Rodział dedykuję: isztarianka oraz LauraPakowska. Dziękuję, że jesteście i mnie wspieracie. ❤️❤️❤️
Siedziałam przy oknie, znajdującym się na tym samym piętrze co moja komnata. Wpatrywałam się w niebo, w miliony świecących jasnym blaskiem punkcików. Widok gwiazd układających się w skupiska i konstelacje, pozwolił mi zebrać rozbiegane myśli. Miniona sytuacja oraz zbliżenie, które zaszło pomiędzy mną i Maximilienem, nie powinno mieć miejsca. Było to nieostrożne ze strony każdego z nas i jestem z siebie dumna, iż znalazłam w sobie na tyle samokontroli, aby powiedzieć „stop” oraz powstrzymać, zarówno chłopaka, jak i mnie. Wole nie myśleć, jakby inaczej się to zakończyło, ale mogło być naprawdę bardzo tragiczne w skutkach. Dopiero teraz w pełni dotarło do mnie, co się tak naprawdę stało. Ukryłam twarz w dłoniach. Najpierw Christopher, a potem Maximilien. Pomimo różnicy w statusie społecznym, kara za skalanie dziewczyny przed ślubem, była identyczna – śmierć. Jedyne co mogło stanowić różnicę, to sposób jej zadania. Pomijając osobę mojego narzeczonego, nie mogę uwierzyć, że Maximilien, doskonale znający prawo i zdający sobie sprawę z konsekwencji, pomimo bycia prawym i inteligentnym człowiekiem, pozwolił sobie na tak wielki brak ostrożności. Zastanawia mnie jedynie, co nim kierowało? Dlaczego zachował się w taki sposób? Jaki miał ku temu powód? Nic mi nie przychodziło do głowy. Nie widziałam go, od tamtego pamiętnego dnia, kiedy pokłóciłam się Charlesem, w efekcie czego straciłam zdolność chodzenia. Tym bardziej zachowanie Maximiliena wprawiało mnie w spore zdezorientowanie. Wpadł do mojej komnaty, jakby się paliło i nie wyjaśniając niczego ani słowem, niemal rzucił się na mnie i zaczął całować. Jak patrzę na to z obecnej perspektywy, wydaje się to co najmniej dziwne. Czy moje życie mogłoby choć raz być normalne bez żadnych udziwnień? Zaczynało być to lekko męczące. Ciągłe rozmyślanie nad minionymi wydarzeniami, domyślanie się i szukanie ukrytych znaczeń – miałam już tego dość! Ileż można?
Zatopiona w myślach, nie usłyszałam zbliżających się kroków, dopóki osoba nie stanęła za mną, rzucając na szybę swój cień. Odwróciłam się powoli, nie mając żadnych domyśleń czy oczekiwań. Mimo to, że nie spodziewałam się nikogo konkretnego, byłam zaskoczona widząc za sobą Maximiliena. Odwróciłam się do okna, próbując ukryć zbierające się w moich oczach łzy. Nie sądziłabym, że po tym co się wydarzyło będziemy ze sobą rozmawiać (przynajmniej w najbliższym czasie). Nie ukrywam, że obecnie trochę się go bałam. Nie wiem, co mogłoby się wydarzyć, gdybym nie miała wystarczająco dużo siły, aby go z siebie zepchnąć. W tamtym momencie zachowywał się, jakby był w totalnie innym świecie. Myślałam, że to właśnie jego nie muszę się obawiać, ale okazało się, że nawet jemu nie mogę do końca ufać. Nie chcę porównywać go z Charlesem czy Christopherem, bo każdy z nich jest inny, ale teraz zachował się dokładnie jak pozostała dwójka. I wbrew pozorom, kiedy podsumować całą trójkę, najlepiej postąpił mój narzeczony. Mam wrażenie, że w obecnej sytuacji to on najbardziej rozumie moje uczucia i je szanuje. Oczywiście jest mężczyzną i nie do końca panuje nad swoimi rządzami, ale pomijam ten fakt, ponieważ nie jest to żaden wyznacznik. Niestety przeważająca część osobników płci męskiej, nie jest w stanie w pełni zapanować nad swoimi pierwotnymi instynktami. Głównie przez to w biedniejszych warstwach społeczeństwa jest wiele niechcianych ciąż. Kobiety często są przez to bardzo skrzywdzone, ale nie mogą usunąć ciąży ani oddać dziecka, gdyż jest to najgorsza zbrodnia, równoznaczna z wyrokiem śmierci. Nikt nie zwraca uwagi na to, że ciąża lub poród może doprowadzić do śmierci dziewczyny. Nikt nie bierze również pod uwagę, że ciążę można utracić samoistnie i nie jest to niczyja wina. Jeśli nastąpi poronienie, kara śmieci jest nieodwracalna. Nie mam pojęcia ile dziewczyn straciło przez to życie. Najgorsze jest to, że większość z niech nie miała ukończonych piętnastu lat. Czy nie jest logiczne, że tak młody organizm nie jest przystosowany do ciąży? Często takie osoby zostają wyrzucone za próg, potępione przez swoich rodziców. Śpią później na ulicach, brudne i zaniedbane, prosząc o jakąkolwiek pomoc. Nawet w tak trudnej sytuacji muszą stawiać dziecko na pierwszym miejscu, ponieważ władzy nie interesuje sytuacja w jakiej mogło dojść do poronienia. Interesują ich tylko suche fakty – była utrata ciąży lub nie – i tyle.
Nie mam pojęcia w jaki sposób moje myśli zagalopowały tak daleko i zeszły na takie tory. Zaczęłam od porównywania, trzech młodzieńców występujących w moim życiu, a skończyłam na wyroku śmierci, z powodu utraty ciąży. Co jest zatem ze mną nie tak? Czy nie mogę ukierunkować swoich myśli w jedną, konkretną stronę? Mimo wszystko po wstrząsających wydarzeniach, za każdym razem miałam chaos w myślach i nie było to nic niezwykłego. Teoretycznie powinnam się już do tego przyzwyczaić, ale nie było to takie proste. To, że coś powtarza się raz za razem, nie sprawia, iż staje się łatwiejsze. Jeśli ktoś wyrządza nam krzywdę, nawet milionowy raz, nie sprawi, iż będzie ona mniej bolesna, czy łatwiejsza do zniesienia. Niestety tak to nie działa. Tak samo to, że Maximilien był trzecią osobą, która postąpiła wobec mnie w taki sposób, nie sprawia, iż jest mniej winny lub nie mam żalu o jego postępowanie. To, co zrobił było podłe i nie tego się po nim spodziewałam. Moje założenia i nadzieje okazały się jednak błędne. Coraz bardziej zaczynam tracić wiarę w ludzi i w zmianę naszego świata i jego zasad. Prawdą jest jednak, że aby zmienił się świat, najpierw muszą zmienić się ludzie, którzy nim rządzą i go zamieszkują. Na razie nie wyglądało jednak, by ludzkość robiła cokolwiek, żeby się do tych zmian przyczynić czy choćby zbliżyć. Nasz świat nie poruszał się do przodu, a stał w miejscu i starzał się, wraz z nim ludzie, którzy od lat nie widzieli zmian.
- Co ty tu robisz? – usłyszałam głos, nadal wpatrując się w niebo. Dochodził jakby z daleka, ale wiedziałam, że należy on do mnie, a nie do chłopaka stojącego za mną, pomimo iż nie zarejestrowałam ruchu moich warg. To tylko potwierdzało, jak bardzo myśli potrafią oderwać mnie od rzeczywistości. Jednakże wypowiedziane słowa zawisły w powietrzu i mój „towarzysz” chyba nie zamierzał na nie odpowiadać.
Westchnęłam i poprawiłam się, aby było mi wygodniej na twardym wózku. Odwróciłam się tak, aby widzieć Maximiliena. Nie patrzył na mnie – wzrok miał wbity w podłogę, a ręce splecione za plecami. Gdyby nie spuszczona głowa, byłaby to niemal oficjalna poza, której nienawidzę – jak wszystkiego co jest wystawne, bogate, przerysowane czy na pokaz. W końcu jednak postanowiłam powiedzieć, co leży mi na sercu i dotrzeć do niego w taki sposób.
- Maximilienie – zaczęłam, biorąc głęboki wdech. – Dziwnie się ostatnio zachowujesz. Najpierw się do mnie nie odzywasz i nie dajesz znaku życia, potem nagle wpadasz do mojej komnaty i rzucasz się na mnie, jakby nie było jutra. Co się z tobą dzieje!? Niepokoi mnie twoje zachowanie. W tym momencie mnie przerażasz – wzięłam oddech. Serce mi kołatało od nadmiaru emocji, które się w tym momencie skumulowały i próbowały dojść do głosu. Dłonie zaczęły mi się trząść, a w oczach na nowo zebrały się łzy. Nie! Nie mogę płakać. Muszę to doprowadzić do końca. Teraz najtrudniejsze, ale dam radę. Wzięłam oddech i kontynuowałam podniesionym głosem – Jesteś bezmyślny! – wybuchłam. – Doskonale wiesz, że jako narzeczona nie mogę zostać w żaden sposób skalana, bo przypłacę za to śmiercią i w tym momencie ty też. Wiesz o tym, a mimo to nie potrafiłeś się powstrzymać! Pomyślałeś może co by było, gdybym nie miała dość siły by cię zepchnąć, gdyby ktoś nas nakrył!? Pomyślałeś o konsekwencjach!? Nie zachowałeś żadnej ostrożności, pomijając, że nie zamknąłeś drzwi na klucz, co było totalnym brakiem odpowiedzialności i racjonalnego myślenia! – wyrzuciłam z siebie i odetchnęłam głęboko. Emocje powoli opadały. Widocznie potrzebowałam wyrzucić z siebie to wszystko. Była jednak jeszcze jedna frustrująca rzecz – chłopak dalej się nie odzywał i nawet na mnie nie popatrzył. – Na litość boską! Maximilienie! Popatrz na mnie w końcu! – krzyknęłam, a gdy gwardzista podniósł głowę, cała złość wyparowała, a ja zamarłam.
Cześć wszystkim! Chciałam powiedzieć parę słów: przepraszam za tak długą przerwę, jednak miałam zwariowany czas w szkole, a na dodatek miałam całkowity zastój pisarski (zero weny, brak inspiracji). Ale wracam. Mam nadzieję, że pomimo wszystko rozdział przypadł wam do gustu. Miłego czytania! Teraz będę starała się publikować częściej i bardziej regularnie, więc następny rodział już niedługo. Do zobaczenia!
CZYTASZ
Ciemność Tom 3 "Wszystko ma swój początek i koniec "
Novela JuvenilŻycie Katheriny zostało wyrócone do góry nogami. Zaręczyny z wrogiem i napięcie między nią i bratem. Jednak na jej drodze staje jeszcze jedna osoba - jeden chłopak. Czy ta dwójka ma szansę? Czy małżeństwo wszystko zniszczy? Jak zakończy się histor...