jest pięknie. 

Dobra, może już wiem, co Harper miała na myśli, bo ruszamy w morze, fale rozbijają się o łódkę, a Blake wygląda nieziemsko na tle zachodzącego słońca. Jej buzia błyszczy, ruchy są delikatne, a kiedy łódka się buja, jej ciało jakby za tym podąża i krzywizna piersi faluje pod sukienką, aż muszę odwrócić na moment wzrok. 

Płyniemy powoli łódką, a Blake wyciąga pudełko, które przyniosła ze sobą – w środku są owoce i jakieś deserki w plastikowych pojemniczkach. 

– Jaki właściwie język tłumaczy Harper? – dopytuje, w pewnym momencie, zmieniając temat. 

– Teraz hiszpański – odpowiadam. – Moi kontrahenci są z Meksyku i średnio radzą sobie jeszcze z angielskim, zwłaszcza w biznesowych kwestiach. Ale oprócz tego mówi po koreańsku i duńsku i rozumie jeszcze jakiś jeden język. 

– Wow – komentuje Blake, ale nie wyczuwam w niej zazdrości, jedynie podziw. – Ile ma lat? 

– Dwadzieścia osiem. 

– Jest młoda. Szybko też zakłada rodzinę.

– Pewnie wpadli – śmieję się. – Ale Nev kocha ją na zabój, więc jestem pewien, że będą świetnymi rodzicami. 

– Skąd pomysł, że to nie było planowane? 

– Są szaleni, zwłaszcza razem – wyjaśniam żartobliwie. – Ale nie wiem, bo o to nie pytałem. Chodzą wiecznie podekscytowani, więc nie sądzę, by to był jakikolwiek problem. 

Blake kiwa głową. 

– I który to miesiąc? 

– Chyba czwarty. 

– Brzuszek już widać, bo Harper jest drobniutka – myśli na głos Blake. – Widzę w niej lekkie wahanie i obawiam się kolejnego stwierdzenia. – Czasami chciałabym wyglądać jak ona. 

Wzdycham. 

– Wyglądasz idealnie dokładnie tak, jak wyglądasz teraz. 

Rumieni się. O to chodzi. Nie dodaję, że jej ciało cholernie mnie kręci, bo nie chcę wpędzać jej w zakłopotanie. Poza tym lubię kobiety miękkie i silne, gotowe na porządne rżnięcie, ale to taka moja prymitywna strona, której jeszcze nie mogę jej pokazać. 

Wszystkie twoje kłamstwa (Boston boys #2) [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz