Rozdział 30

1.4K 79 3
                                    

*Charles*

Przez następne trzy tygodnie odwiedziłem Mansi pięć razy. Przy każdej wizycie wyglądała coraz lepiej. Przede wszystkim lepiej się czuła, a to było najważniejsze. Opowiadałem jej o moich wizytach u Tylera, a ona mi o swoich rehabilitacjach i pobycie tam. Nie rozmawialiśmy zbytnio o naszej relacji, ale nie chciałem jej poganiać. Potrzebowała czasu. No i w dalszym ciągu miała przecież męża... Jednak całowaliśmy się. Nie powiedziałem jej o domu. Chciałem ją do niego zabrać po jej wyjściu z ośrodka, żeby zobaczyła efekty remontu. Nie powiedziałem jej nawet, że się tam przeprowadziłem.

Ani o tym, że nie chciałem już więcej być ochroniarzem i postanowiłem wykorzystać fakt, że jeszcze przed przyjazdem do stolicy zdałem egzaminy na instruktora nauki jazdy i mogłem pracować w zawodzie. Znalazłem fajną szkołę w mieście oddalonym pół godziny drogi od domu i mnie w niej przyjęli. Wiedziałem, że w przyszłości chciałem założyć własną szkołę.

– Dzień dobry, przyjechałem odebrać Mansi Langley – powiedziałem przy bramie, którą od razu otworzyli.

– Dzień dobry, panie Montgomery. Mansi już nie mogła się pana doczekać.

Zaparkowałem samochód i od razu poszedłem do budynku. Po chwili wszedłem do jej pokoju i uśmiechnąłem się, widząc ją rozmawiającą ze swoim fizjoterapeutą.

– Dzień dobry – odezwałem się, a oni od razu na mnie spojrzeli.

– Charlie!

– Cześć, kochanie. Jak się czujesz?

– Lepiej.

– Dzień dobry, panie Montgomery.

– Dzień dobry. Jak tam? Jest gotowa na powrót do domu?

– Jest. Ale tak jak się umawialiśmy... Fizjoterapia musi trwać – powiedział, patrząc na nią.

– Tak. Znalazłem jej już fizjoterapeutę.

– Cudownie. Mansi, a terapia?

– Pani Walsh przyjmuje też w Cleveland. Tam będę się z nią spotykać. Już wszystko mamy uzgodnione.

– Super. Gdyby coś się działo, to masz mój telefon. Możesz dzwonić. Masz wszystkie dokumenty, więc nie zatrzymuję was. Miło było pana poznać, panie Montgomery.

– Wzajemnie. Dziękuję za wszystko.

– Nie trzeba. To moja praca. Trzymajcie się. Dużo zdrówka.

Spojrzałem na Mansi, gdy mężczyzna nas zostawił, a ona od razu wstała i do mnie podeszła.

– Dzień dobry, Charlie – szepnęła, dając mi buziaka. – Skończyłam się już pakować, ale tak nie chcę wracać do stolicy.

– Nie musimy tam wracać.

– Jak to?

– Możemy pojechać do domu ciotki, w którym kiedyś się zatrzymaliśmy.

– Naprawdę?

– Znalazłem też w mieście fizjoterapeutę. Już z nim rozmawiałem i znajdzie czas. Będziesz też miała stamtąd bliżej do Cleveland.

– Charlie jak zawsze o wszystkim myśli, co? – Zapytała uśmiechnięta. – A jakbym nie chciała tam jechać?

– To znam fizjoterapeutę w stolicy. Jestem przygotowany na wszystko.

– Dobrze. Możemy tam jechać. Lubię ten dom.

– Ja wezmę twoje rzeczy, nie podnoś niczego – powiedziałem, gdy już chciała sięgnąć po torbę. – Pożegnałaś się ze wszystkimi?

Ochroniarz serca +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz