Rozdział 1 - gość

32 1 0
                                    

- Mildred Hubble! Natychmiast się zatrzymaj - rozkazała panna Hardbroom swoim najbardziej typowym, podobnym do gromu tonem, wstrząsając otoczeniem.

Mildred znieruchomiała, czując jak przerażenie ogarnia ją od stóp do głów. Znany jej głos nawiedzał ją za każdym razem, gdy przemierzała korytarze akademii o nieodpowiedniej porze.

- Co robisz na korytarzu, skoro powinnaś być na zajęciach? - warknęła panna Hardbroom, podchodząc bliżej i krzyżując ramiona.

Przybrawszy sztywna postawę, zaczęła wpatrywać się w uczennicę piorunującym spojrzeniem ze zniecierpliwieniem wypisanym na twarzy.

- Panna Drill kazała mi wyjść szybciej, by zakomunikować pannie Cackle, że panna Broom- Berry przyjechała wcześniej. Jest teraz na zewnątrz i odkłada swoją miotłę do szopy - odparła Mildred bezpośrednio, usilnie starając się zachować spokój, by nie rozwścieczyć bardziej wychowawczyni.

- Przekażę wiadomość. Możesz wracać do swojej klasy na...- mruknęła starsza kobieta, przerywając - lekcję wychowania fizycznego - wypluła z pogardą.

- Tak, panno Hardbroom - odpowiedziała Mildred.

- Już. Nie marudź - popędziła uczennicę surowo, zachodząc jednocześnie w głowę, dlaczego Drill wysłała akurat Mildred do załatwienia takiej prawy. Dziewczyna już bez tego wiecznie się rozpraszała.

A więc panna Broom-Berry przybyła szybciej. Panna Hardbroom lubiła w czarownicach punktualność. Być może ta cecha zapewniałaby nowoprzybyłej stanowisko nowej nauczycielki eliksirów, jednak na dokładne stwierdzenia było stanowczo za wcześnie. By upewnić się w swej ocenie, panna Hardbroom musiałaby być świadkiem prowadzenia lekcji z uczennicami, i (niech Bóg ma ją w opiece) czwartoklasistkami. Mildred Hubble i jej banda mogła z łatwością znieszczyć każdemu dobrze prosperującą karierę. Kobieta koniecznie musiała znaleźć pannę Cackle, by ta nie była zaskoczona, gdy spotka się z gościem.

- Ach, panno Cackle, cieszę się, że cię znalazłam - powiedziała panna Hardbroom, przekraczając próg pokoju nauczycielskiego - wygląda na to, że panna Broom-Berry już zaszczyciła nas obecnością, przybywając nieco szybciej. Bez wątpienia niedługo do nas dołączy.

- Och, skoro obie mamy teraz wole przedpołudnie, nie powinno stanowić to problemu - odparła nieco zaskoczona panna Cackle - Myślę, że zaczniemy od herbaty, ciasta i poznania się nawzajem. Potem mogłabyś zabrać ją na popołudniowe zajęcia do siebie.

- Z czwartą klasą? - spytała zastępczyni dyrektorki tonem, który jasno sugerował jej sceptycyzm co do tego pomysłu.

- Lepiej, żeby od początku wiedziała z czym może mieć do czynienia, nie uważasz? - łagodnie odparła starsza kobieta.

- Może masz rację. Wkrótce przekonamy się, czy tego chciała. Niech przekona się, jak młode czarownice potrafią być aroganckie, nieposłuszne, leniwe, jak łatwo się rozpraszają, hałasują - kontynuowała tyradę panna Hardbroom.

Panna Cackle natomiast nie musiała zgadywać o kim dokładnie myślała jej zastępczyni.
Pukanie do drzwi, które nastąpiło chwilę potem, uciszyło wiązankę młodszej z kobiet.

Amelia Cackle, patrząc na Constance Hardbroom wyprostowała się i zawołała wyraźnie:

- Proszę.

W drzwiach pojawiła się dwudziesto-kilku letnia czarownica z ciasno związanymi włosami upiętymi w koński ogon. Wiedźma miała na sobie obcisłą czarną koszulę z krótkim rękawem i dopasowaną ciemną spódnicę. Czarne rajstopy dodatkowo podkreślały jej elegancki strój, który przypominał dress code biznes woman. Z kolei jej śmiały chód i wyprostowana postawa jawiły się jako odzwierciedlenie panny Hardbroom. Pokryte wiśniową pomadką usta na szczupłej twarzy skutecznie kontrastowały z bladością cery młodej kobiety.

Pod ostrzałem - org. „Under attack" by HB's LegacyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz