*Charles*
Przez następne trzy tygodnie odwiedziłem Mansi pięć razy. Przy każdej wizycie wyglądała coraz lepiej. Przede wszystkim lepiej się czuła, a to było najważniejsze. Opowiadałem jej o moich wizytach u Tylera, a ona mi o swoich rehabilitacjach i pobycie tam. Nie rozmawialiśmy zbytnio o naszej relacji, ale nie chciałem jej poganiać. Potrzebowała czasu. No i w dalszym ciągu miała przecież męża... Jednak całowaliśmy się. Nie powiedziałem jej o domu. Chciałem ją do niego zabrać po jej wyjściu z ośrodka, żeby zobaczyła efekty remontu. Nie powiedziałem jej nawet, że się tam przeprowadziłem.
Ani o tym, że nie chciałem już więcej być ochroniarzem i postanowiłem wykorzystać fakt, że jeszcze przed przyjazdem do stolicy zdałem egzaminy na instruktora nauki jazdy i mogłem pracować w zawodzie. Znalazłem fajną szkołę w mieście oddalonym pół godziny drogi od domu i mnie w niej przyjęli. Wiedziałem, że w przyszłości chciałem założyć własną szkołę.
– Dzień dobry, przyjechałem odebrać Mansi Langley – powiedziałem przy bramie, którą od razu otworzyli.
– Dzień dobry, panie Montgomery. Mansi już nie mogła się pana doczekać.
Zaparkowałem samochód i od razu poszedłem do budynku. Po chwili wszedłem do jej pokoju i uśmiechnąłem się, widząc ją rozmawiającą ze swoim fizjoterapeutą.
– Dzień dobry – odezwałem się, a oni od razu na mnie spojrzeli.
– Charlie!
– Cześć, kochanie. Jak się czujesz?
– Lepiej.
– Dzień dobry, panie Montgomery.
– Dzień dobry. Jak tam? Jest gotowa na powrót do domu?
– Jest. Ale tak jak się umawialiśmy... Fizjoterapia musi trwać – powiedział, patrząc na nią.
– Tak. Znalazłem jej już fizjoterapeutę.
– Cudownie. Mansi, a terapia?
– Pani Walsh przyjmuje też w Cleveland. Tam będę się z nią spotykać. Już wszystko mamy uzgodnione.
– Super. Gdyby coś się działo, to masz mój telefon. Możesz dzwonić. Masz wszystkie dokumenty, więc nie zatrzymuję was. Miło było pana poznać, panie Montgomery.
– Wzajemnie. Dziękuję za wszystko.
– Nie trzeba. To moja praca. Trzymajcie się. Dużo zdrówka.
Spojrzałem na Mansi, gdy mężczyzna nas zostawił, a ona od razu wstała i do mnie podeszła.
– Dzień dobry, Charlie – szepnęła, dając mi buziaka. – Skończyłam się już pakować, ale tak nie chcę wracać do stolicy.
– Nie musimy tam wracać.
– Jak to?
– Możemy pojechać do domu ciotki, w którym kiedyś się zatrzymaliśmy.
– Naprawdę?
– Znalazłem też w mieście fizjoterapeutę. Już z nim rozmawiałem i znajdzie czas. Będziesz też miała stamtąd bliżej do Cleveland.
– Charlie jak zawsze o wszystkim myśli, co? – Zapytała uśmiechnięta. – A jakbym nie chciała tam jechać?
– To znam fizjoterapeutę w stolicy. Jestem przygotowany na wszystko.
– Dobrze. Możemy tam jechać. Lubię ten dom.
– Ja wezmę twoje rzeczy, nie podnoś niczego – powiedziałem, gdy już chciała sięgnąć po torbę. – Pożegnałaś się ze wszystkimi?
CZYTASZ
Ochroniarz serca +18
RomanceChciałam uciec. Wiele razy uciekałam, ale to nie były wielkie ucieczki. Przeważnie sama wracałam do domu albo ktoś mnie w końcu łapał... Jednak chciałam kiedyś naprawdę uciec. Uciec i nie oglądać się za siebie. Uciec z tego cholernego piekła i zaczą...