Rozdział 6 "Jeszcze nigdy"

52 4 2
                                    

Nickolas

Lubię spotkania ze znajomymi. Wtedy zawsze czuję się tak jakby czas nie miał żadnego znaczenia. I tak też było tym razem. Siedziałem właśnie w moim pokoju, razem z Davidem, Jackiem oraz Olivią, śmiejąc się z nie śmiesznego żartu blondyna. Gdy przypomniałem sobie, że przecież obiecałem mu pomoc w wyborze prezentu dla jego mamy, bo miała dziś urodziny, a zaraz po tym mieliśmy udać się z Jackiem na trening. Poczekałem chwilę, aż brunetka skończy opowiadać jakąś historię, która moim zdaniem brzmiała, jakby była koloryzowana. Ale co ja tam wiem.

- Dobra, było miło, ale mamy sprawę wagi państwowej do załatwienia - poklepałem Davida po plecach, po czym wstałem z zamiarem szybkiego spakowania torby treningowej.

- Brzmi poważnie - powiedział Jack, przeglądając coś w telefonie.

Nikt już nic więcej nie dodał, więc wszyscy opuściliśmy mój dom w niezręcznej ciszy. Ja z blondynem udaliśmy się w stronę centrum Hudson, a Olivia i Jack, w sumie nie wiem gdzie. Przez większość drogi zastanawialiśmy się, co możemy kupić jako prezent, ale praktycznie każdy pomysł od razu odrzucaliśmy, stwierdzając, że jest do bani.

- Mam pomysł, zapytajmy się jakiejś dziewczyny co by chciała dostać na urodziny i jeśli uznamy to za dobry prezent to, to kupimy - zaproponowałem, na co blondyn pokiwał głową.

***

Ostatecznie zdecydowaliśmy się na srebrny naszyjnik, z zawieszką w kształcie serca w małym agatem w środku oraz bukiet niezapominajek. Blondyn szedł uśmiechnięty śmiejąc się z kolejnych nie śmiesznych żartów po czym stanął jak słup a jego uśmieszek zniknął z twarzy.

- Coś się stało? - Zapytałem gdy zmartwiony blondyn nie odrywał wzroku od podłogi i chyba nie zamierzał się ruszać.

- Moja głupia siostra powiedziała mamie że przyprowadzę dzisiaj do domu moją "dziewczynę" a ja kompletnie o tym zapomniałem - Powiedział David po czym zerknął na mnie spode łba - Co ja teraz zrobię? - Dodał, wyglądając jakby miał się zaraz rozpłakać.
- To szansa stary, poproś Suzie i wytłumacz jej zgodnie z prawdą że to przez twoją siostrę.

- W sumie racja - Przytaknął uśmiechając się

Dave jest tym typem osoby, która rzadko mówi komuś o swoich uczuciach, ponieważ boi się odrzucenia z jej strony, dlatego od ponad trzech lat zbiera się na odwagę, aby w końcu to zrobić.

- Widzisz jaki jestem mądry, nie tak jak ty. - Zacząłem wiedząc że chłopak zaraz rozpęta kłótnie i będzie się pytał każdego na ulicy czy też tak uważają. Lecz ku mojemu zdziwieniu chłopak tylko parsknął a na jego twarzy zauważyć można było dobrze znany wszystkim, szyderczy uśmieszek. Spojrzałem w stronę w którą patrzył się blondyn po czym Zauważyłem Olivię, Suzie i Lenę. Jakimś cudem dziewczyny wyciągnęły ją z pokoju i wyszły na miasto.

Podeszliśmy do nich, a David wydawał się strasznie zestresowany, co wywołało u mnie uśmiech.

Nieśmiałe dziecko.

- Suzie - wypowiedział przenosząc na nią wzrok. - Mam pytanie - dodał, rumieniąc się

Wiedząc co chciał zrobić odszedłem na bok, prosząc dziewczyny, żeby poszły za mną, pod pretekstem „ważnej rozmowy". Oddaliliśmy się o około dziesięć metrów albo więcej, starając się nie podsłuchiwać. Wymieniałem co jakiś czas spojrzenia z Davidem, ale widząc jego minę, wiedziałem, że coś mu nie idzie. Westchnąłem, przenosząc wzrok na dziewczyny. Brunetki chyba nie do końca wiedziały o co chodzi, więc szybko im wszystko wyjaśniłem.

