BLAKE
Jestem przerażona.
Zamykam się w łazience na dobre pół godziny i pozwalam sobie upuścić trochę emocji. Jak tylko zobaczyłam go w korytarzu, zachciało mi się płakać. Z bezsilności, bezradności, z tęsknoty, którą dotychczas udawało mi się jakoś zagłuszyć pracą. Sama wzięłam w ręce wałek malarski i szlifierkę, żeby zbudować w ogródku altanę. Pomagał mi fachowiec, ale wiele rzeczy zrobiłam sama. Oddawałam się pracy fizycznej, bo to pomagało mi oczyścić umysł. Przez ponad trzy miesiące harowałam jak wół, dopóki nie spadł śnieg, by wszystko było gotowe, dopięte na ostatni guzik. Harper i Nev nie stanęli po żadnej stronie, ale obiecali, że spróbują pomóc.
I teraz jestem tutaj. W łazience. Cała we łzach, bo nie mogę uwierzyć w to, że znów go widzę. Że znów jest piętro wyżej, tak blisko mnie, a jednocześnie tak daleko. I chce ze mną rozmawiać.
Nie wie, że to ja. Tak mi się wydaje. Obawiam się, że gdy się dowie, po prostu się odwróci i odejdzie. Nienawidzi mnie.
Nienawiść i miłość to bardzo podobne uczucia i często się ze sobą przeplatają, jednak zawsze któreś wygrywa. Chyba nie chcę wiedzieć, które będzie zwycięzcą naszej walki.
Siadam pod ścianą, zwijam się niemal w kłębek i płaczę, dopóki nie brakuje mi łez.
Wstaję, ocieram policzki, spryskuję twarz zimną wodą i próbuję doprowadzić emocje do porządku. To trudne, gdy wiesz, że szanse na przebaczenie są bardzo małe.
– Pan Hamilton czekał w lobby, ale długo cię nie było – oznajmia Libby, recepcjonistka. – Powiedział, że idzie do ogrodu.
– Jest zimno – zauważam miękkim głosem.
Libby marszczy brwi.
– Płakałaś? Wszystko w porządku?
Jest prawdziwie zmartwiona.
– W porządku. Po prostu… to prywatne sprawy.
– Jeśli nie chcesz z nim gadać… mogę to odwołać. Przepraszam. Nie miałam pojęcia, że masz jakieś problemy prywatne.
– Muszę z nim porozmawiać, Libs.
Otwiera usta i zamyka je.
– Och. Czy wy… się znacie?
Kiwam głową.
– Znamy się.
– To dlatego… och, wow. Wow. – Jej ruchy stają się nerwowe. – To dlatego.
– Dlatego co?
– Dlatego on tak na ciebie patrzył.
Przechylam nieco głowę, w moim sercu tli się nadzieja.
– Jak?
Libby uśmiecha się łagodnie.
– Myślę, że powinnaś do niego iść. Chyba na ciebie czeka.
Biorę się w garść, zaciskam usta i nie drążę już głębiej.
– Wcześniej zameldował się też pan Banks. Pytał o ciebie, ale byłaś w łazience. Powiedziałam mu, że chwilowo jesteś niedostępna.
Libby jest bardzo spostrzegawcza i pełna empatii, nie dziwię się, że wyczuła między nami napięcie. Pracuję z nią od miesiąca, ale jestem w stanie powiedzieć, że chcę ją tutaj na dłużej. Na pewno domyśla się już, co jest grane.
– Dziękuję – mówię cicho. – Dziękuję, Libby. Nie przejmuj się tym zupełnie. Zrób sobie kawę i wracaj do pracy.
Posyła mi współczujący uśmiech.
CZYTASZ
Wszystkie twoje kłamstwa (Boston boys #2) [+18]
RomanceCzasami oblicze prawdy jest brzydsze niż jakiekolwiek kłamstwo. Piękne plaże, kurorty i zachody słońca to właśnie całe Westerly. To miejsce dało Blake Terry upragnioną pracę, gdy zdecydowała się opuścić rodzinny dom w Bostonie i zacząć życie na wł...