Rozdział 18. Pieniądze tu nie grają roli.

579 35 2
                                    

 - A ja ci mówiłam tyle razy, że powinnaś się zapisać! – gderała Greta, leżąc na podłodze. – Gdybym wiedziała, że Hudson cię przekona, to już dawno bym ją na ciebie nasłała!

Kobieta znajdowała się na panelach, bo przez gorąc to było jedyne miejsce, które ją chłodziło. Miała na sobie materiałowe spodenki i sportowy stanik, ale mimo to nadal narzekała na skwar panujący na zewnątrz.

- Powtarzasz tu już któryś raz z rzędu – mruknął znużony Finnley. On także cierpiał przez wysoką temperaturę, sącząc powoli lemoniadę z lodem. Zajmował miejsce przy stole, z góry obserwując Gretą, która ani śniła się ruszyć z miejsca.

Dochodziła trzynasta, ale już wiedzieliśmy, że to jeden z najgorętszych dni w tym roku. Początek czerwca zapowiadał się więcej gorąco i parno, przyprawiając nas o pot.

- Bo miałam rację!

Przewróciłam oczami, przy tym cicho się śmiejąc. Leżałam na kanapie z nogami ułożonymi na wysokich poduszkach, marząc o masażu stóp. Zdecydowanie przesadziłam z treningami, zwłaszcza z rozciąganiem. Skutkowało to tym, że nogi niemiłosiernie mnie bolały, szczególnie podczas chodzenia.

- Finnley, weź ją ucisz – mruknęłam do przyjaciela, obrywając przez to poduszką, rzuconą przez Gretę. – Auć!

Marquez roześmiała się głośno, opadając z powrotem na podłogę. Russo przypatrywał się temu wszystkiemu z szerokim uśmiechem, dużo częściej przypatrując się mulatce. Jego wyraz twarzy ukazywał wtedy rozmarzenie.

Od mojego oświadczenia o przeprowadzce do Felixa, moi przyjaciele pozbyli się wszelkich zmartwień i zostali parą. A raczej takie miałam wrażenie, bo z dnia na dzień ich zachowanie nieco się zmieniło, wskazując na bardzo bliskie relacje.

- Co mamy dzisiaj w planach? – zapytał Finn, sięgając po telefon. Wystukał coś w nim, marszcząc brwi. – Niby upał, a jednak większość sal w akademii jest zajętych. Na trening nie ma szans.

Nie miałam pojęcia, kto w sobotnie, czerwcowe południe miał siłę trenować, ale byłam pełna podziwu dla takich osób. Owszem, my w trójkę również dużo ćwiczyliśmy, ale dzisiejszy dzień dawał nam w kość. Temperatura przyprawiała o zawrót głowy.

- Prędzej byśmy się rozpłynęły na parkiecie, niż przećwiczyły chociaż jedną piosenkę – mruknęła Greta, podnosząc się na łokciach z podłogi. Zerknęła na Finna, a potem na mnie. Jedną ręką poprawiła spięte w koka loczki, które już ledwo trzymały się na beżowej frotce. – Moja propozycja to leżeć do końca dnia.

- Ale musimy coś zjeść – zauważyłam, czując ścisk w żołądku.

- Od kiedy ty przejmujesz się jedzeniem? – zapytała z niedowierzaniem przyjaciółka. – Nie, żebym się nie cieszyła, ale kto w końcu przemówił ci do rozumu?

Odwróciłam wzrok zawstydzona. Odpowiedź była bardzo prosta – Felix. Powoli zaczynałam rozumieć, dlaczego moi bliscy się o mnie martwili i jak ważna była to kwestia. Musiałam pilnować posiłków i regularni jeść, żeby mieć siłę i energię. Zwłaszcza teraz, gdy cały wolny czas poświęcałam na treningi tańca. Naprawdę chciałam wygrać ten konkurs, nawet jeśli nie miałam prawie wcale szans.

- Nie zniechęcaj jej – w mojej obronie stanął Finn, posyłając swojej dziewczynie niewielki uśmiech. – Możemy cos ugotować razem, albo...

Jego wypowiedź przerwało głośne pukanie w drzwi. Natychmiast podniosłam się z kanapy, marszcząc brwi. Nie spodziewaliśmy się żadnych gości, a sąsiedzi nas przecież nie lubili...

- Kto to? – zapytała Greta, również się podnosząc. Odpowiedziało jej milczenie i nasze równie zaskoczone miny, więc podeszła do drzwi i powoli nacisnęła na klamkę. Uchyliła lekko drewnianą powłokę i spojrzała przez szparę, żeby następnie wydać z siebie okrzyk radości.

Jeden Kierunek Miłości II TOM [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz