~ XXVIII ~

691 46 12
                                    

Perspektywa Jisunga

Promienie słoneczne, dawały o sobie znać tak samo ciche odgłosy ptaków i szczekanie psów. Otworzyłem oczy i przetarłem je piąstkami, ziewając. Chciałem wstać co uniemożliwił mi to starszy, trzymając mnie ramionami mocno w pasie. Prześwity z wczorajszej nocy dawały o sobie znaki. Moje policzki zaczęły niekontrolowanie szczypać a ja sam spiąłem się. Koniuszki moich uszów zaczerwieniły się po czym odwróciłem głowę w stronę wciąż śpiącego Minho. Poprawiłem mu przydługą grzywkę, która wpadała do jego zamkniętych oczków i cmoknąłem go w czółko. Cudem wydostałem się z jego objęć uważając by go nie obudzić i wyszedłem z pokoju.

- Dzień dobry, Jisungie! Jak się spało.- przy schodach skrzyżowałem wzrok z mamą, która z uniesioną brwią spojrzała na moją szyje.

- Bardzo dobrze, dziękuje, że pytasz.

- Zakryj, proszę te ślady. Jeśli ojciec je zobaczy nie będzie kolorowo.- instynktownie złapałem się za szczękę i odkaszlnąłem niezręcznie.

- Nie wiem o czym mówisz.- ominąłem ją i skierowałem się do kuchni a starsza kobieta za mną.

- Sungie, nie udawaj. Wczoraj trochę was poniosło. Dobrze, że nie doszło do czegoś więcej... m-mam rację?

- Tak! Spokojnie.- wymachiwałem rękami w różne strony i pokręciłem głową. Może i byłem wczoraj pijany i chciałem to zrobić ale się powstrzymałem. No sorry not sorry ale mój pierwszy raz musi być zajebisty.

- Napewno? No bo wiesz jesteś za młody i dziwnie by było-

- Mamo!

- Dzień dobry, pani Han.- obydwoje spojrzeliśmy się na korytarz z którego wyszedł zaspany Minho.

- Minhoool!- krzyknąłem radośnie i podbiegłem do niego rzucając się mu na szyje.

- Cześć, Minho. Pojedziecie, proszę do sklepu? Brakuje mi kilku składników do ciasta a teraz jestem zajęta.

- Oczywiście, zaraz pojedziemy.

- Aish~ sam pojedziesz. Mi się nie chce.- jęknąłem zirytowany i z zamiarem pójścia na górę puściłem jego szyję.

- No chyba żartujesz. Jedziesz ze mną.- złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie a ja bezwładnie opadłem w jego ramiona.
- Dzieci i ryby głosu nie mają, Sungie.

- Hyungg~ Ile razy mam ci mówić, że nie jestem dzieckiem!- tupnąłem nogą i uderzyłem go pięścią w bark.

- Nie wiem, chyba może trzy razy.. albo sto. Nie liczę.

- Jesteś niemożliwy stary dziadzie. Nie rozmawiam już z tobą.- ominąłem go i wszedłem na jeden schodek.
- Jedź sobie sam!

- Dobrze.

- No i super.. czekaj. Pojedziesz sam?

- Tak. I nie odzywaj się do mnie.- westchnąłem i przetarłem twarz dłońmi. Podszedłem do starszego i przytuliłem się do jego boku.

- Hyung, no weź. Żartowałem tylko. Pojedziemy razem, tak?

- Nie. Nie chce.- założył ręce na klatkę piersiową i zmarszczył czoło.

- Nie interesuje mnie to. Idziemy się ubrać, przecież nie pojedziemy w piżamach.- pociągnąłem go za ramie ale on ani drgnął.
- No rusz się!

- ...

- Nie wytrzymam do chuja.- powiedziałem pod nosem i przybliżyłem się do jego twarzy. Ucałowałem go po obu policzkach i znów pociągnąłem w stronę schodów.
- Już ci lepiej?

 달콤한 카페  ~ MinSungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz