Był późny wieczór. Noc już właściwie. JK leżał w łóżku i czekał, aż Tae-hyung wyjdzie spod prysznica. Od kilku miesięcy mieszkali w jego rodzinnym domu i od dawna nie czuł się szczęśliwszy, gdyby nie to, że Tae-hyunga wiecznie nie było. Był zajęty zakończeniem budowy dwóch nowych hoteli w Tajlandii i ciągle podróżował w tę i z powrotem. Kiedy wreszcie się zjawił i wsunął pod pościel, JK objął go w pasie od tyłu i wtulił twarz w jego kark. Nosem przeciągnął tuż za jego uchem i pocałował ciepły płatek od spodu. Palce zacisnął na jego pasie mocniej. Strasznie za nim tęsknił, ale...
Ciało Tae-hyunga spięło się w ten specyficzny sposób i już wiedział, że zamyka się w sobie. Ucieka. To nie był „ten" moment, „ten" wieczór, „ta" chwila. To dlatego był tak długo pod prysznicem. JK znał już ten manewr, ale jeszcze go dobrze nie rozpoznawał. Tae-hyung liczył, że będzie już spał, gdy wyjdzie i właściwie nie wiedział, co było gorsze. Poczuł złość na siebie, że nie potrafi tego odgadnąć, zanim nie poczuje tego spięcia pod palcami i gdy jest już za późno na to żeby jakoś zgrabnie się wycofać. Pocałował jego ramię i położył głowę na poduszce.
— Dobranoc — powiedział szeptem.
Pożądanie rozrywało mu żyły, ale wiedział, że to byłoby samolubne, gdyby pogłębiał sytuację, z której Tae-hyung nie umiałby wybrnąć.
— Przepraszam... — powiedział cicho Tae-hyung.
JK westchnął ciężko.
— Za co? — zapytał rozdrażniony.
Pożądanie odpłynęło natychmiast, a w zamian pojawiła się irytacja.
— Wiesz, o co chodzi...
— Tak wiem, ale nie wiem, dlaczego za to przepraszasz. To chyba ja powinienem przepraszać.
— Bo wiem... że masz ochotę na seks... a ja...
— Zamknij się, dobra? — warknął i odwrócił się na drugi bok.
Chwilę leżeli bez słowa.
— Dobranoc — powiedział cicho Tae-hyung. — I jeszcze raz przepraszam.
JK zerwał się z poduszki. Odwrócił go na płasko i usiadł na nim. Objął jego policzki dłońmi i cmoknął w usta.
— Nie chcę i nigdy nie będę się z tobą kłócił o seks. Nie chcę, żebyś mnie przepraszał, Tae. To nienormalne.
Tae-hyung milczał. JK westchnął ciężko, rozgoryczony.
— Przepraszasz mnie za to, że jesteś przemęczony? — zapytał ostro.
Obaj wiedzieli, że Tae-hyung ostatnio się przepracowywał. JK nie pamiętał, kiedy ostatnim razem przespał ciągiem, chociaż pięć godzin, a na śniadanie zjadł coś konkretnego, zamiast wypijać litr białej herbaty.
— Nie...
— A może za to, że nie sypiasz tyle, ile powinieneś? — dopytywał, przekręcając przekornie głowę na bok.
— Nie, nie za to...
— To może za to, że nie dojadasz, nie odpoczywasz i nie dbasz o siebie? Żłopiesz ciągle tylko tę herbatę? Za to? — dręczył pytaniami JK.
— Nie, wiesz dobrze, że nie za to — bronił się Tae-hyung.
JK wymierzył w niego palcem.
— A powinieneś. Bo to jest prawdziwy powód — zarzucił mu z pretensją.
Tae-hyung zmarszczył brwi i uniósł lekko głowę, przygwożdżony wciąż do materaca.
— Nie mogę nic nie robić, tak, jak sobie to wyobrażasz. Mam budowę hotelu na karku i event otwarciowy w drugim — powiedział z pretensją. — Nie mogę leżeć i pachnieć jak róże w ogrodzie.
CZYTASZ
PENTHOUSE || Taekook
FanfictionPenthouse to opowieść o rozwiązłym właścicielu imperium hotelarskiego, który nie chowa się za pozorami, nie próbuje zgrywać porządnego, sypia, z kim popadnie, a zwłaszcza ze swoimi pracownikami, a zdanie innych ludzi ma za nic. Jest bogaty, przystoj...