#2

12 2 12
                                    

Mama bardzo późno zrozumiała swój błąd, ale cieszyłam się, że w końcu dawała mi wsparcie, a nie wieczną krytykę. W końcu czułam, że mogłam na niej polegać i to było dla mnie najważniejsze. Bardzo długo trzymała mnie w swoich objęciach, co powoli powodowało mój dyskomfort, ale nic nie powiedziałam. Od razu rozkazała Mary przygotować dla nas kawę, ale liczyłam, że mówiła też o rudowłosej kobiecie, bo obie stanowiły dla mnie ważną część życia. Gdy pomoc domowa mamy przyniosła wszystko, to Adeline dziwnie na nią spojrzała.

— Mary, a ty z nami nie usiądziesz? — zapytała, gdy ta już chciała się oddalić.

— Nie wiem, czy powinnam — odparła i popatrzyła na nas obie.

— Wiem, ile zrobiłaś dla mojej córki, więc jak najbardziej należy byś została — oznajmiła, po czym powiedziała, że mamy się częstować.

Luke zajął miejsce obok mnie, doskonale wiedział, że jego obecność wpływała na mnie kojąco. Był świadkiem czegoś, co w ogóle nie powinno mieć miejsca i cieszyłam się, że przez to nasz związek się nie rozpadł. Zastanawiałam się, jakie silne uczucie nas łączyło, że nie zniszczyły tego tysiące kilometrów oraz próba gwałtu na mnie. Cały czas w głowie miałam jego słowa, które dźwięczały mi w uszach. Na to wychodziło, że w rodzinie Louisa były skłonności do zbrodni. Tylko czemu wciąż do tego wracałam? Nie potrafiłam o tym zapomnieć i to bolało najbardziej. Nie wiedziałam, jak miałam sobie z tym poradzić, zabijało mnie to od środka.

— Myślałam, że zostaniesz na dłużej w Polsce — odezwała się mama, a ja na nią spojrzałam i tylko się uśmiechnęłam.

— Czemu?

— Słyszałam, że znalazłaś ojca, więc sądziłam, że będziesz chciała spędzić z nim więcej czasu.

— Znalazłam, ale on nie chciał ze mną rozmawiać, dowiedziałam się też, że mam przyrodniego brata — odparłam beznamiętnym tonem, chociaż tak naprawdę okropnie bolało mnie, że on nawet nie zamierzał mnie odnaleźć.

— Czyli ułożył sobie życie? — zapytała z lekkim smutkiem w głosie. Gdy ja o niego pytałam, to nie potrafiła mi nic powiedzieć, a teraz oczekiwała ode mnie odpowiedzi? Nie bardzo chciałam o nim rozmawiać, bo to źle na mnie wpływało.

— Mamo, wybacz, ale nie chcę o nim mówić.

Luke ścisnął mnie za rękę, bo doskonale wiedział, ile kosztowała mnie ostatnia rozmowa z ojcem. Naprawdę sądziłam, że był zupełnie innym człowiekiem, ale cholernie się co do niego myliłam. Doszło do tego, że w ogóle zaczęłam się obwiniać o to, że pojawiłam się na tym świecie. Luke cały czas próbował wyperswadować mi te myśli z głowy, ale nie potrafiłam się ich pozbyć, zbyt wiele było przeze mnie problemów. Tak bardzo siebie nienawidziłam. Kiedyś potrafiłam żyć ze sobą w zgodzie, ale po ostatnich wydarzeniach to było cholernie trudne do zrobienia.

— Judith, co się wydarzyło w Polsce? — zapytała Mary, a mnie aż zamurowało. Nie chciałam o tym mówić, nie teraz, nie w tym momencie. Popatrzyłam na Luke' z przerażeniem w oczach, ten tylko się uśmiechnął i wtedy przypomniałam sobie jego słowa.

— Nic, a co miało się wydarzyć?

Próbowałam grać na czas, ale wiedziałam, że prędzej czy później będę musiała im o wszystkim opowiedzieć, ale nie byłam na to gotowa. Zbyt wiele mogłam stracić, by rozpowiadać o tym każdemu. Poza tym nawet nie wiedziałam, jak powinnam im o tym powiedzieć, to nie były łatwe przeżycia i ciężko o tym mówić. Żałowałam, że nie byłam na tyle silna, by wymazać to z pamięci i zacząć żyć od nowa. Wiedziałam, że Patrick został zatrzymany i nie wyjdzie na wolność przez bardzo długi okres, ale jednak w głowie wciąż miałam, że mogłam znajdować się w niebezpieczeństwie.

Judith Campbell - szukając siebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz