rozdział 11

33 2 3
                                    

Następnego dnia wstałem dopiero po 12. Czułem się jak nowonarodzony.
Dawno tyle nie spałem...

Narzuciłem na siebie jedną z bluz Liama, którą mi pożyczył i poczłapałem do kuchni.
Na stole zastałem krótką notkę od mężczyzny:

,,Kiedy wychodziłem jeszcze spałeś więc cię nie budziłem. W lodówce masz owsiankę na śniadanie, a w garnku powyżej makaron na obiad. Obydwa wystarczy podgrzać. Mam nadzieję, że to nie przewyższa twoich umiejętności :p
Jeśli chcesz się umyć czy coś to łazienka jest do twojej dyspozycji. Wrócę pewnie koło 21 ale nie wiem czy się wyrobię.
Liam"
Chwilę zajeło mi odcyfrowanie wiadomości ponieważ ewidetnie chłopak ma lekarskie pismo.

Otworzyłem lodówkę i na drugiej od góry półce znalazłem obydwa posiłki. Ostrożnie wyjąłem miseczkę z owsianką i podszedłem z nią do mikrofalówki.
No i tu natrafiłem na pierwszy problem. Mikrofalówka znacznie różniła się od tej z której, korzystałem w domu rodzinnym.
Miała mniejszą ilość pokręteł, a oznaczenia były wytarte.

- Jakby to ugryźć? -powiedziałem sam do siebie.

Idąc za głosem intuicji wcisnąłem pare przycisków, wsadziłem owsiankę i czekałem na to co się stanie. Wpatrywałem się w drzwiczki niczym saper rozbrajający niewybuch.
Po paru minutach niepewności usłyszałem charakterystyczne brzęczenie i mogłem spokojnie wyjąć już podgrzane śniadanko.

-Teraz łyżka.
Czułem się jak poszukiwacz skarbów przeglądając szafki kuchenne. W końcu odnalazłem łyżkę i mogłem w spokoju zająć się spożywaniem śniadania.

Muszę przyznać, że owsianka była obłędna!
Liam to naprawdę dobry kucharz.
Muszę mu to powiedzieć.

Po skończonym posiłku umyłem naczynia, odłożyłem na suszarkę i udałem się do pokoju z zamiarem przyniesienia książki. Korzystając z nieobecności gospodarza domu chciałem trochę poczytać w fotelu w salonie.
Rozsiadłem się wygodnie i zanurzyłem w świat książki.

••••••••

Nawet nie zauważyłem jak mineły 4 godziny.
Niewiarygodne jak bardzo pochłoneła mnie książka!
Uznałem, że to pora przygotować sobie obiad. Jednak kiedy wstawałem z fotela ogarnął mnie tak silny ból żeber, że musiałem usiąść z powrotem. Skuliłem się na fotelu, a łzy wypełniły moje oczy.
Tak bardzo bolało...
Starałem się uspokoić oddech aby nie dokładać sobie więcej cierpienia ale szło mi opornie.
Ból opanował mnie tak mocno, że mogłem tylko kulić się i płakać.
Po pewnym czasie zaczął stopniowo maleć aż w końcu ustąpił prawie całkowicie.
Byłem wyczerpany. Nie miałem siły wstać więc odpuściłem sobie obiad.
Podkurczyłem nogi owijając je ramionami i zasnąłem wtulony w oparcie fotela.

••••••••
Obudziły mnie hałasy dochodzące z kuchni.
Będąc na wpół przytomny zerwałem się na równe nogi i przybiegłem, potykając się o stolik kawowy, do kuchni. Jakież było moje zdziwienie gdy ujarzałem stojacego po środku pokoju Liama pochylającego się nad rozbitym szkłem. On był równie zdziwiony co ja.

-Obudziłeś się. -zagadnął wesoło.
- Co się stało?- wszedłem mu w słowo.
-Aaaa to. Niezdara ze mnie. Potrąciłem niechcący dłonią.
Pewnie ten hałas cię obudził.- dodał nieco zmieszany.

Nic na to nie odpowiedziałem tylko powiodłem wzrokiem ku garnkowi z niezjedzonym przeze mnie makaronem.
On również spojrzał w tamtą stronę nadal zbierając szkło i szybko dodał dwa do dwóch więc spytał:

-Czemu nie zjadłeś obiadu?

-Zaczytałem się, a w momencie kiedy chciałem go odgrzać dostałem bardzo silnego bólu żeber. Nie mogłem wstać, a potem zasnąłem.

-Hmmmm to dziwne. Zaraz ci go zagrzeje ale wpierw pozwól, że jeszcze raz sprawdzę te żebra. Niepokoi mnie taki nagły napad bólu.

-Eeee dobrze.

-Nie będę cię już ciągać do pokoju, pójdziemy do salonu. Chodź. -mówiąc to wrzucił odłamki do śmietnika.

Poszedłem do wskazanego pokoju i nie wiedziałem co zrobić więc stałem jak kołek na środku, czekając na jakieś instrukcję.

-Zdejmij bluzę i połóż się na kanapie, na plecach.- powiedział, zakładajac lateksowe rękawiczki.

Szybko wykonałem polecenie starszego. Na szczęście nie musiał zdjąc bandaży, które ochraniały moje plecy. Liam nałożył mi na tamte rany jakąś maść, która mimo okropnego zapachu bardzo pomogła.
Po chwili dodał, nachylając się nade mną:

-Przepraszam jeśli sprawię ci ból. Postaram się być delikatny.

Uciskał i dotykał moją klatkę piersiową. Czasami pytał mnie czy dany dotyk w danym miejscu mnie boli czy nie. Muszę przyznać, że był naprawdę delikatny choć nie obyło się bez mojego stękania.
Po skończonym badaniu powiedział:
-Nie czuje żadnego nowego pęknięć czy czegoś w tym kierunku. To dziwne, naprawdę. Wiesz co? Nie ubieraj jeszcze bluzy. I tak muszę ci zmienić bandaże więc załatwimy to przy okazji.

Podniosłem się do siadu i spokojnie patrzyłem jak mężczyzna z wprawą zdejmuje moje bandaże, a na ich miejsce zadłada nowe. Posmarował też rany na plecach i brzuchu.
Muszę przyznać, że jak na studenta dużo umie.
Szybko skończył więc ja ubrałem ostrożnie bluzę i obydwaj przeszliśmy do kuchni.

Usiadłem za stołem i przyglądałem się jak mężczyzna sięga do garnka i odgrzewa makaron.
Długo nie musiałem czekać i po 15 minutach obydwoje zajadaliśmy się pysznym penne z tuńczykiem.

-Świetnie gotujesz. -powiedziałem między gryzami makaronu.

-Dziękuje. Staram się. -odpowiedział z uśmiechem i makaronem w buzi.

Po skończonym jedzeniu pomogłem załadować naczynia do zmywarki i z powrotem usiadłem za stołem.

-Czemu nie idziesz spać?- spytał Liam.

-Nie chcę mi się spać. -powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Ja muszę się pouczyć. Mam jutro zaliczenie. Jeśli chcesz możemy posiedzieć razem.

- Z chęcią....

Liam wyjął podręczniki i zeszyty i zaczął ostre zakuwanie i powtórki. Robił różne notatki ,a ja zaglądałem mu przez ramie i próbowałem zrozumieć o czym się uczy jednak mimo tego nie miałem pojęcia o co chodzi.

Zacząłem czuć senność. Słowa zlewały mi się w ciemne plamy.
Nie tylko mnie sen zaczął uderzać do głowy bo mężczyźnie też zaczeły zamykać się oczy. Po paru chwilach głowa opadła mu na stół i zasnął na podręczniku.
Nie miałem serca go budzić ale huk jaki zrobił kiedy jego głowa walneła w stół nieźle mnie otrzeźwił.

Zastanawiałem się co dalej zrobić. Siedziałem i myślałem, bijąc się ze wszystkimi zaa i sprzeciw lecz końcowo postanowiłem nie budzić Liama tylko poszedłem po koc do salonu i nakryłem go nim.
Przygasiłem światło w kuchni i sam udałem się do swojej sypialni.
Przebrałem się w piżamę i zasnąłem z myślą, że strasznie nie dba o sen ten mój medyk.

----------------------------------------------------------

Zwierciadła Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz