Dwadzieścia

2.5K 160 5
                                    

BLAKE

Dni są tak cholernie smutne, gdy jego nie ma obok i nie rozmawiamy. Wymieniamy między sobą wiadomości prawie codziennie, ale to i tak za mało. Wiem, że ma cholernie dużo spraw na głowie i muszę to uszanować, ale im częściej rozmawiamy wieczorami przed zaśnięciem, tym bardziej się do niego przyzwyczajam. Podoba mi się ta atencja i wzajemność, uwielbiam jego wzrok, gdy widzi mnie przez kamerkę internetową, nawet jeśli po prostu dzielimy się ze sobą swoim dniem, a niekoniecznie czymś niegrzecznym. Ten drugi typ sytuacji wydarzył się łącznie cztery razy, gdy już nie mogliśmy wyładować się w inny sposób. A poza tym po prostu rozmawiamy, spędzamy ze sobą czas na słuchawce, rozkoszujemy się tymi piętnastoma minutami wiadomości w ciągu dnia, gdy Royce ma zbyt dużo spraw, by w ogóle sięgnąć prywatnie po telefon przez całą dobę. Nie chcę, by poświęcał swój sen na rzecz rozmowy. Musi być wypoczęty i gotowy do walki. 

Po trzech tygodniach, gdy przychodzę do pracy, w końcu ktoś wymawia jego nazwisko, a moje serce bije szybciej. 

– Hamilton znów zarezerwował czterysta osiemnastkę – mówi Owen, wzdychając przed komputerem. 

Nad nim stoi dyrektor, więc nawet się nie odzywam, bo przy nim i tak nie mam nic do powiedzenia. 

– Daj mu penthouse numer cztery – poleca przełożony. 

Przewracam oczami. Głupki. Royce wcale nie potrzebuje penthouse'u, ale ja w sumie nie pogardzę, bo mam całkiem niezłe wspomnienia z jacuzzi na tarasie. 

– Czy przyjeżdża z kimś? – pyta dyrektor. 

– Tak, oprócz niego będą dwie osoby i mają rezerwację na pokój czterysta osiem o podwyższonym standardzie z tarasem. 

Może znów przyjeżdża z jakimś prezesem. 

– Imiona i nazwiska gości? – Dyrektor ma już gotowy telefon w dłoni i pewnie będzie wrzucał wszystkich w wyszukiwarkę. 

– Nevin Banks i Harper Goodwin.

Mimowolnie unoszę głowę i prawie otwieram usta. Powstrzymuję się w ostatniej chwili. Cholera! Royce przyjeżdża ze swoimi przyjaciółmi – na to wygląda. Ekscytacja kiełkuje we mnie natychmiast, bo Harper przecież wspominała kiedyś przy śniadaniu, że chce wybrać się do nas prywatnie. Czy to możliwe, że Royce przyjedzie z nią i jej narzeczonym?!

– To jakiś dyrektor finansowy w Falco Incorporated w Bostonie – dedukuje dyrektor. – Po zdjęciach wygląda, że też ważny. A tej panny nie znam. Może pani prezes? 

– To jego narzeczona – odzywam się. 

Blake, ty idiotko. 

Dyrektor i Owen milkną i obaj patrzą na mnie z jakimś zmieszaniem na twarzy. 

– Narzeczona Hamiltona? – bąka Owen. 

Odchrząkuję i muszę kontynuować, żeby nie zrobić z siebie jeszcze większej społeczniary. 

– Narzeczona Nevina Banksa – odpowiadam rzeczowo. – To ta kobieta, która ostatnio już tu była z Panem Hamiltonem. – Gdy tylko wymawiam to nazwisko, zalewa mnie falą gorąca. Teraz już kojarzy mi się tylko z jednym. – Więc gdzieś udało mi się z nią porozmawiać i wiem, że jej narzeczonym jest Nevin Banks.

– Okej, więc jakiś dyrektorek przyjeżdża do nas ze swoją dupą – kwituje dyrektor. – Świetnie. Żeby tylko za bardzo nie poszła w tango i nie znalazła sobie innego dyrektorka. 

Śmieje się idiotycznie, podnosząc mi ciśnienie. 

– Ona jest w ciąży – studzę jego zapał. 

Wszystkie twoje kłamstwa (Boston boys #2) [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz