— Jesteś pewien, że to ten? — zapytał surowo Tae-hyung, wskazując dłonią na nagrobek.
W drugiej trzymał doniczkę z białą różą, którą dostał od JK'a. Było mu gorąco. Pora deszczowa odeszła dawno w zapomnienie i wrześniowe słońce wciąż przypiekało mocno. Jasna marynarka grzała go w plecy.
— Tak, jestem pewien — odpowiedział stanowczo Ki-bo. — Lało wtedy jak z cebra, ale to na pewno ten.
— Skąd wiesz? — dopytywał natarczywie Tae-hyung.
Musiał mieć stuprocentową pewność. Ki-bo uciekał wzrokiem. Oczy mu poczerwieniały.
— Ma tak samo na imię, jak moja matka, nie zapomniałbym — wyznał, a gula stojąca mu w gardle dała Tae-hyungowi do zrozumienia, aby nie dręczyć go dłużej.
Wiedział, że jego matka nie żyje, a spotkać dwie kobiety o tym samym imieniu w kraju takim jak ich, był wystarczającym dowodem na to, że znajdują się w odpowiednim miejscu.
— Chcę zostać sam — powiedział do niego.
Ki-bo odszedł na stosowną odległość i zatrzymał się na skraju alejki. Tae-hyung pochylił się i ustawił doniczkę z różą przy tablicy. Potem tylko stał i patrzył na litery wygrawerowane w kamieniu. Długo. Było tyle rzeczy, o których chciał z nią porozmawiać, za które przyszedł jej podziękować, ale w tej chwili nic nie przychodziło mu na myśl, jak tylko... ogród.
— To się jeszcze wszystko da naprawić, proszę pani. Zadbam o to. Obiecuję.
🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹🌹
Kochani, musimy dziś wyzerować Penthouse, ale sądzę, że nie macie nic przeciwko :D Przed nami dwa krótkie rozdziały;) Ukażą się w ciągu dnia lub najdalej jutro ;)
Sev.
CZYTASZ
PENTHOUSE || Taekook
FanfictionPenthouse to opowieść o rozwiązłym właścicielu imperium hotelarskiego, który nie chowa się za pozorami, nie próbuje zgrywać porządnego, sypia, z kim popadnie, a zwłaszcza ze swoimi pracownikami, a zdanie innych ludzi ma za nic. Jest bogaty, przystoj...