Poznań miasto doznań. Cóż właśnie tu przyszło mi mieszkać, ale zaczynając od początku mam na imię Tori, Tori Hamilton. Mój Tato jest Brytyjczykiem, a Mama w stu procentach Polką. Nie mieszkałam zbyt długo w Wielkiej Brytanii, więc parę miesięcy po moich narodzinach rodzice wyrobili mi paszport i już w wieku 2 lat leciałam samolotem do Polski. Tu ukończyłam szkołę podstawową i średnią z wyróżnieniem, a teraz jestem na pierwszym roku studiów na kierunku zarządzania.W wieku 19 lat wyprowadziłam się z mojego miasta rodzinnego do Poznania, mam tu bliżej na uniwerek, a miasto moim zdaniem jest bardzo ładne chociaż remontów nie widać tu końca. Dorabiam sobie w pobliskiej kawiarence gdzie bardzo dobrze płacą, ale poza tym rodzice przesyłają mi pieniądze co miesiąc na utrzymanie.
Moja wygląd jest raczej podobny do większości dziewczyn w Polsce. Mam metr sześćdziesiąt wzrostu i szczupłą sylwetkę, w której jest moim zdaniem ładne wycięcie w tali i spore uda, które robią za mój mały kompleks. Moje włosy są koloru brązowego z już nieco fiołkowymi pasemkami na grzywce, muszę odswieżyć ten kolor. Oczy są duże i ciemno brązowe, a na nosie widnieją niewielkie, wyblakłe piegi oraz okulary, które ciągle muszę poprawiać. Usta mam pełne o kolorze malinowym, smarowane wiśniową pomadką, kto by pomyślał.
Koniec o mnie wracajmy do rzeczywistości. Właśnie wsiadałam do pociągu, który miał mnie zawieść na weekend do rodziców. Targałam się chwilę przy wejściu z walizką, ale szybko się z tym uporałam, przeciskałam się między osoby stojące w przejściu mowiąć ciche "przepraszam" i chcąc jak najszybciej dostać się do niezatłoczonego regału. Gdy w końcu znalazłam jakieś wolne miejsce, opadłam wykończona na siedzenie nie myślałam, że samo przejście przez te parę przedziałów sprawi mi taką trudność. Poprawiłam się na siedzeniu wyciągając z plecaka słuchawki i z kieszeni telefon podłączając się przez bluetooth ze słuchawkami. Oparłam rękę o ramę przy oknie i przylgnęłam policzkiem do dłoni, szybko nastawiając budzik, który miał zadzwonić za pół godziny, po tym odłożyłam telefon do torby i zasnęłam.
Obudził mnie dotyk po ramieniu, na który gwałtownie odkleiłam się policzkiem od ręki i spojrzałam na źródło przerwania mojego snu o konikach. Okazało się, że był to Pan od kontroli biletów, więc grzecznie podałam mu bilet, a ten skasował go i oddał mi patrząc na mnie wymowym wzrokiem na co skrzywiłam się i obróciłam spowrotem w stronę okna. Spojrzałam na rękę, na której był zegarek wskazujący godzine czternastą dwadzieścia osiem, wypuściłam głośno powietrze i sięgnęłam po telefon z zamiarem włączenia sobie muzyki i wymyślania zmyślonych scenariuszy z aktorami korańskich dram, w których po prostu się zakochałam. Tak oto spędziłam dwie godziny z kawałkiem, aż w końcu dotarłam na miejsce. W pośpiechu zebrałam swoje rzeczy i kierowałam się w stronę wyjścia z pociągu, ludzie pchali się niemiłosiernie i co chwilę ktoś na mnie wpadał co bardzo mnie irytowało. Poddenerwowana wyszłam z pociągu nie oglądając się za siebie, szybkim krokiem, ciągnąć walizkę za sobą, schodzilam schodkami w dół peronu by wyjść drugą stroną na zewnątrz. Odetchnęłam świeżym powietrzem i rozejrzałam się po parkingu szukając wzrokiem auto moich rodziców. Odnajdując je uśmiechnęłam się na ich widok. Podbiegłam do nich przytulając ich kolejno.
- No dobry wieczór, w końcu raczyłaś odwiedzić swoich starych. - zaśmiał się mój Tato, oddając uścisk.
- Dobrze powiedziane kochanie, czuje się jakby nasze dziecko nie odwiedzało nas wieki. - przyznała rację Ojcu moja mama, i pokiwała głową z dezaprobatą, śmiejąc się pod nosem. - Wiadaj do samochodu opowiesz nam wszystko.
Pokiwałam głową na znak uznania i patrząc jak Tato chowa moją walizkę do bagażnika BMW wsiadłam na tylnie siedzenie, odkładając mój plecaczek obok mnie, zapiełam pasy czekajac, aż moi rodzice wsiądą i odjedziemy. Po jakimś czasie ruszyliśmy i moja Mama zaczęła rozmowę:
CZYTASZ
Wymiana? | stray kids
Acción- Mamo, czy ja śnie? - złapałam się za buzię, widząc przed sobą osiem par oczu, które uważnie mi się przyglądały. - Nie przypominam sobie żebym miał dziecko. - odparł ten taki umięśniony obok Chana. - A i tak dla twojej wiadomości obudziłaś się parę...