XXIII. Przebija światło

35 2 4
                                    


Mo z Baldie'm czekali niecierpliwie w mieszkaniu, aż chłopak wróci ze zwiadów. Swoją drogą, nie było już go z dobre dwie godziny..

— Może powinniśmy po niego pójść? — rzucił propozycję rudzielec.

Ktoś zaczął zbliżać się do drzwi, więcej niż jedna osoba. Wzdrygnął się na to i szybko schował z kumplem za kanapą. Nawet nie zapukali, tylko weszli do środka. Czyżby przyszli pozbyć się intruzów?... Wolał się nie wychylać.. Nagle rozległ się huk, jakby ktoś rzucił coś na sofę. Cholera! To na pewno ludzie z tej mafii! Nie chciał tu zginąć..

— Eh? Nie ma was w domu?

Znajomy głos, zbyt znajomy. Wychylili się powoli zza mebla. Całe szczęście, to był She Li!

Westchnął głośno z ulgą, a po sekundzie zauważył związanego typka przed nimi. Czy on właśnie kogoś uprowadził??!

— Przecież miałeś iść tylko na zwiady.. — Mo zaczął z pretensjami.

— No.. poszedłem. — Li zaczął ściągać marynarkę z typa. Po przyjrzeniu się, to chyba był jakiś służący. — Takiej okazji przegapić nie mogłem, a do tego.. — Zdjął mu buty i spojrzał się poważnie na rudzielca. — mamy potwierdzenie, że Tian jest w środku.

— Łoo nieźle! — aż się cały podekscytował, nie licząc naprawdę, że będzie w stanie dowiedzieć się aż tyle. — To co robimy dalej?

Li wręczył mu ubrania.

— Infiltrację. — Oznajmił z wręcz demonicznym uśmiechem.

No chyba nie..

— Nie ma mowy..! To na pewno nie wypali. Nie dam rady.

Silne argumenty ze strony rudowłosego chłopaka zdawały się nie kończyć, lecz chyba kompani zdawali się go nie słuchać. Już maszerowali raźnie w stronę telewizora.. No co za..!

— Powodzenia. — Machnął mu jeszcze She na pożegnanie, a Baldie wysłał podniesionego kciuka.

Chuje..

Trochę się wahał przed wejściem do środka, no ale nie mógł tak stać cały dzień..Wziął głęboki wdech i ruszył pewnie przed siebie. Mijał strażników i, jakimś cudem, nie zwrócili na niego uwagi. Dobra, dostał się do środka, ale gdzie miał iść? Wszędzie tyle korytarzy.. Ostatecznie ruszył w kierunku, gdzie słyszał jakieś głosy tłumu.

Trafił przed kuchnię, gdzie już go wypatrzył jeden z kucharzy. Wyglądał na zdenerwowanego, przez co zaczął się pocić z tego stresu. Ten wręczył mu tacę.

— Gdzieś ty był tyle czasu? Brakuje nam ludzi! Szybko, do pokoju 20! — Popchnął go, by ten już ruszył.

Tak też Mo uczynił. Miał nadzieję, że znajdzie jakąś rozpiskę drzwi, albo chociaż schody..

O, tabliczka z mapą pokoi! Przyjrzał się jej uważnie.. To wtedy by wychodziło, ze ten pokój 20 był na.. drugim piętrze. To teraz.. gdzie schody? Zaczął się rozglądać wzdłuż korytarza. Dojrzał jakiś znak. Podszedł do niego, ale jedyne co znalazł to windy.. Windy?? W trzypiętrowym budynku?.. Jakie marnotrawstwo pieniędzy!

Dobra, wreszcie dotarł. Zapukał i powoli wszedł do środka.

— Służba.. — nie mógł znaleźć tam nikogo.

Zostawił jedzenie na stoliku. A, przypomniał sobie, po co tam w ogóle był. Przecież musiał się upewnić, czy aby nie było tu Tian'a. Zaczął się rozglądać po pomieszczeniach, w których jednak też świeciło pustkami.

Ponura jesień //TianshanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz