*Mansi*
Zmyłam makijaż, gdy Charles poszedł porozmawiać ze swoim przyjacielem i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, pociągając nosem. Wiedziałam, że Charles był zły. To spotkanie nie tak miało wyglądać. Tak się na nie cieszył... Tyle mi o nim opowiadał... Poszło fatalnie.
Przekręciłam zamek w drzwiach, żeby nie wszedł do środka i przemyłam twarz zimną wodą. Nie sądziłam, że zaczniemy temat Daniela. Chociaż mogłam się tego spodziewać. Miałam też dość moich zmiennych nastrojów. Raz byłam naprawdę szczęśliwa, a później wystarczyło, że tylko przypomniałam sobie o Danielu i od razu byłam smutna.
– Tobie to by się przydała dobra terapia, Mansi – szepnęłam do siebie. Spojrzałam na drzwi, gdy usłyszałam ciche pukanie.
– Mansi, kochanie? Mogę wejść?
– Zaraz wyjdę. Możesz posprzątać jedzenie.
– Chcę być przy tobie... Pozwól mi.
– Charlie...
– Proszę...
Otworzyłam mu drzwi i rozpuściłam włosy, zerkając na niego w lustrze, gdy oparł się o framugę. Spięłam je tym razem w koka, czekając, czy coś powie.
– Wszystko w porządku – powiedziałam w końcu.
– Wiem, że nie jest. Nie musisz kłamać tylko po to, żeby mnie nie martwić. Przepraszam za niego. On normalnie taki nie jest. Ja nie wiem, co się wydarzyło.
– Wkurzał mnie – mruknęłam, a on lekko się uśmiechnął.
– Mnie też, maleńka. Mnie też...
– Dobrze, że już pojechał. Resztę pobytu tutaj spędzamy sami. Nikogo nie chcę już tu widzieć.
– Też myślę, że gości już nam wystarczy. Jak ci mogę poprawić humor?
– Nie wiem, nie mam na nic ochoty. Możemy zamówić pizzę? I coś obejrzeć? Na tamto jedzenie nie mogę na razie patrzeć. Jutro zjemy. Schowa się do lodówki i nic mu się nie stanie.
– Oczywiście.
– Możesz też dać mi buziaka – powiedziałam, odwracając się do niego. Stanęłam przed nim, a on od razu położył dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. – Ewentualnie dwa. Albo trzy.
– To mi się podoba. Pięknie wyglądasz. Dalej się rumienisz, jak to mówię.
– A mogę ubrać twoją koszulkę?
– Zaraz ci jakąś znajdę. Chciałaś w końcu buziaka.
– Dalej chcę.
Tego potrzebowałam, żeby się trochę uspokoić. Jego bliskości.
Resztę dnia spędziliśmy na kanapie. Nie rozmawialiśmy zbytnio, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało. Czułam się przy nim komfortowo nawet w ciszy. I nie miałam ochoty na żadne ciężkie tematy. Potrzebowaliśmy się zrelaksować. Uśmiechnęłam się, gdy zorientowałam się, że Charles zasnął z głową na moich kolanach. Wyglądał tak spokojnie...
– Nie odchodź... – usłyszałam nagle jego szept. – Proszę... Nie zostawiaj mnie.
– Charles – szepnęłam, kładąc delikatnie dłoń na jego ramieniu. – Charlie... To tylko sen – powiedziałam, gdy gwałtownie otworzył oczy.
– Przepraszam.
– Leż sobie. Nic się nie stało. Często miewasz takie sny?
– Nie. Właśnie nie mam w ogóle. Nie wiem, czemu mi się nagle to przyśniło – odparł, przecierając twarz. – Która godzina?
CZYTASZ
Ochroniarz serca +18
RomanceChciałam uciec. Wiele razy uciekałam, ale to nie były wielkie ucieczki. Przeważnie sama wracałam do domu albo ktoś mnie w końcu łapał... Jednak chciałam kiedyś naprawdę uciec. Uciec i nie oglądać się za siebie. Uciec z tego cholernego piekła i zaczą...