Rozdział 2. Moja Lottie.

775 27 2
                                    

Otworzyłam drzwi od kawiarni, a dzwoneczek nad nimi wydał krótki, melodyjny dźwięk. Weszłam do budynku i rozejrzałam się wokół. Kafejka przypominała mi trochę tą, w której pracowałam w Paryżu. Jednak „Malina I Miód" była lokalem urządzonym w bardziej ciepłym klimacie. Na wypoczynkach położone były miękkie, kolorowe poduszki a na stolikach poustawiane ciemne obrusiki i małe wazoniki z zawsze świeżymi kwiatami. Lubiłam tu przychodzić, zwłaszcza dla towarzystwa.

- Hej, Charlotte! – usłyszałam męski głos od strony lady. Natychmiast się uśmiechnęłam, zerkając w tamtą stronę. – Co słychać?

Za kasą stał dość wysoki blondyn. Uśmiechał się do mnie szeroko, poprawiając firmowy fartuszek. Na nosie miał okrągłe okulary w czarnych oprawkach, które lekko zjeżdżały mu z nosa. Ale co lepsze, dodawały uroku.

- Hej, Logan – przywitałam się, podchodząc do niego. Mój humor natychmiast się poprawił. – Zrobisz mi kawę?

- Cynamonową? – zapytał jak zawsze.

- Tak, poproszę.

Logan Santos był studentem dziennikarstwa, którego poznałam właśnie tutaj, w kawiarni. Wpadłam któregoś popołudnia do kafejki spanikowana, starając się zetrzeć plamę po jogurcie z koszulki. Bałam się, że będę musiała iść w takim stanie na wykłady, ale na szczęście Santos pożyczył mi wtedy swoją zapasową koszulę. Tak zaczęła się nasza zażyła przyjaźń, trwająca do dziś.

- Zrobię – pokiwał głową, puszczając mi oczko. Lubił ze mną flirtować na żarty, a co ważniejsze, robił najlepszą kawę cynamonową na świecie. – Na koszt firmy.

- Przecież tak nie możesz! – oburzyłam się, odkładając torebkę na najbliższe krzesło. Założyłam ręce na klatce piersiowej, mrużąc na niego oczy.

- A widzisz tu kogoś, kto by mi zabronił? – zadał pytanie w przestrzeń, zajmując się ekspresem. Westchnęłam na jego odpowiedź, bo miał rację. W kawiarni wyjątkowo byliśmy tylko my. – Lepiej opowiadaj co u ciebie. Nie widziałem cię cały tydzień!

Fakt, przez ostatnie kilka dni byłam jeszcze bardziej zajęta niż zwykle. O ile w ogóle było to możliwe. Chodziłam na wykłady, zanosiłam projekty do profesorów, pomagałam starszej sąsiadce w sprzątaniu mieszkania i jeszcze... Cóż, w tajemnicy wymykałam się do Akademii Tańca. Byłam tam ze trzy razy, żeby dopytać, czy mogłabym zajmować czasami jedną z sal do tańca.

Odkąd porozmawiałam z Gretą na temat powrotu do tańca, nie mogłam przestać o tym myśleć. Nękana męczącymi myślami postanowiłam się nieco doinformować. Faktycznie mogłam wziąć udział w konkursie, bez wcześniejszego ukończenia szkoły wyższej czy jakiś kursów. Tylko czy naprawdę chciałam do tego wrócić? Czy na pewno chciałam rozdrapywać stare rany?

- Greta wpadła na kolejny, szalony pomysł – mruknęłam.

Zajęłam miejsce przy stoliku, krzywiąc się z bólu. Gdy tylko miałam okazję i byłam sama w mieszkaniu, rozciągałam się. Tak na wszelki wypadek, gdybym w najbliższym czasie miała wprowadzić jeszcze więcej ruchu do życia. Moja aktywność fizyczna zazwyczaj ograniczała się do chodzenia po wybiegu i sporadycznego biegania.

- O, jaki? Co tym razem?

- Chce, żebym wróciła do tańczenia.

Santos omal nie wypuścił filiżanki z rąk, słysząc tą nowinkę. Poderwałam się z miejsca, czując rwący skurcz w łydkach.

- Logan!

- Mam! – krzyknął uradowany, podnosząc naczynie do góry. Zaśmiałam się, przykładając dłoń do ust. Mężczyźnie nie można było odmówić refleksu. – Złapałem! Część mojej wypłaty uratowana!

Jeden Kierunek Miłości II TOM [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz