Epilog

630 35 1
                                    

Miłość, myślę, to jedyna rzecz, która jeszcze nas ratuje." – Virginia Woolf

4 lata później...

Wzięłam głęboki oddech, spoglądając na Gretę. Dwudziestopięciolatka siedziała na drewnianym krzesełku, nerwowo strzykając palcami u rąk. Nie wiedziałam, która z nas była bardziej zdenerwowana w tej sytuacji.

Drgnęłam, gdy z telefonu zaczęła się wydobywać cichutka muzyczka. Sięgnęłam po urządzenie i wyłączyła budzik, wracając spojrzeniem do zdenerwowanej kobiety. Niecierpliwie westchnęłam, powstrzymując się od nerwowych reakcji. Nie chciałam jeszcze bardziej denerwować przyjaciółki. Miała w tym momencie dużo więcej zmartwień.

- Chcesz sprawdzić, czy ja mam to zrobić? – zapytałam, gdy milczenie stawało się już nie do zniesienia. Atmosferę w pomieszczeniu można było kroić nożem.

Mulatka zerknęła na sekundę w stronę umywalki i pokręciła gwałtownie głową. Zaczynało mi być jej szkoda, bo gołym okiem można było zobaczyć, że zżera ją stres.

- Nie wiem – wymamrotała. – Nie wiem. Nie chcę.

- Wiesz, że ten „problem" nie zniknie, jeśli nie zobaczysz wyniku? – zapytała ją, choć odpowiedź była oczywista. Podparłam się na rękach i starałam się wygrzebać z wanny, w której siedziałam. – Minęło dwadzieścia minut, chodź. Rusz się i mi pomóż.

Kobieta wstała, chwyciła mnie za dłonie i mocno pociągnęła w swoją stronę.

- Mówiłam ci, ta wanna jest niespotykanie głęboka.

Marquez wróciła na swoje miejsce, nie obdarzając mnie nawet malutkim uśmiechem. Zebrała swoje włosy w niechlujnego kucyka, zagryzając dolną wargę. Wyglądała, jakby miała się za chwilę popłakać. Jakaś część mnie ją rozumiała. Druga zaś chciała być na jej miejscu.

Znajdowałyśmy się w mieszkaniu Grety i Finna, które kiedyś było zamieszkiwane także przeze mnie. Para przyjaciół idealnie się tu odnajdywała, zwłaszcza od momentu, gdy Valentina wyprowadziła się do akademika rok temu. Russo był niesamowicie dumny z siostry, która zabrała się do nauki i dostała się nawet na studia prawnicze. Szykowała się nam wspaniała Pani prawnik.

- To może ja spojrzę i ci powiem? – zapytałam, robiąc krok w stronę umywalki. Usłyszałam ciche, niewyraźne „yhym", więc sięgnęłam dłonią po dwa testy ciążowe. Zrobiłam to bardzo uważnie, żeby nie pomylić ich ze sobą. Jeden należał do mnie, drugi do Grety. – Dobra, to patrzę.

Zjechałam wzrokiem na swoje dłonie i wzięłam głęboki, dławiący oddech. Zacisnęłam palce na obu podłużnych patyczkach, widząc, że na jednym z nich pojawiły się dwa, różowe paseczki. Zakręciło mi się w głowie, więc oparłam się tyłem o umywalkę. Zachciało mi się wymiotować ze stresu, dlatego zacisnęłam usta w wąską linię.

- Lola? – odezwała się zaniepokojona moją reakcją Greta. Kobieta wstała, chyba nie będąc pewna, czy powinna do mnie podejść. – Charlotte? Czy ty...?

Przełknęłam ciężko ślinę, czując napływające łzy do kącików oczu. Podniosłam głowę do góry, starając się zapanować nad drżeniem ciała.

- Gratuluję, Greta. Zostaniesz mamą – szepnęłam, odkładając testy na umywalkę. Przyłożyłam dłoń do ust, żeby ukryć łkanie.

- O Chryste – wymamrotała zszokowana kobieta, obejmując się w tali. Pogłaskała się po jeszcze płaskim brzuchu, zanim dostrzegał w jakim stanie jestem. Szybko znalazła się przy mnie i mocno mnie objęła. – Lola, tak mi przykro.

Jeden Kierunek Miłości II TOM [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz