#9

17 3 10
                                    

Przełamałam się i pojechałam do niego, bo naprawdę się martwiłam, a on nakarmił mnie takim widokiem? Co to w ogóle za dziewczyna w jego salonie? Nigdy w życiu na oczy jej nie widziałam, a ona tak po prostu siedziała sobie na kanapie? Myślałam, że Luke rozumiał, przez co przechodziłam, gdy zobaczyłam Louisa i Lynette, ale chyba niewiele się od niego różnił. Wiedziałam, że nie dałam mu szansy na wytłumaczenie, jednak nie widziałam w tym sensu.

Naprawdę aż tak bardzo się co do niego pomyliłam? Błagałam w myślach, aby to nie okazało się prawdą, ale przecież widziałam na własne oczy, że w jego salonie znajdowała się inna kobieta. Potrzebowałam z kimś porozmawiać, lecz nie wiedziałam którego z moich przyjaciół powinnam tym obarczyć.

Powoli zaczęłam myśleć o tym, żeby powiedzieć Cody'emu całą prawdę, tylko sama nie byłam pewna, czy musiałam niszczyć życie kolejnej osobie. Dlaczego byłam taka słaba i nie potrafiłam sama poradzić sobie z moimi demonami? Czy na świecie istniała osoba, która wiedziałaby, jak ma przezwyciężyć taką traumę?

Wybiegłam z podjazdu Luke'a i szybko wsiadłam do swojego samochodu. Jakoś w tej metalowej puszce czułam się bezpieczniej niż na ulicy. Może tylko dlatego, że miałam świadomość, że w razie czego mogłam zablokować drzwi. Moja paranoja chyba sięgała najwyższego poziomu i wiedziałam, że musiałam coś z tym zrobić. Tym bardziej zastanawiałam się, czemu do tej pory nie uzyskałam od Aleca żadnych informacji o jakimś psychologu.

Odjechałam z domu mężczyzny i zatrzymałam się dopiero obok parku. Wtedy postanowiłam zadzwonić do Cody'ego. Musiałam się w końcu z tym zmierzyć i powiedzieć wszystkim, co tak naprawdę wydarzyło się w Polsce. Czemu się tego wstydziłam? Przecież to nie była moja wina, że trafiłam na jakiegoś psychopatycznego gościa, więc po co wciąż chowałam głowę w piasek?

Cody odebrał po trzech sygnałach.

— Hej, moja gwiazdo. Co tam? — zapytał od razu, co w jakimś stopniu podniosło mnie na duchu.

— Hej, masz teraz czas?

— Tak, potrzebujesz czegoś? — Wyczułam w jego głosie, że się zmartwił, ale nie dał tego po sobie poznać.

— Stoję teraz koło Central Parku, czy możesz do mnie przyjechać? — Sama nie wiedziałam, czy powinnam rozmawiać z nim na zewnątrz, ale chyba potrzebowałam świeżego powietrza.

— Jasne, nie ma sprawy. Wyślij mi pineskę i za jakieś pół godziny będę. To do zobaczenia — powiedział i zakończył nasze połączenie.

Po rozmowie od razu wykonałam jego polecenie, po czym zaczęłam przeglądać media społecznościowe Luke'a. Chciałam znaleźć choćby jedną wzmiankę o tamtej dziewczynie, ale to nie było takie proste, jak mi się wydawało. W ostatnim roku przewijałam się tylko tam ja, co było trochę dziwne, ale nie komentowałam tego. Gdy powoli czułam, że zbliżałam się do celu, to ktoś zapukał w moje okno, w samochodzie. Na początku się wystraszyłam, ale po chwili zauważyłam Cody'ego i odetchnęłam z ulgą. Nie sądziłam, że minęło już tyle czasu. Jak takie przewijanie Instagrama mogło pochłonąć szybko godziny naszego życia. Schowałam telefon do torebki i wysiadłam z samochodu oraz go zamknęłam, po czym mocno przytuliłam się do przyjaciela.

— Co się stało? Dawno nie obdarzyłaś mnie taką czułością — powiedział, co mnie trochę zaskoczyło.

Czy faktycznie kiedyś robiłam tak częściej? Dziwnie się czułam, bo nie wiedziałam, że wydarzenia w Polsce aż tak bardzo mnie zmieniły. Może jeśli przytuliłam się do niego bez oporów, to istniała szansa, że zaczęłam walczyć ze swoimi demonami. Tak bardzo na to liczyłam, ale wiadomo, że to nie było łatwe zadanie.

Judith Campbell - szukając siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz