XXII. Rozchodzi się o chwilę spokoju

34 2 5
                                    


Odkąd dotarli na wyspę, Brother'a męczyły wyrzuty sumienia. Cheng najwyraźniej domyślił się, kto powiadomił jego ojca, bo go unikał. Do tego chodził cały czas podenerwowany bądź ostro pijany.

Napotkał na niego w jednym z korytarzy, trzymającego już porannego drinka. Wyglądał jeszcze na dość trzeźwego, więc może powinien spróbować do niego zagadać?

— Masz chwilę?.. — oparł się o ścianę obok niego, na co ten wyraźnie się wkurwił.

Westchnął na to pod nosem i, nawet na niego nie spoglądając, zaczął iść dalej. Szedł wtedy tak dostojnie, wyprostowany ku przodowi, jakby chciał uwidocznić mu gołym okiem, że byli z kompletniej innych klas społecznych. A jeszcze tak niedawno zdawali się dogadywać, niczym para dobrych znajomych z dzieciństwa..szkurwa!

— Też się martwiłem o brata! — wykrzyczał głośno, na co ten przystanął w miejscu. — O ciebie, CHUJU!..

Przecież nie miał tego w intencjach, by jakkolwiek zaszkodzić He. Chciał mu tylko jakoś pomóc, chronić.. Ostatecznie, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że był dla niego jak młodszy brat, którego nigdy nie miał.

Brunet odłożył jeszcze pełną szklankę na parapet i tym samym, powolnym, zdecydowanym krokiem kierował się w jego stronę. Na to zwiesił głowę, nie mogąc teraz spojrzeć mu w oczy. Dla niego pewnie był zwykłym zdrajcą..

— Jeśli to prawda.. — Zaczął twardym tonem i podniósł jego podbródek. — Masz słuchać tylko mnie.

To nie była prośba, lecz rozkaz. Doskonale podkreślały to czarne niczym węgiel oczy, przeszywające jego duszę. Nie mógł odmówić, bo wiedział, że to jedyny sposób, by móc być znowu u jego boku.

Złączył sztywno nogi i przyłożył ręce wzdłuż ciała, niczym na komendę.

— Tak — odpowiedział stanowczo.

***

Baldie powoli zaczął się wybudzać, zauważając, że miał w ramionach jeszcze śpiącą młodszą siostrę She'go. Musiała się nieźle wczoraj wymęczyć, bo spała jak zabita. Delikatnie wyciągnął rękę spod jej głowy i rozejrzał się po pokoju.

Li już nie spał i szperał coś na komputerze. Nie dowierzał, że mu się chciało tak z rana siedzieć, ziewając przy tych myślach dość głośnawo, przez co chłopak spojrzał w jego kierunku.

— Nie śpisz już? — Odciągnął się na chwilę od urządzenia, przeciągając ramiona.

Chłopak jeszcze nie do końca się wybudził, bo nie widział jeszcze do końca obrazu przed sobą. By go odzyskać natarczywie wpatrywał się w ścianę.

— Chyba nie.. — Spróbował trochę wytężyć umysł, by się jakoś ocknąć. Trochę tak pogłówkował, zanim przypomniał sobie, jaki w ogóle mieli dzień tygodnia.. A..! Coś miał załatwić. Szybko spojrzał na She, na co ten się wzdrygnął. — Spróbowałbyś znaleźć He Tian'a?

Na pytanie nerwowo syknął. Nastąpiła kompletna zmiana nastawienia. A jeszcze przed chwilą wyglądał tak przyjaźnie..

— Wolałbym nas w to nie mieszać.. Ciężka sprawa- — Już miał całkowicie odmówić, ale Baldie spróbował wykrzesać z siebie najbardziej smutnawą minę, pełną depresji i rozczarowania, jaką tylko mógł.

— Martwię się, co się stanie z Mo, bez niego.. — zwiesił głowę.

Jakiej by specyficznej relacji nie mieli, każdy by zauważył, że rudzielec miał się o wiele lepiej, gdy ten kręcił się w pobliżu. A tak, wyglądał, jakby chciał się od wszystkich odseparować.

Ponura jesień //TianshanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz