*Mansi*
Stresowałam się w sobotę, przed poznaniem rodzinki Charlesa. Najbardziej bałam się, że jego ciocia mnie nie polubi. Z Tristanem miałam już okazję rozmawiać i wydawał się cudowny, ale nie wiedziałam, jak ona mnie przyjmie. Zależało mi na tym, żeby mnie polubiła. A Charles chodził i mówił, że stresuję się, jakbym miała poznać jakąś królową.
– Szkoda, że jest już tak zimno, że nie da się posiedzieć w ogrodzie – powiedziałam, stojąc przy oknie w salonie.
– Zima zbliża się wielkimi krokami.
– Dobra, ty mi lepiej opowiedz, co z tym wypadkiem?
– To nie była wina kursantki. Staliśmy normalnie na światłach i typ za nami w nas wjechał. Gapił się w telefon. Idiota. Jeszcze się kłócił... Chyba tym najbardziej ją zestresował.
– Jakoś bardzo w was walnął?
– Nie. Na szczęście nie.
Miał mieć w ten dzień wolne, ale jego kursantka dzień wcześniej do niego zadzwoniła, czy nie mogliby mieć jazd w sobotę z samego rana. A on się zgodził, wiedząc, że i tak wyrobi się przed przyjazdem rodziny.
– Przyjechali. Czym ty się stresujesz?
– Bo oni o wszystkim wiedzą.
– Nikt cię nie będzie oceniał, Mansi. Są cudowni. Zobaczysz.
Charles poszedł im otworzyć garaż i Tristan wszedł do domu pierwszy, trzymając na rękach swoją córkę.
– Cześć, Mansi. Jak dobrze cię w końcu normalnie poznać, a nie przez telefon – powiedział i pocałował mnie w policzek.
– Ciebie też, Tristan. Cześć, Dilay.
– Cześć!
– Nie, nie pójdziesz na ręce do cioci. Nie ma takiej opcji, młoda damo. Jak się czujesz? Jak żebra?
– Lepiej. Mam rehabilitacje.
– Cześć, Mansi.
– Ty musisz być Jane.
– We własnej osobie. Miło cię poznać.
– Ciebie też.
– A to Kevin. Kevin, chodź się przywitać.
– Więc to ty jesteś dziewczyną wujka – powiedział chłopak, a ja spojrzałam zaskoczona na jego rodziców.
– Tak, to chyba ja. Mam na imię Mansi.
– Mansi? Ładnie.
– Dziękuję.
– A ja Kevin.
– Mam nadzieję, że o tobie rodzice nie zapominają, jak gdzieś jeździcie i nie zostajesz sam w domu – uśmiechnęłam się i spojrzałam na Tristana, który głośno się zaśmiał. Spoważniałam od razu, gdy Charles wszedł do środka ze swoją ciocią. – Dzień dobry.
– Witaj, Mansi. Jak się czujesz?
– O wiele lepiej, dziękuję.
– Czego się napijecie? – Zapytał Charles. – Tristan to na pewno kawy. Czy on w ogóle pije coś innego?
– Nie – odpowiedziała Jane i przeszliśmy do kuchni. Spojrzałam na Kevina, który od razu poszedł do salonu i patrzył na jedzenie.
– Częstuj się – powiedziałam do niego cicho. – Wujek robił.
– To muszę spróbować. Lubisz wujka?
– Bardzo.
– To dobrze.
CZYTASZ
Ochroniarz serca +18
RomanceChciałam uciec. Wiele razy uciekałam, ale to nie były wielkie ucieczki. Przeważnie sama wracałam do domu albo ktoś mnie w końcu łapał... Jednak chciałam kiedyś naprawdę uciec. Uciec i nie oglądać się za siebie. Uciec z tego cholernego piekła i zaczą...