7

20 1 0
                                    

Wstałam o dziesiątej i zaczęłam się pakować, co prawda miała dużo czasu bo zameldowanie miałam do dwudziestej czterdzieści, ale chciałam się wcześniej spakować żeby mieć pewność że niczego nie zapomnę. Cóż spakować rzeczy z łazienki było łatwo ale przez masowe zakupy ubrań zeszło mi do trzynastej, w między czasie Marika pisała do mnie czy wyjdę z nimi ale ja odpisałam że jestem trochę hora i nie wyjdę. Przez te spotkanie o 20 chciałam pobyć parę godzin sama, tak skłamałam i poszłam nad rzekę poczytać książkę, ale naprawdę nie chciałam żeby Marika się mnie pytała czemu tak się zamartwiam.

Siedziałam tam do siedemnastej, ponieważ zrobiło się zimno poszłam do hotelu. Gdy już byłam przy swoim pokoju zobaczyłam że przed drzwiami leży bombonierka z czekoladkami a na niej karteczka, podniosłam to i weszłam do pokoju. Siadając na kanapie otworzyłam karteczkę, napis na niej był taki

|Coś słodkiego dla słodkiej damy, do zobaczenia o 20| Twój wielbiciel <3

W tym momencie uznałam że on jest uroczy, ale dalej stresowałam się tym spotkaniem. Położyłam te czekoladki na kanapę i zrobiłam sobie kawę, do godziny dziewiętnastej jadłam czekoladki i oglądałam filmy na Netflixie. Potem zaczęłam się szykować wyjęłam czarną sukienkę z walizki i poszłam do łazienki się przebrać potem ponad trzydzieści minut robiłam makijaż i fryzurę. Gdy już byłam gotowa zobaczyła że zostało mi dwadzieścia minut, szybko wzięłam już wcześniej spakowaną torebkę i wyszłam. Wyszłam........wyszłam a przed hotelem stała taksówka, wyszedł szofer i powiedział:

-Mija Parks?-

-Tak to ja-odparłam po chwili

-Proszę wsiadaj, pan...znaczy twój wielbiciel kazał mi zawieść ciebie pod wierzę Eiffla-poważnie powiedział

-Dobrze-odpowiedziałam i wsiadłam

Myślałam że się spóźnimy ale byliśmy równo o dwudziestej. poszłam do wierzy i wjechałam na jej sam szczyt windą. Nie spodziewałam się że moim tajemniczym wielbicielem jest..............ALEX.

-A-ALEX?,ale jak to?-zapytałam z wielkim zdziwieniem

-Tak to ja...-odparł z spuszczonym wzrokiem

To co przygotował było piękne, światełka rozwieszone nad głową, białe róże na stole, stolik jak w restauracji, po prostu moje klimaty.

-Alex tu jest naprawdę pięknie, ale nie mam czasu zjeść z tobą kolacji o dwudziestej trzydzieści muszę się wymeldować bo o dwudziestej trzydzieści dziewięć mam wylot do polski-ze smutkiem w oczach powiedziałam

-Wiem, dlatego zapytam się ciebie o jedno, dobrze?-mówiąc to wziął w rękę róże

-Dobrze-westchnęłam

-Mijo, czy zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał z trudem

-Alex ja....ja nie mogę, dobrze wierz że miłość na odległość nie jest zdrowa- z smutkiem odparłam

-wiem...-powiedział zdołowany

Zobaczyłam w jego oczach łzy więc stwierdziłam że wrócę do hotelu wymelduje się i pojadę na lotnisko, wróciłam do taksówki i pojechałam, zostawiając biednego Alexa na pastwę losu.

Wszystko przebiegło bez problemu wróciłam do Polski i obiecałam sobie że jak tylko dorosnę i uda mi się uzbierać pieniądze na bilet do Paryżu to tam wrócę na stałe, nie tylko dlatego że Paryż jest piękny ale też dla Marika, Alexa i Marcela, kiedyś ich odnajdę, przynajmniej na pewno Marikę ponieważ dalej mam z nią kontakt.

Czerwcowa PrzygodaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz