Rozdział 5

98 8 16
                                    

Mimo, że próbowałem zrobić wszystko, aby ta dwójka dała mi spokój, to kiedy naprawdę mi odpuścili nie mogłem powstrzymać się od śledzenia ich wzrokiem. Widziałem jak rozmawiali między sobą, mimo że Shinoa była duszą towarzystwa i rzadko poświęcała swój czas na spotkania z Yoichim. Stąd byłem przekonany, że rozmawiali o mnie. Starałem się na tym nie skupiać, tylko wyjątkowo wyciągnąć coś z lekcji, jednak szybko doszedłem do wniosku, że nie podołam. Wobec tego jedynie siedziałem bezczynnie przez połowę lekcji czując narastający ból w skroniach, który rozprzestrzeniał się na dalsze części głowy. Uznałem, że to pewnie z nerwów.

Kiedy w końcu nadeszła długa przerwa poszedłem sobie kupić coś do jedzenia. Pomyślałem, że może ten jogurt rano nie był wystarczający na cały dzień i stąd te bóle. Dlatego ruszyłem w stronę automatu po wodę i bułkę z nadzieniem o smaku owoców leśnych, która z prawdziwymi owocami miała tyle wspólnego co konik morski ze ssakami. Przynajmniej dzięki napakowaniu do niej chemii, nie była taka ciężka do przełknięcia.

- Pierwszy raz widzę, żeby to ustrojstwo wydało komuś jedzenie bez problemu. - Nawet nie zauważyłem, kiedy niedaleko mnie pojawiła się Shinoa.

- Tak się nie mogłaś doczekać złapania ze mną chwili sam na sam? - Spytałem poirytowanym głosem. Chociaż tak całkiem poważnie to chciałem żeby podeszła.

- Przepraszam. Yoichi też chciał przeprosić, ale za bardzo się bał, że już go znienawidziłeś - westchnęła ciężko przy czym wyglądała jakby wcale nie skończyła. - Nie wiedzieliśmy o... no wiesz. Twoim pochodzeniu. Inaczej byśmy uważali na słowa.

Zdecydowanie musiałem się z nimi zgodzić. Absolutnie nie byli delikatni, ale chociaż teraz przeżywała całą tę sytuację jakby co najmniej powiedziała coś rasistowskiego.

- Teraz Ci wybaczam, a odegram się kiedy już będę miał villę w Miami i będziecie mnie błagać na kolanach żebym was tam wpuścił - zaśmiałem się czochrając dziewczynę po włosach.

Po tym wyglądała na zawstydzoną, bo odsunęła się ode mnie i jeszcze przez chwilę utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy, żeby potem go ucięła i wolała oglądać swoje buty.

Ja też się speszyłem. Wcześniej takie gesty były dla mnie normalne, ale tylko w stosunku do dzieciaków z sierocińca. Z Miką nawet potrafiliśmy tak robić w kółko dopóki któreś w końcu nie wyrwało włosów temu drugiemu. Shinoa była pierwszą osobą z zewnątrz, z którą się tak spoufaliłem.

- Chyba powinniśmy wracać. Zaraz zacznie się lekcja, a miałam dać znać Yoichiemu przed końcem przerwy, że go nie pogryziesz jak podejdzie - powiedziała, a potem odwróciła się do mnie tyłem jakby dawała mi wybór, czy wolę tutaj zostać czy iść za nią. W odpowiedzi westchnąłem ciężko i już miałem ruszać w jej kierunku.

Oczywiście to nie mogło być takie proste. Zdążyłem się już przyzwyczaić do pulsującego bólu głowy, kiedy wrócił z potrojoną siłą. Jak najszybciej cofnąłem się na najbliższy filar chcąc oprzeć się o niego plecami. Skuliłem się i zasłoniłem głowę dłońmi jakby to miało mi w czymś pomóc i uśmierzyć ból. Nic nie pomagało. W efekcie nawet moje ciało spanikowało i zacząłem cały drżeć, a serce zaczęło bić w takim tempie, jakby próbowało wyrwać się z klatki. Wiedziałem, że wokół mnie zaczęli się zbierać ludzie, ale kiedy tylko próbowałem rozpoznać po głosie kto to, ich mowa zaczęła zamieniać się w niewiarygodny pisk, który brzmiał jakby dochodził ze środka mojego ucha. Dostałem tragicznego dźwięko- i światłowstrętu zupełnie tak, jakbym tracił zmysły.

~*~

Ból nie ustępował jeszcze długo. Pielęgniarka nie mogła mnie przytrzymać, koledzy z klasy nie mogli mnie przenieść na kozetkę, a Guren nie mógł zostać do końca zmiany w pracy, musiał po mnie przyjechać i jeszcze ledwo mnie przeniósł do samochodu.

Angel's smirk [MikaYuu]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz