Chapter 16 (,,Nadzieja")

70 7 1
                                    

(Pov.Aixko)

Nadzieja, nadzieja, nadzieja. To jedno słowo które każdemu dodaje otuchy i każdy w nie wierzy, no prawie każdy.

Że można a nawet trzeba wierzyć tylko i wyłącznie w siebie.

Jedni mówią, że nadziei nie ma, że to słowo to jedna wielka ściema i nie ma czegoś takiego.

Na pewnie nie raz słyszeliście teksty typu: "mam nadzieje" albo "trzeba mieć nadzieje". Ale co to konkretnie oznacza? Dlaczego większość ludzi na tej planecie wierzy w to jedno przeklęte słowo? Dlaczego ono tak bardzo zmienia nam pogląd na życie i świat?

W jednym momencie jesteśmy przybici i stresujemy się, ale gdy ktoś nam powie te słowa która zapisałam wyżej zmieniamy pogląd na wszystko o 180 stopni.

Żałosne...prawda?


(Pov.Kirishima)

Rano obudziłem się już z nieco lepszym humorem. Wziąłem poranny prysznic po czym ruszyłem na dół do jadalni aby coś zjeść przed pójściem do szkoły. W kuchni miło przywitała mnie Y/N, mama i tata. Byłem wdzięczny za to co zrobiła mi mama i Y/N. Chciałbym im się jakoś wynagrodzić, wymyśle coś potem. Usiadłem przy stole po czym zacząłem jeść śniadanie przygotowane przez mamę które składało się z jajecznicy, tostów i wody z cytryną.

- dziękuje mamo, było pyszne - odparłem z szczerym uśmiechem po czym podałem kobiecie brudne naczynia a następnie złożyłem na jej policzku całusa, z tatą pożegnałem się szybkim uściskiem a z tego co wiem Y/N ma iść ze mną.

Stanąłem przy drzwiach wyjściowych czekając na dziewczynę. Miałem na sobie jedynie koszule od mundurki bo uznałem, że nie potrzeba mi nic więcej, było dzisiaj dość ciepło i nie wyglądało jakby zbierało się na deszcz. Po chwili zauważyłem Y/N idącą w moją stronę ze swoją torbą. Gdy wychodziliśmy jeszcze raz pożegnaliśmy się z rodzicami po czym wypuściłem dziewczynę pierwszą a następnie zamknąłem za sobą drzwi.

Przez chwilę szliśmy w ciszy która nie była jakoś bardzo niezręczna ale uznałem się ją przełamać. Odchrząknołem po czym spojrzałem na nią kątem oka.

- słuchaj Y/N....ja..um...chciałbym ci podziękować za wczoraj, na prawdę wiele to dla mnie znaczyło i bardzo mi pomogło - odparłem o dziwo spokojnym i ciepłym głosem. Zauważyłem na jej twarzy delikatny uśmiech co nieco podniosło mnie na duchy bo nie byłem pewny czy będzie chciała o tym rozmawiać.


(Pov.Y/N)

Na mojej twarzy zakwitł piękny i promienisty uśmiech gdy usłyszałam od niego, że to co zrobiłam sprawiło, że poczuł się lepiej. Tak na prawdę nie zrobiłam niczego szczególnego ale dla niektórych osób może to znaczyć bardzo wiele (pamiętajcie o tym).

- cieszę się, że mogłam jakoś pomóc - odparłam nadal się uśmiechając - swoją drogą dzisiaj wyglądasz o wiele lepiej, dużo lepiej ci z uśmiechem - dodałam po chwili i albo mi się wydawało albo na jego twarzy zakwitł delikatny rumieniec. Słodki jest....zaraz....

Nim ogarnęłam o czym pomyślałam byliśmy już pod szkoła, weszliśmy do szkoły po czym oboje rozeszliśmy się do swoich klas.

Na jednej z klas dostałam sms od Kirishimy z zapytaniem o której kończę, odpowiedziałam, że o 15 a on odpisał, że on kończy godzinę wcześniej więc na mnie poczeka.

Zrobiło mi się ciepło na serduszku gdy dowiedziałam się, że specjalnie dla mnie chce czekać jeszcze godzinę pod szkoła, dobrze wiedział, że nie musiał ale z jakiegoś powodu chciał.

Odpisałam jedynie, że w porządku i schowałam telefon.

Przez cała lekcje nie mogłam się skupić na niczym innym oprócz czerwono-włosego. Co chwilę karciłam się za to w myślach. Dlaczego o nim myślałam? Bardzo dobre pytanie ponieważ nie miałam pojęcia. Za każdym razem gdy rozmawiamy i gdy w pewnym momencie się do mnie uśmiechnie to czuje motylki w brzu....nie, nie nie nie nie, to nie może być to uczucie o którym myślę prawda? Ja....nie mogłam się zakochać we własnym bracie prawda....nie mogłam.

Gdy skończyłam lekcje ruszyłam przed siebie do wyjścia z budynku. Serce łomotało mi jak opętane. Dlaczego ja się tak stresowałam? Może dlatego, że właśnie zdałam sobie sprawę z tego co czuje do własnego brata i dobrze wiedziałam o tym, że nie mogłam tego czuć...nie do niego.

Stanęłam przed nim z delikatnym uśmiechem chowając ręce za siebie, żeby nie widział tego jak strasznie się trzęsą i w sumie nie tylko one, ja cała się trzęsłam.

- możemy iść? - spytał z delikatnym uśmiechem

o matko - tak możemy - odparłam wyrywając się z transu po czym ruszyliśmy przed siebie w stronę domu.

Miedzy nami była niekomfortowa cisza której żadno z nas nie umiało przerwać więc skończyło się na tym, że w ciszy zaszliśmy do domu jak i również do niego weszliśmy. Przywitaliśmy się z rodzicami po czym rozdzieleni weszliśmy do swoich pokoju zamykając w tym samym czasie drzwi.

Oparłam się o nie po czym zjechałam w dół. Myślałam o tym przeklętym uczuciu którym darzyłam w tamtym momencie chłopaka do którego nie powinnam nic nigdy poczuć.

Miałam tylko jedynie głupią nadzieję, że może jakimś dziwnym trafem...on czuje to samo.


hejka, witam po długiej nie obecności, mam nadzieję, że rozdział się spodobał i trzymajcie się cieplutko.♡

Aiko~♡

796 słów

,,Step Sister" Kirishima Eijirou x (Y/N)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz