Dotknął jej

1.7K 51 54
                                    

Byłam w abstrakcji. Patrzyłam na rozgrywającą się przede mną scenę ale nie zareagowałam. Moi bracia taranowali Zaydena Johnsona który jako jeden z synów organizacji jest nietykalny. Wiedziałam że jeśli ich nie powstrzymam, konsekwencje będą srogie. Nie docierały do mnie obrazy, słyszałam krzyki ale też nic nie zrozumiałam. Zobaczyłam tatę, był nie tylko moim wybawieniem ale też moich braci którzy ponieśliby konsekwencje gdyby mój ojciec nie zjawił się na czas i nie zaprzestał bójce chłopaków. Rzucili się na niego we dwóch. Nie mam pojęcia co ojciec robił u nas w szkole, zważywszy na ilość obowiązków spowodowanych ciągłym odpieraniem ataków Johnsonów. Adrien Santan był przemęczony. Widać to było nie tylko po zmarszczkach i worach pod oczami, ale też zmienił się jego głos i podejście, jedno jednak zostało w miejscu. Nienaganny strój taty prezentował się wręcz idealnie, i choć wydawać by się mogło zmarszczki i zmieniony głos zepsują cały jego urok osobisty, wcale tak nie było.

-Co to miało być?-krzyknął do trójki chłopaków zamieszanych w bójkę mój ojciec.

-Dotknął jej-odezwał się Nate.

-Co?

-On ją dotknął, tato-zawtórował Nathanielowi Nick.

-Zaydenie, wiesz jakie są zasady?-zwrócił się do stworzyciela całego zamieszania.

-Tak, znam zasady. Tylko...-Popatrzył na mnie zagadkowo jakby bijąc się z myślami.

-Tylko co?

Wiedziałam że on teraz mnie wkopie za uderzenie go. Byłam niemalże pewna że konsekwencje mnie nie miną.

-...tylko ona miała coś na twarzy i jak próbowała zdjąć to nie wychodziło jej i ja chciałem po...

-Dobra dość tych waszych bezsensownych tłumaczeń. Chcecie problemy? Proszę bardzo. Ale ja na waszym miejscu zakopałbym sprawę pod dywan, zważywszy na to że oboje nie jesteście święci.-Przytaknęliśmy mu na znak że zrozumieliśmy. Zastanawiał mnie jeszcze jeden fakt, co tutaj robi ojciec? Gdy wystarczająco daleko oddalił się od zgromadzenia, postanowiłam go dogonić i wypowiedzieć na głos to nurtujące mnie pytanie.

-Co ty tutaj robisz?

-Byłem podpisać papiery dotyczące wsparcia dla akademii. Rozmawialiśmy o tym wieczorem.

-Przepraszam, widocznie niedosłyszałam. 

-Kat, wiesz że możesz ze mną porozmawiać, też kiedyś byłem młody, robiłem strasznie głupie rzeczy. 

-Wiem że mogę tato, ale narazie nie potrzebuję korzystać z tego przywileju.

-Ostatnio chodzisz coraz bardziej zamyślona.-Popatrzył na zegarek.-Dobrze małpko, ja muszę lecieć. Dokończymy tą rozmowę wieczorem.

Ostatni raz na pożegnanie przytuliłam ojca po czym udałam się w stronę klasy.



Postaram się dzisiaj dodać drugi rozdział ale nie obiecuję. 

Buziaki. Do następnego!<3

Dalej cię nienawidzęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz