Rozdział 2 "Ktoś dobrze mi znany"

50 5 0
                                    

Lena

– Debil – parsknął David nie ukrywając irytacji w głosie, co wywołało u mnie lekki uśmiech, bo wyglądał bardzo uroczo jak się denerwował.

Właśnie zajęliśmy nasze ulubione miejsce w lokalu, czyli to pod oknem. Przeżyłam tu bardzo dużo cudownych chwil i naprawdę nie chcę, aby jakaś dwójka okropnych ludzi (czytaj: Victoria i Casper) mi je zniszczyła. Po chwili kelnerka przyniosła nam menu.

– Co bierzemy? – spytał blondyn. – To co zawsze?
– Myślę, że tak – rzuciłam przyglądając się czerwcowym kroplom deszczu, które nagle zaczęły spływać po oknach restauracji.
– Dobra, Dave – Nickolas wbił wzrok w przyjaciela. – Ty idziesz złożyć zamówienie, ja byłem ostatnio.
– Boże, no niech ci będzie – rzucił mu mordercze spojrzenie i poszedł udając obrażone dziecko, co znów spowodowało mój uśmiech.
– No, więc... – zaczął brunet już po powrocie naszego posłannika – Zdradzisz nam szczegóły tego w jaki sposób do wszystkiego doszło? Wiesz nie chcemy być gorsi od Suzie.

Na dźwięk imienia mojej przyjaciółki w oku Davida pojawił się dziwny błysk. Nie wiedziałam co o tym sądzić, więc posłałam mu pytające spojrzenie, na co on tylko uśmiechnął się pod nosem i przeczesał dłonią te cholernie idealne włosy – typowy Dave. Wpatrując się w niego jeszcze chwile stwierdziłam, że nie ma co zwlekać i zaczęłam opowiadać im ze wszystkimi szczegółami o tym co się wydarzyło. A zaczęło się tak... Po kilku miesiącach trwania mojego związku z Casprem, on nagle zakolegował się z dobrze już wam znaną różowo włosa suką. Wtedy poświęcał mi znacznie mniej czasu niż wcześniej co mnie bardzo zasmuciło, bo chyba nikt nie chciałby być w związku, w którym druga osoba nie angażuje się w relacje. Casper na proponowane przeze mnie spotkania zawsze znajdował jakąś wymówkę, że musiał posprzątać pokój i zajmie mu to cały dzień lub, że wyjeżdża. Miał ich o wiele więcej, ale nie chce zanudzać wymienianiem ich. Kiedy po jego odmowach stwierdzałam, że wyjdę z kimś innym, często mijałam go z Victorią idących razem, jednocześnie się przytulając.

Moje uczucia do niego z powodu braku jego zaangażowania zaczęły wygasać. Tak jakby ktoś zaczął burzyć zbudowane w moim sercu specjalne miejsce dla Caspra. Pewnego dnia podeszłam do niego na jednej z przerw i poprosiłam o spotkanie, na którym chciałam z nim oficjalnie zerwać. Odmówił. A właściwie ktoś zrobił to za niego. Victoria wypowiedziała oschle, mierząc mnie wzrokiem następujące słowa:
,,Kochana, Casper nie ma dla ciebie czasu. Jest już umówiony ze mną, jesteś mu już po prostu nie potrzeba." Na co on tylko kiwnął głową potwierdzając treść jej wypowiedzi.

Pamiętam, że ogarnęła mnie wtedy ogromna złość i smutek, więc w nagłym przypływie emocji, nie zastanawiałam się długo co chce zrobić, tylko działałam. Działałam. Popatrzyłam Casprowi prosto w oczy, po czym z całej siły uderzyłam go w twarz, tak, że na jego policzku widniał duży, czerwony ślad mojej dłoni. Niestety to mi nie wystarczyło. Weszłam wtedy na jeden ze stołów znajdujących się na stołówce i wygłosiłam mini przemowę: ,,Proszę o uwagę. Uczniowie Primstwood, chciałabym ogłosić, że Casper Marshall to największy kretyn na świecie. Tutaj Lena Shirley. Oficjalnie zrywam z tobą, Casper, bo jesteś okropny." Po wszystkim wyszłam dumna ze stołówki przy akompaniamencie braw. Teraz czuję się o wiele lepiej, wiedząc, że nie jestem już okłamywana. Chłopcy z ogromnym zaciekawieniem słuchali wszystkiego co im opowiadałam. Po zakończeniu ich miny przypominały pięciolatków, którym ktoś powiedział, że Święty Mikołaj nie istnieje. A wszystko podsumowali słowami: ,,Jesteś genialna i porąbana jednocześnie". W pizzerii spędziliśmy jeszcze około pół godziny, gdy uświadomiłam sobie, że muszę już wracać.

– Odprowadzić cię? – spytał Nickolas z troską w głosie, za którą zawsze go podziwiałam – Wiesz, jest już ciemno i..
– Poradzę sobie sama, nie jestem już małym dzieckiem.
– I tu bym się kłócił – wybrzmiał rozbawiony głos Davida na co ja tylko wywróciłam oczami, po czym pożegnałam się z nimi i wyszłam z restauracji.

Deszcz padał cały czas, coraz bardziej się nasilając, dlatego jak najszybciej chciałam dotrzeć do domu. Przechodziłam właśnie przez pasy, gdy nagle usłyszałam pisk opon i cicho wypowiedziane ,,kurwa". Stałam jak wryta przed maską czarnego Mercedesa. Spoglądałam to na samochód to na osobę kierującą, która wydawała mi się bardzo znajoma, tak jakbym już wcześniej ją widziała, a nawet z nią rozmawiała. Po chwili uświadomiłam sobie, że wiedziałam kim jest. Ale nie... To nie mogła być ona...

W głowie miałam ogromny mętlik, a na dodatek nie docierało do mnie to co się przed chwilą wydarzyło. Ktoś dobrze mi znany prawie mnie potrącił, ale żyję...

A web of lies, the new chapter.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz