XXXII. Diabły chodzą ulicą

37 1 0
                                    


Mo nieszczególnie poważnie brał tą propozycję He odnośnie zamieszkania razem i dopiero teraz zaczął się nad tym zastanawiać. Z jakiegoś powodu nie brzmiało mu to jak głupi pomysł. W pewnym sensie był wręcz ciekawy, jakby to było codziennie tak budzić się koło siebie..

— Skarbie, czerwienisz się. — Upomniała go kobieta. Na to od razu wrócił do zmysłów. — No.. I pamiętaj, że będę cię często odwiedzała, żeby sprawdzić, czy masz czysto w mieszkaniu.

Już planowała go monitorować.. Zero wiary w człowieka.

— ..Będę za tobą tęsknił — zmienił temat nieco smutniejszym tonem i skierował się już do pokoju, by zacząć się pakować.

— Ty sobie nie myśl! Też masz mnie odwiedzać!! — Jeszcze słyszał kłujące w uszy pokrzykiwania w tle.

To niech się zdecyduje, czy chce być sama, czy nie..

Guan Shan odczuwał spory sentyment do tego domu. Nie dosyć, że spędził w nim większą część życia, to jeszcze kojarzył go jako miejsce, gdzie napotkał z mamą na najwięcej dobroci. Gdy ojciec trafił za kratki, to właśnie dziadkowie ich tutaj przygarnęli. Cały czas starali się z czystego serca dopomóc jak tylko mogli. Teraz już ich nie było, ale jakoś czuł, jakby żegnał się z nimi po raz drugi.

Jak już skończył się w większości pakować, została jeszcze jedna rzecz do zrobienia, którą próbował odwlec, ile tylko mógł.. Zdało by się zadzwonić do Tian'a. A może.. później...

Nie. Najwyżej się speszy, ale bywał już z nim w o wiele gorszych sytuacjach! Strategicznie, zamknął drzwi od pokoju, by kobieta czegoś przez przypadek nie usłyszała.

Dobra, operację czas zacząć. Najpierw go odblokował i już miał klikać zieloną słuchawkę, ale brunet zdążył do niego zadzwonić pierwszy. No bez jaj...

— O co chodzi? — Spytał beztrosko chłopak po drugiej stronie.

— Kretynie... To ja do ciebie miałem zadzwonić! Ledwo co cię odblokowałem a... — Przypominał, co miał mu powiedzieć i się kompletnie zaciął. — ..Czy-

— ..O co chodzi, Little Mo? — Teraz już zabrzmiał nieco poważniej.

Cholera, wykrztuś to z siebie!

— Propozycja z mieszkaniem razem nadal aktualna?.. — po rozbrzmieniu pytania po pokoju, mimowolnie skulił się na podłodze.

Czemu to była tak stresująca chwila.. Do tego..miał gorączkę? Coś długo ten kretyn nie raczył mu odpowiedzieć.

— Poważnie?

— ...Tak.

Musiał go serio tak jeszcze męczyć.. Robił to specjalnie!

— ALE SIĘ CIESZĘ. A, dobra to.. pomóc jakoś z przeprowadzką? — Chyba nigdy nie słyszał go takiego nabuzowanego energia.

Aż tak go to rozweseliło?.. Cholera, ta gorączka zbyt szybko mu chyba nie przejdzie. Rozejrzał się pałętającym się wszędzie kartonom.

— Mógłbyś coś przesłać do rzeczy.

— Jasne, daj mi chwilę..

Po tym brunet rozłączył się, a Mo mógł wreszcie stanąć z powrotem na nogi. Zaparł się jeszcze trochę o najbliższą ścianę. To było bez sensu.. Przecież tylko z nim rozmawiał przez telefon, nawet go nie widział! Do wielu rzeczy musiał się jeszcze przyzwyczaić.

Ale, mogąc słyszeć ten jego uradowany głos, chociaż kompletnie nie żałował podjętej decyzji.

***

Ponura jesień //TianshanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz