Gdy Mildred wybiegła z dziedzińca jak burza, szybko wbiegła do zamku, by znaleźć jakieś ustronne miejsce.
Gdyby nie była tak wściekła na przyjaciółki, zdałaby sobie sprawę że nie powinna wałęsać się po zamku do końca przerwy, jednak złość kazała jej usiąść w bezpiecznym miejscu.Panna Broom-Berry nie była fałszywa, po prostu ją wspierała. Dostrzegła w Mildred kogoś, kto potrzebował trochę pomocy. Po prostu znalazła się w odpowiednim miejscu i czasie. Kiedy teraz ochłonęła, wydało się jej to dziwne. BB pomogła jej, kiedy się zmniejszyła, złapała spadający aloes i odnalazła klucz na dnie jeziora. Zupełnie jakby ją śledziła. Rozmyślania Mildred przerwał surowy, niski głos, który brutalnie przywrócił ją do rzeczywistości.
- Mildred Hubble. Co ty robisz w zamku w czasie przerwy? - warknęła cicho panna Hardbroom.
Dziewczyna miała właśnie szukać wymówki, kiedy zorientowała się, że nic wiarygodnego nie przychodzi jej do głowy, a język zaczyna przylegać do podniebienia, grożąc mdłościami. Mimo że w podobnych sytuacjach znajdowała się od 20 do 30 razy na rok, nie wiedziała co odpowiedzieć. Przyjrzała się czystej irytacji wymalowanej na twarzy jej nauczycielki. Enid miała rację - jej oblicze zawsze było szczere i nie pozostawiało wątpliwości co do nastroju właścicielki. Może zatem szczerość rzeczywiście była najlepszym wyjściem.
- No, słucham - ponagliła ją niecierpliwie panna Hardbroom.
- Pokłóciłam się z przyjaciółkami i potrzebowałam chwili samotności - odparła Mildred.
Panna Hardbroom nie mogła ukryć zaskoczenia takim pokazem prawdomówności. Wiedziała, że dziewczyna nie kłamie, co samo w sobie było rzadkim zjawiskiem.
- Cóż, nie możesz tak po prostu biegać po korytarzach. Usiądź po cichu w klasie i poczekaj do następnej lekcji - westchnęła panna Hardbroom, nie pozbywając się nut irytacji w tonie, jednak doceniając i rozumiejąc potrzebę przestrzeni.
- Tak, panno Hardbroom - odpowiedziała Mildred z niedowierzaniem, że nie dostała ani szlabanu, ani nawet zdań do przepisywania.
- Mildred... - powiedziała nauczycielka, gdy uczennica już miała odejść.
- Tak, proszę pani? - odparła szybko, przygotowując się na naganę.
- Oczekuję od ciebie szczerości za każdym razem, gdy na czymś cię przyłapię. Teraz wiem, jak wyglądasz, gdy mówisz prawdę - Hardbroom prawie się zaśmiała. Prawie.
Dziewczyna zadrżała na myśl, że będzie musiała się przyznać, gdy zostanie złapana na gorącym uczynku. Po chwili zastanowienia, doszła jednak do wniosku, że szczerość będzie jej bronią ostateczną. Za dużo prawdy nigdy nie popłaciło. Nastolatka weszła do klasy magicznej intonacji, gdzie miała mieć kolejne zajęcia z panną Bat. Kiedy siedziała i myślała nad swoim szczęściem w potyczce z Hardbroom, nagle do jej uszu dotarły stłumione szepty. Pomyślała, że to dziwne, gdyż sądziła, że klasy są wyciszone. Mildred wstała natychmiast, wyraźnie zaintrygowana źródłem głosu, który doprowadził ją aż do biblioteki. Stanęła pod przymkniętymi drzwiami, skupiając się na odszyfrowaniu ukrywanych szeptów. Pierwszy głos był jej znany i słyszała go dość wyraźnie, drugi zniekształcony był przez pogłos, jednak coś jej przypominał.
- Zapamiętałam każde pomieszczenie i korytarz. Znam zdolności...a raczej ich brak u każdej z uczennic - gorączkowo raportowała panna Brom-Berry - ...nie... zdaję sobie sprawę i zapewniam... zapewniam, że nie stanowią one żadnego zagrożenia. Reszta kadry jest dokładnie taka, jaką ją opisałaś. Wiem, że nie ma nikogo, kto mógłby przeszkodzić mi w planach ... - powiedziała na chwilę przerywając.
CZYTASZ
Pod ostrzałem - org. „Under attack" by HB's Legacy
FanfictionAkademia panny Cackle znowu staje się celem wroga, który nie jest obcy mieszkańcom szkoły. Czy sprytne uczennice dotrą do tożsamości antagonisty i dowiedzą się dlaczego HB staje się celem ataków? Młode wiedźmy są przyparte do muru, broniąc wszystkic...