- No nieźle - skomentowała Olivia, dodając po chwili jedno z jej ulubionych zdań. - Jak oni nie będą razem, to ja nie wierzę w miłość.
Zaśmiałem się razem z nią, aby po chwili usłyszeć głośne „Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!". Cała nasza trójka momentalnie przeniosła spojrzenia na blondyna uśmiechającego się od ucha do ucha. Dosłownie.

Po chwili chłopak podszedł do mnie, mówiąc, że możemy już iść na trening. Pożegnaliśmy się z dziewczynami i ruszyliśmy w stronę domu Davida, aby mógł zabrać torbę treningową.

- I jak? - Spytałem, gdy wchodziliśmy do środka.

- Było ciężko ją przekonać - odpowiedział. - Ale udało mi się - dodał z dumnym uśmiechem.

- Czyli mój plan wypalił - Powiedziałem, wiedząc że blondyn nie powie mi że miałem rację mówiąc że to plan idealny.

David

Czekałem właśnie w aucie pod domem Suzie cały poddenerwowany jakie wrażenie zrobi Suzie na moich rodzicach. Denerwowałem się jeszcze chwilę ale zaraz zauważyłem Suzie która wychodzi ze swojego domu schodząc po schodach delikatnie trzymając się poręczy. Rudowłosa miała na sobie Obcisłą koszulkę w odcieniu ciemnej czerwieni, flared high jeans i jej ulubione buty, czerwone conversy. Suzie wsiadła do auta od razu podłączając bluetooth do radia i włączyła piosenki które zawsze puszczamy gdy gdzieś jedziemy.

Droga minęła szybko, aż za szybko. Tak szybko że nie zdążyłem przygotować się jeszcze psychicznie na spotkanie z rodzicami. Spojrzałem na Suzie lecz ona również nie wyglądała na spokojną, pozwoliłem sobie przyjrzeć się jej bardziej. Dziewczyna postawiła na tylko na delikatnie pomalowane rzęsy. Ok.. To już dziwne..
– Wychodzisz? – Spytałem gdy dziewczyna od razu zmierzyła mnie wzrokiem I wyszła trzaskając drzwiami. Westchnąłem i również wyszedłem z auta, było trochę przytłaczająco cicho bez muzyki Suzie. Podeszliśmy do drzwi a ja delikatnie zapukałem, po chwili otworzyła nam moja mama. Włosy miała lekko upięte w kok a na jej szyi widniały delikatne białe koraliki które zrobiła dla niej właśnie Suzie. Kobieta od razu gdy zobaczyła dziewczynę którą bardzo lubiła i często gościła w swoim domu uśmiechnęła się i zawołała ojca. 

O cholera..

Suzie też wiedziała że mój tata w naszym towarzystwie to złe połączenie, tym bardziej że Suzie raz prosto w oczy przyznała mi że się go boi. Suzie trzymała bukiet niezapominajek, a ja pudełeczko od srebrnego naszyjnika który wybrałem razem z Nickolasem. Suzie gdy usłyszała głos kroków lekko zadrżała a kwiaty prawie wypadły jej z dłoni.

– Daj, wezmę. – Szepnąłem, lecz mój wzrok zatrzymał się na tacie który teraz stał obok mamy. Suzie przysunęła się do mnie delikatnie, jakby myślała że ja ją przed nim uchronię. 

Przykro mi Suzie, ja sam się go boje.

– Susan Brown, jako nowa dziewczyna mojego syna? – Odchrząknął, po czym dodał: "Przyznam szczerze Davidzie, bardziej bym gratulował gdyby twoją nową dziewczyną była Victoria Foster." 

Foster? Victorię Foster, serio?

Zaczęło się we mnie gotować, mężczyzna uśmiechną się, ponieważ wiedział że nie odpuszczę bez walki. Przynajmniej jednego miał świadomość.

– Po pierwsze, Suzie. Po drugie, umyłeś się chociaż? Walisz z kilometra, a jakbym serio przyprowadził tu Foster? Jej tata jest twoim najlepszym kumplem prawda? Gdy zawsze przychodzą, cała łazienka pachnie twoimi drogimi perfumami, a jakbym ją przyprowadził obiecuje ci że wygadała by swojemu ojcu jak walisz gdy go nie ma. I proszę, załóż chociaż koszulkę.  

Mężczyzna wgapiał się we mnie pustym wzrokiem, jakby był już przyzwyczajony do moich odzywek. Ale jeszcze nigdy, przenigdy nie odważyłem się by odezwać się tak do ojca.

– Czy mogę porozmawiać z "Suzie" na osobności?

A web of lies, the new chapter.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz