David
– Bójka na korytarzu! Carter i Marshall! – informowała przejęta rudowłosa. Była przewodniczącą szkoły, więc musiała zwracać na takie rzeczy uwagę, ale jeszcze nigdy nie prosiła o pomoc nauczyciela i to mnie zaniepokoiło. Ruszyłem z miejsca, po czym szybko chwyciłem Nickolasa za nadgarstek.
– Vinnie i Casper się biją, chodź. – Powiedziałem po czym zacząłem ciągnąć chłopaka za sobą.
Wyszliśmy z sali a naszym oczom ukazał się szatyn, który leżał na podłodze podtrzymując się rękoma. Casper patrzył się na niego z góry i jego mina nie wyglądała na to że to koniec tej konfrontacji. Podbiegliśmy do chłopaków i jak najszybciej ich rozdzieliliśmy.
– Będziesz następny Dave. – Casper patrzył się mi w oczy z widoczną chęcią mordu po czym objął Victorię i odszedł. Jak najszybciej uklęknąłem przy rannym Vinnie'm.
– Koszulka. – Powiedziałem po czym spojrzałem na poważną minę chłopaka.
– Co? – Spojrzał na mnie jakby nie wiedział o co chodzi.
– Zdejmij tą koszulkę Vin, Masz Ranę otwartą, Casper musiał zaatakować cię jakimś ostrym narzędziem. – Powiedziałem po czym na siłę zacząłem zdejmować bluzkę kumplowi, zastanawiając się o co im poszło, ale teraz nie był na to czas. Jeśli chciałem, żeby przeżył musiałem działać.
Po chwili pojawiła się pani Jenkins wraz z Suzie, informując że wezwała pogotowie. Nauczycielka pobiegła do dyrektora i poprosiła przypadkowego ucznia, aby poinformował pielęgniarkę, a rudowłosa uklękła przy rannym szatynie ze łzami w oczach. Ten widok mnie zabolał. Znała go praktycznie od dzieciństwa, musiał być dla niej ważny.
Podczas, gdy ja próbowałem zatamować krwawienie, ona uspokajała go, co działało, bo chłopak się rozluźnił. Nick przez ten czas starał się przegonić tłum gapiów, ale oni byli zbyt zaciekawieni sytuacją, by odejść. Dopiero słowa "Na co się tak gapicie? Chcecie mieć problemy za nieudzielenie pomocy poszkodowanemu?" wypowiedziane przez Olivię idącą razem z Jackiem podziałały. Część uczniów zrobiła im miejsce odsuwając się, ale cały czas obserwując zdarzenie.
— Hej! Vinnie! Nie zamykaj oczu — krzyknąłem do szatyna, ale moje słowa nie podziałały, chłopak stracił przytomność. — Kurwa, Vinnie!Gdzie jest do cholery ta pierdolona karetka?
Chłopak dalej nie otwierał oczu, a jego oddech stawał się coraz słabszy. W tym momencie łzy pojawiły się również w moich oczach. Wtedy pojawiła się szkolna pielęgniarka.
Niezłe wyczucie
— Stracił przytomność i... — Nie dokończyłem, bo jak na zawołanie w naszą stronę zmierzał ratownik, prosząc wszystkich o odsunięcie się.
Spojrzałem na Suzie — było z nią źle. Objąłem ją ramieniem, przytulając do siebie i mówiąc, że będzie dobrze...
***
Postanowiłem działać na własną rękę, dlatego od razu po lekcjach udałem się do sali, w której według planu miał mieć lekcję Casper. Czekałem na niego, ale on się nie pojawiał. Pewnie stchórzył. Stałem pod klasą jeszcze chwilę, gdy nagle w drzwiach pojawił się blondyn. Spojrzał na mnie z wyższością, co mnie zdenerwowało, więc w przypływie złości rzuciłem się na niego.
– Co ty robisz?! – Krzyczał blondyn gdy szarpałem go i uderzałem w niego pięściami. Nie zamierzałem mu odpowiadać, nie po tym do jakiego stanu doprowadził Vinnie'go na oczach Suzie.
– David, przestań do cholery!! – Wykrzyknął ktoś za mną, więc się odwróciłem. Zobaczyłem Suzie, Nickolasa, Jacka i Olivię wpatrujących się we mnie, za pewne brunetka wykrzyczała moje imię. Nie miałem zamiaru przestawać, ale gdy zobaczyłem minę Suzie, która patrzyła na mnie jak na innego człowieka od razu mi się ode chciało. Podszedłem do znajomych jak dziecko które nie chce opuścić placu zabaw.
– Co ty próbowałeś osiągnąć David? – Powiedziała cicho Suzie. Nie wiedziałem co odpowiedzieć rudowłosej, czułem że ją zawiodłem. Nie nawiedziłem uczucia które narastało gdy patrzyła się we mnie tym wzrokiem.
– Nie wiem, ja.. – Próbowałem wyjaśnić Suzie o co znów zaszło a ona spokojnie czekałam aż moje emocje opadną i będę w stanie się wytłumaczyć, lecz nie dałem rady wykrztusić ani słowa kiedy zobaczyłem dyrektora wbijającego we mnie morderczy wzrok.
– Cholera David.. – Olivia chyba również zauważyła problem czający się w drzwiach wejściowych do sekretariatu.
– Załatwię to. – Odpalił nagle Jack po czym podszedł do dyrektora I zaczął go zagadywać. Po chwili zauważyliśmy jak brunet zaczął wracać z powrotem w naszym kierunku.
– Albo zwlekamy aż nasz złapią albo uciekamy teraz. – Powiedział Nickolas po czym spojrzał mi głęboko w oczy.***
Nasza czwórka biegła teraz po szkolnym korytarzu z ciężkimi plecakami. Nie biegła z nami Suzie ponieważ gdyby brała w tym udział na pewno nie była by już jedną z przewodniczących szkoły. Gdy wybiegliśmy ze szkoły wybraliśmy dom Nicolasa, bo nikogo w nim nie było. Co prawda szło się do niego 30 minut pieszo ale liczyło się to że będzie tam cicho i "bezpiecznie"
– Ile jeszcze? – Jęczała Olivia.– Jeszcze chwila, 5 minut. Rozpoznaje okolicę. – Odpowiedziałem brunetce po czym spojrzałem na nią. Szła z Jackiem za rękę, byłem zazdrosny o to że oni mieli siebie nawzajem, jako para. A ja nie miałem nikogo, jako drugą parę.
CZYTASZ
A web of lies, the new chapter.
Storie d'amoreTajemnicze morderstwa, siedmioro przyjaciół, małe miasto. Jak to się skończy? Hudson - małe miasto w Ameryce, staje się sławne z pewnego, przerażającego powodu jakim są nagłe morderstwa nastolatków. Sprawa zaczyna robić się poważna, gdy policja z ni...